Na hasło 'Piraci z Karaibów' publiczność rusza do kin, temat 'piractwa internetowego' podrywa publicystów. Każdy coś wie, każdy coś napisze. Szkoda, że często wychodzi z tego koktail na bazie besserwisserstwa i tyle w nim orientacji w temacie, co alkoholu w cienkim drinku.
"
Ferdynand Kiepski [czyli typowy Polak-wąsacz - przyp. moje] *zawsze* będzie wolał zajumać film niż wypożyczyć nawet jeśli wygra gazylion na loterii" pisze dziennikarz Orliński, specjalista od pop-kultury w GW. Proszę, proszę. Arogancka wobec rodaków teza natychmiast zostaje skontrowana miażdżącym komentarzem internauty, niestety, nie moim.
Red. Orliński z kolei w obronie stosuje to, co uważa za ironię:
"myślałem, że z bzdetami o tym, jak te, panie, łże-elity z Wyborczej dostatnio żyją i naigrawają się, panie, z tego narodu uciemiężonego, co to już nawet napisów do "Losta" uczciwie zajumać nie może, wyskoczy najpierw Leniuch." i najwyraźniej prosi się o kolejne bicie.
Mówisz i masz.
Po pierwsze,
napisy do Zagubionych były i są dostępne właściwie bez przerwy.
Po wtóre, nie bardzo wiadomo, czemu ktokolwiek miałby po nie sięgać, skoro kanał AXN nadający najnowszą, trzecią serię zadbał o przyzwoite tłumaczenie i sympatycznego lektora.
Na koniec, jeśli nawet ktoś sobie ściągnie ten serial z sieci na ogół może zrobić to legalnie
Jak?
Wystarczy poprosić o nagranych "Zagubionych" kogokolwiek z rodziny lub znajomych, którzy mają wykupiony AXN w ramach abonamentu.
Zezwala na to Art 23 prawa autorskiego . Że nie nagrali? Nie szkodzi, nie muszą. Ustawa pozwala im 'utrwalić' serial, a można to zrobić również ściągając z sieci nagranie dokonanego przez kogo innego. Ważne, żeby na koniec kopia trafiła na nośnik i do odtwarzacza. Czemu? I
mporterzy odtwarzaczy i CD-ków przelewają 3% od każdego urządzenia i każdej płytki organizacjom autorów rekompensując tym samym twórcom fakt nagrywania ich produkcji w ramach 'dozwolonego użytku'.
Proste jak kabel antenowy.
Słowem, bywamy uczciwsi niż się niezorientowanym wydaje. Ba, nawet nam samym.