Właściwie jest śmiesznie, smutno i zupełnie nietypowo zarazem. Do tej pory chyba nie było precedensu wystawienia publicznie rachunku przez jedno państwo drugiemu państwu za spowodowanie uszkodzeń w obrębie (a także i - o dziwo - poza obrębem) placówki dyplomatycznej. Dziwne to, zwłaszcza po czołobitnych przeprosinach - zwykle takie sprawy załatwia się potem gdzieś po cichu, w gabinetach stosownych instytucji i bez rozgłosu. Ale wszystko zdarza się kiedyś po raz pierwszy a jeśli jednym z tych państw jest Rosja Putina a drugim Polska pod rządami PO, trzeba być tym bardziej przygotowanym na niestandardowe sytuacje.
Tak więc Rosja po raz kolejny postanowiła zakpić sobie z polskich władz i wystawiła - nadając temu odpowiedzni rozgłos medialny - rachunek na kwotę 11tys.USD, który póki co sobie krąży. Nikt chyba nie wie, co z tym rachunkiem począć, MSZ odesłał go do Ratusza, Ratusz zaś znów do MSZtu, nie bardzo wiadomo, gdzie znajduje się obecnie i czyj księgowy akurat się nim zajmuje. Według przepisów za ochronę przedstawicielstw dyplomatycznych odpowiada rząd, MSZ jednak najwyraźniej do odpowiedzialności się nie poczuwa.
Wszystko wygląda na to, że odpowiedzialni będą chcieli komuś ten rachunek wlepić. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że najchętniej wlepiliby go Jarosławowi Kaczyńskiemu ale z tym będzie spory problem. Min.Sienkiewicz, także odpowiedzialny za anarchię pod ambasadą FR, wyraźnie mówił, że tam, na marszu szły "ideowe dzieci PiSu". Księgowość nie zna jednak pojęcia "dzieci ideowych", także dzieci urojonych. Nawet kategoria dzieci biologicznych jest w aspekcie prawa finansowego niezbyt istotna a co dopiero jakieś "ojcostwo ideowe". Nie pomogą więc bojownicy partyjni, nie pomoże tym razem nikt. Rozwiązaniem dość prawdopodobnym będzie zapewne próba wlepienia moskiewskiego rachunku organizatorom marszu. Ci zapewne jednak też nie będą zamierzali go pokrywać i zwrócą uwagę na fakt, że marsz został rozwiązany przez władze jeszcze przed zadymą pod ambasadą. Także na to, że organizatorzy dysponowali siłami porządkowymi, które tam interweniowały. Nie interweniowała natomiast przez pewien czas policja, ani inne służby państwowe - a to właśnie one powinny ochraniać takie placówki.
Dlaczego doszło do takiej sytuacji mimo przeniesienia obchodów przez PiS i J.Kaczyńskiego do Krakowa, nie do końca wiadomo, gdyż psychika władzy jest ponura i pokrętna. Mogło być, że przygotowana prowokacja zaczęła żyć własnym życiem. Mogło być też tak, że władza chciała przy okazji rozprawić się z ruchem narodowym i np. mieć żelazną podstawę do zakazu podobnych zgromadzeń w przyszłym roku. Może też liczono, że mimo obchodów PiSu w Krakowie kilku posłów będzie jednak obecnych na warszawskim marszu (tak jak w zeszłym roku) . Zdjęcia choćby szeregowych posłów PiSu na tle płonącej rosyjskiej ambasady - to byłoby w każdym razie też już coś.
Do końca nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że przyszedł rachunek. Polski podatnik powinien się jednak absolutnie sprzeciwić pomysłom płacenia tego rachunku z publicznych pieniędzy. Odpowiedzialni zaś powinni część owego rachunku zakwestionować - jest on zdecydowanie zawyżony, ponieważ budka policyjna jest własnością RP a nie RF. Pozostanie więc suma pomniejszona o koszty naprawy budki policyjnej. Płot oraz teren zielony, chodniki, itp. przed budynkiem ambasady powinien zostać naprawiony - w celu pomniejszenia kosztów - w ekspiacyjnym czynie partyjno-społecznym. Na taki ekspiacyjny czyn społeczny nazwany np."Czynem przyjaźni polsko-radzieckiej" (przepraszam: rosyjskiej, oczywiście) powinna zjawić się brygada ministra Sienkiewicza (np. w kombinezonach i z pędzlami w rękach) oraz brygada ministra Sikorskiego (także w kombinezonach i wyposażona w grabie, łopaty, itp.). Przewodzić obydwu brygadom mógłby premier Tusk oraz ten, który w imieniu narodu polskiego najpiękniej przepraszał, czyli prezydent Komorowski. Oprawa medialna oczywista - wozy transmisyjne TVNu i innych "zaprzyjaźnionych" powinny przez cały dzień zdawać relacje z czynu społecznego.
Po odliczeniu tych dwóch kwot zostanie jeszcze należność za uszkodzone samochody w wysokości zapewne ok. kilku tys.USD. Należność tę (nie)odpowiedzialni powinni pokryć z własnej kieszeni.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka