Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1522
BLOG

Destrukcyjne spory w prawicowych mediach

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 62

         Szczerze mówiąc nie śledziłam od początku sporu, jaki wybuchł w konserwatywnych mediach wokół książki "Resortowe dzieci" - po prostu pochłonięta sprawami pozapolitycznymi czytałam jedynie informacje podstawowe, na niuanse nie miałam czasu. Tym lepiej zresztą dla sprawy, już wyjaśniam, dlaczego. Otóż ten dystans i nieznajomość pewnych szczegółów zbliża mnie w tym konkretnym przypadku do przeciętnego zjadacza chleba, nieco mniej zainteresowanego naparzankami politycznymi i medialnymi i nieco mniej zaznajomionego z odcieniami i niuansami kolorystycznymi po prawej stronie.

      Załóżmy, że taki sobie człowiek - jak najbardziej myślący i krytyczny ale choćby niemający czasu na codzienne, kilkugodzinne czytanie każdej wypowiedzi dziennikarza o autorze, autora o polityku a polityka znów o swoim koledze - widzi awanturę wokół książki i ... po prostu przestaje rozumieć, o co im tam wszystkim  chodzi. Dokładnie podobnie sprawa miała się ze mną - tyle, że ja już jakoś wiem, gdyż zadałam sobie trudu, prześlęczałam kilka godzin nad tymi cudami, przeczytałam wywiady, polemiki, polemiki z polemikami, wywiady i komentarze w sprawie polemiki do wywiadu, itp. uff! Właściwie inaczej - wiem, owszem, o co chodzi ale rozumieć ciągle nie rozumiem.

       Napisano więc książkę, jak najbardziej potrzebną, co potwierdzają choćby dane ze sprzedaży. Nie wiem, czy ta książka to dzieło doskonałe czy niedoskonałe, w ogóle zresztą dość rzadko czytuję krytyki książek, jako że większość z nich jest moim zdaniem mało przydatna do czegokolwiek (spod tego uogólnienia absolutnie wyjmuję krytyki red. Masłonia, który moim zdaniem trafia w sedno i na jego zdaniu zawsze można polegać). A więc pewnie dla jednych będzie to dzieło genialne, dla innych takie sobie a dla jeszcze innych wręcz skandal, potwarz i coś tam jeszcze nieprzyzwoitego. Te dość odmienne opinie nie zmieniają w niczym faktu, że jest to pierwsza publikacja tego typu i że publikacja ta jest ludziom potrzebna. Ponadto publikacja zadaje kłam tendencyjnym tezom o nieudacznictwie autorów, publicystów i w ogóle wszystkich po prawej stronie, bo i jak może być nieudacznikiem ktoś, kogo książka sprzedaje się tak dobrze.

       Byłoby jednak zbyt dobrze - a jak wiadomo wśród nieudaczników, zawistników, ponuraków, itp. dobrze być nie może, więc musiał ktoś coś wymyślić. Nie wiem kto, nie wiem co i nie wiem, po co - jak pisałam, przez ostatni tydzień nie śledziłam wszystkich naparzanek. Wiem, że gdy po krótkiej przerwie zajrzałam do sieci i mediów, to roiło się tam od wzajemnych zarzutów, nawalanek, wzywania do przeprosin, itp. a sporadycznie pojawiały się nawet jakieś oskarżenia o zdradę jedynie słusznej strony. Stale powtarzały się w tym wszystkim nazwiska dwóch redaktorów, naczelnych dwóch dużych prawicowych mediów i oczywiście autorów książki.

       Co z tego wynosi postronny obserwator? Ano wniosek, że szaleństwo się szerzy. Trudno powiedzieć na jakim tle - czy zawiści z powodu sukcesu handlowego, czy puryzmu w sprawach formalno-edytorskich, czy z powodu głupoty czy też chęci szkodzenia. Nieistotne zresztą. Po prostu osoba, która postrzega to od zewnątrz - nawet jak najbardziej zainteresowana zmianą rządu w Polsce - dojdzie w końcu do wniosku, że wszyscy mają nie po kolei. I po prostu odwróci się od polityki, na następne wybory nie pójdzie i będzie się zajmować własnymi sprawami, pielęgnacją róż w ogródku na przykład. W myśl zasady, że lepiej z mądrym stracić niż z głupim zyskać. Rozpętanie podobnej awantury, na którą właściwie nie może sobie pozwolić nikt, komu zależy na zmianach w Polsce, jest tym bardziej dziwne, że uczestniczą w niej profesjonaliści od mediów. Powinni oni wiedzieć, jak podobne zachowania działają na czytelników, wyborców, czy - co najważniejsze - na potencjalnych wyborców. Niestety rozum jak widać jeszcze chyba na nartach czy na innym urlopie.

       Cóż można jeszcze dodać? Gdy obserwuję podobne sytuacje ogarnia mnie po prostu pusta wściekłość - bo jeszcze nic nie załatwione, nawet test jakim będą wybory do PE jeszcze nierozwiązany a już zaczyna się przysłowiowe dzielenie skóry na niedźwiedziu. Kto ma rację, kto ma tej racji jeszcze więcej i kto jest jeszcze bardziej czy mniej słuszny. Coś podobnego sprzyja jedynie zachowaniu obecnego układu. To, niestety, nie pierwsza awantura wśród prawicowych mediów - i to jakby zupełnie wbrew woli czytelników. Większość czytelników - tak wynika z moich obserwacji - wybiera zwykle wprawdzie jeden z tytułów, nie znaczy to jednak, że do innych nie zagląda i nie uważa ich za potrzebne.

        Można jedynie zaapelować o rozsądek i o zaniechanie wszelkich bezsensownych sporów - a przede wszystkim o nierozgrywanie ich publicznie. Nie muszę chyba dodawać, co kolejna przegrana będzie oznaczać dla wolności słowa w Polsce i dla niezależnych mediów - DLA WSZYSTKICH bez wyjątku!!!

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka