Zarówno sieć, papier drukowany jak i real pełne są utyskiwań środowisk konserwatywnych z powodu nagrodzonej osobliwości wczorajszego Konkursu Eurowizji. Mowa jest mniej więcej o końcu świata, o końcu Europy, upadku cywilizacji i tym podobnych. A ja się zastanawiam, o co i po co ten wrzask.
Czy naprawdę nie ma ważniejszych problemów? Jest imperium cara w natarciu, jest wrzenie na granicy - jakby nie patrzeć . kraju sąsiadującego z Polską. Są problemy gospodarcze i poważne problemy z infrastrukturą (wygląda to fatalnie - likwiduje się koleje, szkoły, kurczą się całe wsie i miasteczka - bo ludzie wyjeżdżają, w służbie zdrowia bajzel totalny, itp.). A tu nic, gdzie nie spojrzeć baba-dziwo z brodą czy jak twierdzą inni homo-chłop z biustem. Sama nie mam w tej sprawie zdania - osobniczkę obejrzałam a następnie jako człowiek myślący pozytywnie postanowiłam się skoncentrować na tym, co najciekawsze - w tym wypadku na muzyce - i poszłam czym prędzej do kuchni coś podpichcić na następny dzień. W ten sposób nie musiałam delektować się przez całe kilka minut wątpliwą z mojego punktu widzenia estetyką, za to miałam pojęcie o stronie muzycznej. I doszłam sobie w nocy nad tą kuchenką a potem także i nad lekturą komentarzy o poranku do wniosku, że zupełnie nie ma się czym przejmować. Baba z brodą nie doprowadzi do żadnego końca świata. Głowy do góry - nawet nim nie potrząśnie. Ot, jak to w branży rozrywkowej bywa - pogadają, pogadają, trochę zarobią. Na następny rok, może już nawet na następny miesiąc zapewne wynajdą coś innego - może tym razem śliczną blondynkę (czy brunetkę) z biustem na miejscu i bez zarostu a może barczystego bas-barytona z zarostem. Kto ich tam wie. Widać w każdym razie, że brodata wykonawczyni trafiła w gusty słuchaczy, takie teraz czasy. I tak można być miło zdziwionym, bo strona wokalna była całkowicie w porządku - proszę sobie wyobrazić, gdyby laureat/ka jeszcze do tego np.wyła albo o muzyce nie miała pojęcia, co też w końcu obecnie zdarza się dość często.
Tak więc panowie i panie z prawicy - naprawdę nie warto się tym martwić, martwić należy się zupełnie innymi sprawami. Nie ma co rozdzierać szat nad upadkiem. Tym bardziej, że sama przy takich okazjach jakoś tak dziwnie instynktownie boję się, że jeszcze car gotów się będzie wmieszać w tę walkę z moralnym zepsuciem Europy i nas tutaj jeszcze wspomóc. Pierwsze sygnały oburzenia z imperium w każdym razie już dochodzą. Chyba z tego wszystkiego najlepiej sprawę po prostu zostawić własnemu biegowi i nie poświęcać jej zbyt wiele zaiteresowania.
Przy okazji uprzedzam lojalnie, że oczekuję od konserwatywnych polityków a w perspektywie od przyszłego, konserwatywnego rządu - który mam nadzieję prędzej czy później powstanie - że nie będzie się nadto zajmował brodatymi babami, chłopami w spódnicach, czy w ogóle prywatnym życiem łóżkowym obywateli a zamiast tego zajmie się sprawami ważnymi i poważnymi. A sprawy, którymi pajace usiłują zdominować dyskusje publiczną? Cóż - trzeba je też jakoś rozwiązać uwzględniając pewne zmiany obyczajowości. Na pewno jednak należy - zachowując tolerancję dla osób dotkniętych problemami - ukrócić promowanie dewiacji i schorzeń (miejsce na to jest w gabinetach lekarskich i psychoterapeutycznych). Ponadto należy wyrugować z życia publicznego nieustanne ględzenie o sprawach intymnych i przenieść je wreszcie tam, gdzie ich miejsce - czyli do prywatnych czterech ścian, ew. do prywatnych łóżek. Oby takie czasy wreszcie nastąpiły!
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo