To porażka wizerunkowa dla publicznej TV, natomiast jej pracownica od wczoraj będzie się już właśnie kojarzyła głównie z tym - nie z dziennikarstwem (o rzetelnym dziennikarstwie nawet nie może być mowy) ale właśnie z molestowaniem. Bo i to, co Tadla zaprezentowała wczoraj na antenie TVPInfo to był wyłącznie rodzaj polit-molestowania przeciwnika (właściwie sytuacja jest absurdalna już w momencie, gdy kandydat na Prezydenta RP staje się dla dziennikarza publicznej telewizji przeciwnikiem). Albo inaczej - to polityczna nagonka zarządzona odgórnie a wykonana przez płatną funkcjonariuszkę. To działało wprawdzie od dawna ale wczoraj padły już wszelkie zasłony i pozory obiektywizmu czy choćby profesjonalizmu. Pozostała publiczna TVP jako agenda rządzących a jej pracownicy jako etatowe służby od poruczeń specjalnych.
Nagonka czy też molestowanie wyszło w dodatku wyjątkowo nieudolnie - głównie z dwóch przyczyn. Po pierwsze Tadla to nie Olejnik czy Lis (przy nieskrywanej niechęci wobec tego rodzaju prześladowczego dziennikarstwa nie można jednak tym dwóm odmówić pewnych umiejętności). A po drugie Andrzej Duda to nie Jarosław Kaczyński, który - przy całym szacunku - czasami dość łatwo/zbyt łatwo daje się wyprowadzić z równowagi i sprowokować (fakt, że prowokacje wobec niego są wyjątkowo obrzydłe, jak choćby te dot.Smoleńska i Nieżyjącego Brata - ale niestety działa i zimne łajdactwo wychodzi z tego zwycięsko). Tak więc mieliśmy kilkanaście minut, w trakcie których rozgrzana Tadla (bo i jak inaczej nazwać pracownicę mediów rozemocjonowaną do zenitu i niepanującą nad sobą, przerywającą chamsko rozmówcy i sprawiającą wrażenie, że zaraz się rozbeczy?) molestowała zrównoważonego i stonowanego Andrzeja Dudę.
Andrzej Duda nie dał się ani przez moment sprowokować rozdygotanej tele-celebrysi, która nie szczędziła wysiłku molestując polityka już od samego początku i pytając go bez większego sensu, czy nie wyjdzie ze studio. Zgłupiała kompletnie, gdy rozmówca odpowiedział jej ze stoickim spokojem i w całkowitej zgodzie ze stanem faktycznym, że przecież siedzi. Następnie Tadla molestowała Kaczyńskim, na co Andrzej Duda, także ze stoickim spokojem, odpowiedział, że jest Andrzejem Dudą a nie Jarosławem Kaczyńskim oraz awanturowała się o referendum i o pieniądze. Tu dziennikareczka próbowała zrobić z doktora prawa głupka domagając się krzykliwie odpowiedzi na pytanie, które sprawy są społecznie ważne i kto ma o tym decydować. Prosta sprawa - jeżeli kilka milionów obywateli podpisuje się pod czymś i domaga się referendum, to znaczy, że jest to społecznie ważne. Koniec i kropka, tak jest Pani Beatko - to nie krzyk Pani i Panipodonych decyduje o tym, co jest społecznie ważne tylko głos obywateli. Następne etapy molestowania to krzyki o miliony - ale skąd Pan weźmie te miliony? - oraz grożenie ekspertyzami ekspertów (jakich? kto ci eksperci? - tego już nie wiadomo). Też głupio wyszło, bo po pierwsze Andrzej Duda znów nie dał się wyprowadzić z równowagi i całkowicie ze spokojem opowiadał o swoich zamiarach. A po drugie próba zniszczenia przeciwnika sprawami ekonomicznymi może być skuteczna ale tylko pod warunkiem, że molestujący zna się na ekonomii dużo lepiej niż molestowany i potrafi się naprawdę biegle poruszać w tematach gospodarczych. Inaczej - tak jak w omawianym przypadku - pozostaje jazgot i emocje tele-gwiazdeczki.
Internauci pastwią się nad dziennikarką - najwyraźniej imprezka nie zrobiła na nikim dobrego wrażenia. Można się domyślać, że tzw.stare wygi telewizyjne po prostu nie chciały się w ten dziennikarski przekręt angażować wiedząc, że Dudy szybko nie załatwią a nazwisko spaskudzć sobie mogą do reszty. Beata Tadla podjęła się tego niemożliwego zadania i ośmieszyła się do reszty. Zapewne wyrobiła sobie tym samym jakieś zasługi u rządzących choć nie do końca - po prostu nie poszło jej tak dobrze i sprawnie, jak działo się to u Lisa czy Olejnik. Za to na pewno mało kto będzie ją od wczoraj traktować jako poważną dziennikarkę. W opinii telewidzów pozostanie raczej niezbyt mądrą paniusią, która kojarzy się głównie z molestowaniem.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka