Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2145
BLOG

Wypasieni beneficjenci IIIRP podszyci pod "demos"

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 54

       Trzeba wiedzieć, co się dzieje na świecie a nie tylko zasklepiać się wśród podobnie myślących - to nikomu nie zaszkodzi. Pomna tej prawdy i ogromnych nieścisłości rachunkowych odnośnie ostatnich manifestacji, postanowiłam obejrzeć sobie dzisiejszą manifę KODu na własne oczy. A ponieważ przed południem załatwiałam coś w innej dzielnicy Warszawy, przygoda z "obrońcami demokracji" zaczęła się już w tramwaju zmierzającym w kierunku Centrum.

       Zaraz wysiadam. Obok mnie stoi około trzydziestoletni, wysoki mężczyzna, całkiem przystojny. Nadaje na cały tramwaj do komórki (właściwie krzyczy): "PiS naobiecywał i nic nie daje! Oszukali ludzi! Oni studentom polikwidowali bary a w ogóle Kaczyński to wtyczka Moskwy! Ich wyborcy są zawiedzeni i oszukani!". Potem wymienia trochę ustaw i paragrafów - widać, że facet jest jakoś tam wykształcony, wygląda na pracownika uczelni ale pewności oczywiście nie ma. No nie - dosyć tego, nie wtrącam się w prywatne rozmowy i każdemu wolno myśleć o PiS, co chce - mamy demorację. Ale wykrzykiwanie w tramwaju bzdur to nie jest żadna prywatna gadka i należy sprostować. I tak powinien się cieszyć, że go nie objadę za darcie się i zakłócanie spokoju w miejscu publicznym. Przed przystankiem obdarzam więc człowieka najmilszym z uśmiechów i mówię uprzejmie: "Proszę przekazać kolegom, że jako wyborca PiS nie czuję się zawiedziona ani oszukana." Faceta wmurowało: "T.. no... to... - bo pani ma wyprany mózg!" - krzyczy do mnie na cały głos. "Moja rodzina i moi przyjaciele też głosowali na PiS i nikt nie czuje się oszukany - proszę to powtórzyć pana kolegom z KODu." Mężczyzna patrzy na mnie jak na zjawę i wybucha: "Bo wy wszyscy macie wyprane mózgi!" a dalej wrzeszczy coś do mnie o paragrafach i TK. Powtarzam jeszcze raz, że tylko informuję ale już nie słyszy, bo dalej nadaje do kogoś przez komórkę "Jakaś baba się do mnie przypier.... ", na cały głos oczywiście. Z mojej strony dodaję jeszcze, że to typowo PeOwska kultura ale gość nie słyszy mnie i tracimy się z oczu, zapewne ku obopólnemu zadowoleniu.

       W drugim tramwaju spokój, nikt się nie awanturuje tylko dwie starsze panie obok mnie jadą na manifę i jedna wzdycha do drugiej, że jest schorowana i ma nadzieje, że się podbuduje dzisiaj ale nie jest pewna. Druga jej potakuje. Nie wtrącam się, bo i nie ma potrzeby - panie są ciche i kulturalne. Schorowanej życzę oczywiście zdrowia ale dzisiejszą manifestacją raczej się nie podbudowała. Jeszcze coś załatwiam a potem idę do Pl.Trzech Krzyży i dalej na piechotę, inaczej i tak się nie da. W stronę Sejmu idą grupki ludzi z flagami polskimi i unijnymi. Są w różnym wieku - jest młodzież, są ludzie starsi - niektórzy o całkiem miłym wygladzie, niektórzy w typie "starych komuchów". Są rodziny z dziećmi. Jedno łączy ich wszystkich - zdecydowana większość jest bardzo dobrze i drogo ubrana, często w nowe, markowe ciuchy. Mężczyźni na "eleganckim luzie" - przeważają kurtki marek "North face" i "Jack Wolfskin". Panie ubrane w eleganckie kurtki i płaszczyki, niektóre wręcz w rzadkie "designerskie" okazy. Widzi się sporo torebek L.Vuittona, Burberry i innych drogich marek (nowe modele). Sporo młodzieży w adidasach i trampkach po kilkaset złotych. Wózki dla dzieci to często nowiutkie i drogie modele po kilka tysięcy złotych. Na pierwszy rzut oka widać, że uczestnicy manifestacji żyją zupełnie innym życiem i innymi problemami niż większość Polaków - niż ów "demos", którego interesów rzekomo bronią domagając się przegonienia demokratycznie wybranych władz.

       Ludzie przynoszą trochę transparentów - m.in. "Jaruś jest psychol" i "Szydło mi zbrzydło". Sporo ludzi afiszowało się z plakietkami w rodzaju "jestem gorszym sortem". Wszystko pośród trąbienia, gwizdów i krzyków, czerwone trąbki można było nabyć przed manifą. Co i rusz organizatorzy intonują "Obronimy demokrację", wykrzykiwane jest również hasło "Precz z Kaczorem". Były przemówienia, zapewne można je odsłuchać gdzieś w sieci, sama nic na manifie nie słyszałam - trochę przed 13.30 odeszłam (ludzie zaczęli już odchodzić ok.13.00) - dla KODu nie zamierzałam ani marznąć ani poświęcać się w inny sposób.

       Na pytanie o ilość zgromadzonych funkcjonariusz jednej ze służb powiedział, że przyszło trochę więcej niż organizator zapowiadał. "Jest z 5, z 10tys.?" - zapytałam zanim mogłam trochę ogarnąć całość. "Eeeee nie, tyle to nie ma". Wg informacji nie odbywały się też żadne kontrdemonstracje. I dobrze. Po obejrzeniu całości oceniłam ilość zgromadzonych na kilka tysięcy (na pewno nie więcej niż 5). Ciekawostka: Na terenie przed Sejmem jest bardzo łatwo manipulować ilością manifestantów (np.na dużym i dość otwartym Pl.Trzech Krzyży czy na szerokim i także mniej "ograniczonym" Krakowskim Przedmieściu czy w Al.Ujazdowskich jest to dużo trudniejsze). Plac jest nie taki duży i odchodzą od niego boczne uliczki, od tych bocznych jeszcze jakieś boczne, więc patrząc z jednego miejsca zupełnie nie widać dokładnie, ile ludzi jest za tym czy za tamtym rogiem. Warto to uwzględnić oglądając relacje w TV.

       Beneficjenci przegniłego systemu przejęci obroną demokracji dyskutowali tu i ówdzie w grupkach - słychać było, że "będzie chyba ciężko" albo, że "nie wiadomo, czy to wszystko się dobrze rozwinie". Jak się później okazało, opuściłam zgromadzenie krótko przed alarmem bombowym (o którym dowiedziałam się od zaniepokojonych znajomych). W całej okolicy trudno było znaleźć miejsce w knajpkach i w kawiarniach okupowanych przez uczestników manify. Sporo ich kręciło się także po okolicznych sklepach. Wielu nie kryło znaczków i plakietek ale widziałam też takich, którzy nerwowo przesuwali szaliki, aby zakryć logo KODu.

       Ponieważ po południu musiałam się dostać w jeszcze inne miejsce, znów wsiadłam do tramwaju. I znów zobaczyłam tam zupełnie inną Warszawę - inaczej ubraną, inaczej wyglądającą i inaczej żyjącą. Mój główny wniosek z demonstracji - całkowity rozbrat pomiędzy "obrońcami demokracji" a demosem. Pod Sejmem demonstrowali wypasieni, wypoczęci i drogo ubrani beneficjenci IIIRP trzęsący się ze strachu przed utratą pozycji. W warszawskim tramwaju jechali normalni ludzie - z pakunkami, w dużo tańszych ubraniach i dużo bardziej zmęczeni codziennością.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Polityka