Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
2092
BLOG

17 września, czyli ostateczne rozwiązanie sprawy polskiej

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 142

        - tak to najwyraźniej zaplanowano i mając wiedzę o późniejszej sekwencji wydarzeń trudno mieć co do tego wątpliwości. „Bękart wersalski” – jak po odzyskaniu niepodległości wdzięcznie Polskę określali wrogowie - przeszkadzał najwyraźniej nie tylko agresywnym sąsiadom ale i niektórym „sojusznikom”. Tak przy okazji, 17 września to tragiczna data nie tylko dla Polaków – ten dzień to początek końca całego regionu Europy Środkowej w formie, w jakiej istniał i funkcjonował do tej pory. To właśnie wtedy rozpoczęto dzieło ostatecznego zniszczenia wspaniałej, wielowiekowej kultury ziem położonych między Bugiem a Dnieprem i Bałtykiem a Morzem Czarnym (dewastację rozpoczęli bolszewicy niedługo po rewolucji październikowej). Aby tego dokonać konieczne było zniszczenie II RP oraz przeprowadzenie czystek etnicznych na Kresach. 

       Opisów sowieckiej agresji na Polskę i relacji świadków jest dziś, po latach komunistycznego zakłamania, wiele. Brakuje za to rzetelnych analiz tego dramatu, choć tu i ówdzie pojawiają się publikacje próbujące naświetlać sprawy mniej znane a przede wszystkim ciągle bardzo niewygodne. O nich „się nie mówi”, nie ma wielkich dotacji na ich badanie, nie ma większego zainteresowania instytucji, nie ma wokół nich w ogóle nic i nikogo poza nielicznymi wyjątkami. Najwyraźniej chodzi więc o wiedzę bardzo istotną i dziś, której ujawnienie mogłoby wywołać większą burzę i naruszyć różne interesy. 

        I tak rok w rok w rocznicę 17 września zadaję sobie pytanie (mam nadzieję, że nie tylko ja), co wiedział o planowanej agresji polski wywiad (Dwójka) i co wiedziały o niej władze IIRP. I dalej – jeżeli coś było wiadomo (a pewną wiedzę wywiad posiadał), Dwójka zaś przekazywała informacje dalej, to dlaczego władze polityczne i wojskowe nie zareagowały stosownie do posiadanej wiedzy. Jeżeli zaś wywiad wiedzę posiadał a ona nie docierała do władz – to dlaczego tak się działo i kto maczał w tym palce. I kolejne pytanie - jeżeli wywiad przekazywał posiadaną wiedzę należycie dalej, to co i od którego momentu się działo, że tę wiedzę ignorowano i kto za to odpowiadał. I na koniec – czy możliwe jest, żeby polski wywiad, który funkcjonował całkiem dobrze, nie dysponował żadnymi informacjami i analizami zamiarów Sowietów oraz „sojuszników” (wg mnie ten wariant jest raczej niemożliwy). Nie muszę dodawać, że w powszechnie dostępnych publikacjach i artykułach nie ma odpowiedzi na te pytania, choć w ostatnich latach tu i ówdzie coś tam, nieśmiało, zaczęło się pojawiać.  

       Z poskładania wybrakowanej układanki, w dodatku zupełnie rozproszonej po wszelkich możliwych miejscach, wiadomo, że "sojusznicy" wiedzieli o tajnym aneksie do paktu Ribbentrop-Mołotow i o planowanej agresji na Polskę (o planowanej agresji wiedziano najpóźniej 12 września, najprawdopodobniej jednak już wcześniej), jednakże nie widzieli żadnej potrzeby podzielenia się tak istotną wiedzą z zagrożonym sojusznikiem (jeszcze większe i skuteczniejsze wykrwawienie „wersalskiego bękarta” gwarantowało zapewne nieco mniej kłopotów w przyszłości). Posiadając wiedzę o planowanej agresji zachodni „sojusznicy” zdecydowali się nie udzielić pomocy samotnie walczącej Polsce, która cały czas irracjonalnie w ową „sojuszniczą pomoc” wierzyła (początkowo termin napaści miał być wcześniejszy, Stalin jednak zdecydował o późniejszym uderzeniu; istnieje kilka wersji przyczyn opóźnienia – m.in. badanie reakcji Zachodu czy czekanie na zajęcie Warszawy). W ogólnodostępnych publikacjach można również znaleźć informację, że wiedzę o planowanym ataku posiadały wywiady Państw Bałtyckich oraz Finlandii, jak i kolejną - że władze IIRP posiadały informacje o planowanym objęciu w.wym. państw sowiecką strefą wpływów (tu można sobie zadać pytanie – skoro taka informacja była – dlaczego nie rozważano również zajęcia Polski przez Sowietów). Polski KOP (Korpus Obrony Pogranicza) przekazywał też meldunki o wzmożonej koncentracji sowieckich wojsk przy wschodniej granicy oraz o dużych dostawach sprzętu ofensywnego. Z dostępnych i ujawnionych do tej pory informacji oraz z powszechnie znanych faktów wynika tyle, że dysponowano pewnymi informacjami i że nie było na nie praktycznie żadnej odpowiedniej reakcji ze strony władz politycznych i wojskowych. Wszystko razem zaowocowało klęską totalną, której skutki Polska i my wszyscy ponosimy do tej pory.  

      

       Znalezienie odpowiedzi na zadane pytania jest sprawą wyjątkowo niewdzięczną. W okresie komuny jakiekolwiek rzeczowe opracowanie nie było możliwe z powodów oczywistych. Po upadku komuny też nie było klimatu do racjonalnej oceny – wszyscy pamiętaliśmy, jak zakłamani komunistyczni historycy rozszarpywali wręcz IIRP – państwo bardzo niedoskonałe ale jednak niepodległe. Do jej polityków podchodzono z nienawiścią i odsądzano ich od czci i wiary (zetknęłam się np. swego czasu z komunistycznymi bredniami, że Beck był szpiegiem niemieckim – przy wszelkich zastrzeżeniach wobec Becka akurat posądzenie go o pracę dla wywiadu niemieckiego jest kompletnie chybione). Toteż wielu unikało tematu nie chcąc wpisywać się w sowiecką narrację. Nie tak dawno temu nastała znów moda na krytykę totalną władz IIRP połączoną ze snuciem dziwacznych, alternatywnych wersji historii. To też niczego nie wyjaśnia, prowadzi jedynie w krainę chorych fantazji a za granicą stwarza preteksty do ataków na Polskę z powodu urojonego nazizmu – wszystko elegancko, z powołaniem się na polskich autorów. 

       Dzisiejsza rocznica to doskonały moment na zadanie sobie kolejnego pytania, tym razem odnoszącego się do teraźniejszości. Czy sprawy dojrzały już do tego, aby zacząć rzeczowo i na chłodno analizować sytuację przed wrześniem i z września 39 roku, gdzieś  pomiędzy bezkrytycznym podejściem do polityki IIRP a sowiecką antypolską propagandą? Zmierzenie się z takim zadaniem może być trudne i bolesne, jak zwykle bywa w przypadku, gdy przychodzi zmierzyć się z własnymi błędami i zaniedbaniami czy nawet ze zdradą interesu państwa i narodu we własnych szeregach. Jest ono jednak konieczne – bez rzetelnej analizy nie może być mowy o wyciągnięciu właściwych wniosków na teraźniejszość i przyszłość. Generalnie jako państwo i jako naród nie musimy się tej prawdy wstydzić a i „sojusznikom” dobrze byłoby w pewnych sytuacjach o pewnych faktach przypomnieć. 


P.S. Bardzo chętnie wysłucham Państwa zdania w sprawie - także, jeżeli jest ono odmienne od mojego. Uprzedzam jednak, że na moim blogu nie ma miejsca dla pospolitych chamów oraz trolli wszelkiej maści - bolszewickich, skretyniałych, antypolskich i wszelkich innych. Wpisy nie na temat oraz obraźliwe i rozwalające dyskusję będą usuwane.

        

 

 


Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka