Dziś prasa podaje że 58% ludzie jest przeciw finansowaniu partii z budżetu. Na salonie24 pojawił się głos jednego z autorów Polski XXI na temat polskich partii i potrzeby ich "odrodzenia". Kwestia finansowania partii pasuje do tego tematu jak ulał. I jest to temat o wiele ważniejszy niż dywagacje o tym czy prezydent w Polsce ma za dużo czy za mało władzy.
Jestem zdania iż po paru latach funkcjonowania obecnego systemu finansowania partii jasnym jest iż zamienił się on w parodię, zrealizował de facto tylko jeden zakładany cel - stabilizacje sceny politycznej. Autorzy obecnego systemu twierdzą iż wartością jest to iż partie mając teraz własne źródło finansowania, od nikogo poza głosami posłów niezależne, mogą zająć się ze spokojem rządzeniem krajem, system ten też sprzyja stabilności szyldów partyjnych, sprzyja bo PO z PiS oraz SLD mogą wykupić wszystkie billboardy w Polsce i nikt ich w tym nie przebije.
Jednak mimo tych "zalet" system ten jest porażką.
Zerwał całkowicie więź partii z elektoratem (poza dniem wyborów). Dał partiom, a dokładnie ich szefom, góre pieniędzy z którymi mogą robić co zechcą. Nikt liderom "nie podskoczy", nikt im się nie sprzeciwi. Chyba że chce wylecieć poza nawias partyjny i poza nawias "kasy".
Lecz system ten jest niszczący również dla samych liderów.
Partie utraciły zdolność do wewnętrznych zmian metodami innymi niż wielka rewolucja przy urnie (co jest jednak mało realne). Nie są w stanie, jeśli nie będzie woli szefa, się zmieniać i modyfikować swojego programu - nie są, bo szef ma kasie i zawsze jego głos przeważy. I dzięki kasie będzie w stanie tak posterować kampanią wyborczą iż uda mu się uzyskać tylko głosów że jakoś tam się odnajdzie w nowym sejmie (vide SLD i wybory ad 2005). Tyle że oznacza to
degradacje partii do nawet nie "Związku zawodowego polityków dietetycznych" tylko do drużyny wodza (i jego skarbnika). Szefowie partii przestają być liderami demokratycznych partii a stają się udzielnymi władcami w pełni zależnego od nich plemienia partyjnych biurokratów
Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie systemu mieszanego część (np. 1/3 tego co dziś) szła by z budżetu (dla zabezpieczenia minimalnego przeżycia partii) a reszta z odpisu podatkowego (w pełni dobrowolnego). Co roku de facto odbywało by się głosowanie (i to własnymi pieniędzmi) na jakąś partię. Byłoby to dla nich sygnał, sprawdzań jak ludzie ich oceniają. Odpis powinien mieć ograniczoną górną wartość (np. do 1% podatku należnego w najmniejszym przedziale podatkowym) tak aby zachować równą siłe "głosu" każdego z podatników-wyborców.
Taki system świetnie mógłby zadziałać np. na SLD w latach 2003/2004. Wyborcy tej partii mogliby swoimi pieniędzmi zagłosować przeciw drużynie Leszka Millera i jego polityce i daliby szanse swojej partii na jakąś poprawę własnego zachowania przed wyborami.
Ci co nie chcieliby płacić na żadną partię też mieliby taką możliwość i mogliby z tymi pieniędzmi zrobić wszystko - dać na kościół albo na NGO.
Nic, moim zdaniem, tak bardzo nie przywiąże polityków do wyborców jak pragmatyczne uzależnienie ich od naszej kasy. W sytuacji kiedy dziś, liderzy wielkich partii, taplają się morzu 30 paru mln subwencji, przy dziwiękach zachwytów ze strony licznych klakierów z lokalnych organizacji partyjnych nic ich nie zmusi do zmiany polityki. Nawet sondaże. A tak jak już pisałem, mając te dziesiąt mln, zawsze jakoś tam dostaną się sejmu na jeszcze jedną kadencję albo dwie (vide znów casus SLD).
Myślę że pomysł zmiany sposoby finansowania partii połączyłby wszystkich zwykłych (a nie "etatowych") zwolenników prawicy i lewicy (od Jurka po Sierakowskiego).
I nad takimi sprawami warto debatować niż nad nieprzemyślanymi bojkotami prasy ("bo nie pisze tego co chcemy czytać").
Uważam też (uwagę tą kieruję do liderów Polski XXI) iż tego rodzaju rzeczy sa sednem tego o czym warto dyskutować a nie dywagacje dr Matyji o tym czy władza "wyparowuje" wedle zapisów naszej konstytucji czy nie -
przy takim systemie finansowania partii to jakie kompetencje ma prezydent czy premier nie ma większegoznaczenia, wyborcy i tak nic (poza decyzją raz na pare lat przy urnie) nie mają do powiedzenia.
4RP i jej zwolennicy (czyli za co ich kochamy....):
woodya
Jesteś śmierdzącym gównem...
2008-06-07 20:14
mordotymoja
-------------------
Nie czytam Ciebie boś pożytecznym(albo nawet i przestępczym beneficjentem III RP)
Jedynie więc odnośnie tytułu: kojarzenie PiS-u z komuną to kurewskie bydlactwo medialne, na które się złapałeś jako michnikowski cyborg lub powtarzasz ten kurewski numer całkiem świadomie.
W pierwszym przypadku można Cię jeszcze próbować uświadomić, jesliś zaś drugim - **** Ci w ***.
2008-06-07 20:24
ArtB
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka