Stowarzyszenie Lepszy Świat Stowarzyszenie Lepszy Świat
1469
BLOG

Homo SovieTusk na stadionach

Stowarzyszenie Lepszy Świat Stowarzyszenie Lepszy Świat Polityka Obserwuj notkę 30

 

W cieniu rzekomego zabicia w Pakistanie pewnego terrorysty przez jego byłych pracodawców z CIA, inny zamach dokonuje się w biały dzień w Polsce. Zamach na demokrację, którego autorem jest premier Tusk.

Większość komentatorów „wojny z kibicami” widzi tylko pierwszy plan spektaklu. Dwa ogromne, niepokorne środowiska kibiców piłkarskich, zdolnych do samoorganizacji, zaangażowania pozastadionowego, przejęcia się losem kraju, jakkolwiek częstowdyskusyjny sposób. Widzą akcje bojkotu Gazety Wyborczej, czy gigantyczne transparenty na meczach, które rzeczywiście mogły zirytować red. Michnika, widzą demonstracje patriotyzmu, tak znienawidzone przez premiera Tuska. Widzą prowokację bydgoską, świadome dopuszczenie do bójek i przygotowania do brutalnej, ogólnopolskiej rozprawy przed Euro 2012.

Patrząc z boku obawiam się jednak bardzo poważnie, że kibice to tylko początek, swego rodzaju Afganistan Tuska przed inwazją na Irak- resztę społeczeństwa.

Akurat w odróżnieniu od sporej części komentatorów mam ten komfort, że na sprawę mogę spojrzeć obiektywnie- wszak publicznie przyznaję, że kibicem piłkarskim nie jestem i nigdy nie byłem, a jedyna drużyna, której nie tyle kibicuję, co w której gram, o nazwie „Polska”, od 20 lat, podobnie jak nasza reprezentacja piłkarska, leży i kwiczy. Jedyna masowa impreza z udziałem kibiców w jakiej uczestniczyłem to obchody zdobycia mistrzostwa Polski przez Lecha Poznań w ubiegłym roku, gdzie pomagaliśmy przy rozdawaniu ulotek bojkotu Gazety Wyborczej. Nigdy nawet nie byłem na stadionie Lecha, więcej, nie raz krytykowałem Miasto za władowanie w ten obiekt tak niebotycznych środków kosztem pomocy społecznej, budowy mieszkań socjalnych, czy kultury niezależnej. Po fecie otwarcia stadionu opublikowaliśmy nawet  na www.lepszyswiat.org.pl film, pokazujący ruinę zaplecza, złamanie przepisów BHP na obiekcie, którego nikt nie powinien do użytku wtedy jeszcze oddać. Ciągłe remonty i wymiana murawy to dla mnie ponura kpina, przypominająca budowę autostrad. Jeżeli chodzi o głównego politycznego patrona poznańskich kibiców- Ryszarda Grobelnego, to mój sceptycyzm dotyczący jego polityki jest powszechnie znany. W dodatku większość kibiców ma poglądy, choć coraz częściej antyoligarchiczne i patriotyczne, to zdecydowanie zbyt prawicowe jak na mój „lewacki” gust.

Po takim wstępie zasadniczo mógłbym więc nie tylko sprawę sobie odpuścić, ale po cichu kibicować dla odmiany premierowi Tuskowi i Gazecie Wyborczej. W końcu „co mnie to…”. Tak jednak zrobić nie mogę, sprawa jest bowiem poważniejsza, niż się na pierwszy rzut oka wydaje.

Proszę sobie wyobrazić, że powstaje w Polsce wreszcie organizacja wychodząca ponad archaiczne podziały, skupiająca opozycję antyoligarchiczną zarówno lewego jak i prawego skrzydła. Że drugi raz rośnie „pierwsza” Solidarność, oddolna i pełna zapału do odbudowy Polski ze zgliszcz w jakich zostawiła ją ekipa spod znaku Balcerowicza, pełna energii do podźwignięcia naszego narodu z kolan.

Działa legalnie i pokojowo, posiadając biura w całym kraju i dziesiątki, setki tysięcy członków. Aż nagle, w Pcimiu Dolnym służby specjalne działające na pasku któregoś z imperiów (francusko- niemieckiego zwanego też Unią Europejską, rosyjskiego, czy amerykańskiego- bez różnicy) umieszczają w grupach porządkowych (wymaganych przez prawo do ochrony demonstracji) 2-3 agentów. Agenci ci, nagrywani przez kamery z monitoringu ulicznego, biją zabłąkanego w nocy sympatyka Platformy Obywatelskiej wracającego z zebrania partii. Już po kilku minutach, zupełnie przypadkowo, w całym kraju media z Gazetą Wyborczą na czele krzyczą o bojówkach nacjonalistów, czy lewaków(zależnie od tego, który nurt jest w organizacji silniejszy), palących samochody i polujących na walczących o demokrację biednych liberałów. „Gdzieś”, „ktoś” przejdzie z pochodniami, „gdzieś”, „ktoś”, podpali synagogę, zachodni bank, czy nabazgra „Żydzi won!” na ratuszu.

I stosując dokładnie te same zasady „demokracji” co obecnie w stosunku do kibiców- Tusk zamknie biura niewinnej organizacji w całym kraju, aresztuje przywódców pod zarzutem przewodzenia zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, dorzuci parę paragrafów dotyczących terroryzmu- i pacyfikując oddolny ruch społeczny zapewni ciągłość okupacji gospodarczej i politycznej Polski na kolejne kilka lat.

Unia Europejska szybko nadrabia zaległości w badaniach nad najnowocześniejszymi metodami inwigilacji, goniąc takie potęgi zniewolenia jak Chiny, czy USA (Rosja mimo chęci jest akurat daleko w tyle). Od kilku lat takie organizacje jak „Lepszy Świat”, czy Fundacja Panoptykon, bronią wolności internetu przez cenzurą i inwigilacją służb specjalnych, informują o zakusach władz na resztki swobód demokratycznych, demaskują „projekty badawcze” w rodzaju INDECT, czy upominają się o ograniczaną wolność zgromadzeń.W całej Europie setki tysięcy ludzi budzi się do walki o prawdziwą wolność i prawdziwą demokrację, oligarchia robi więc co może, by nas dzielić, śledzić, kompromitować, kontrolować. Rząd Platformy Obywatelskiej, jako polska filia globalnej oligarchii finansowej, nie jest jakoś szczególnie zły, czy szkodliwy - robi po prostu to samo, co próbują przeprowadzić jego odpowiedniki w innych krajach.

Każdą wojnę, również wojnę z własnym narodem, należy przygotować. Tusk zaczął od kibiców, celu stosunkowo łatwego pod kątem negatywnych konotacji wizerunkowych w społeczeństwie, łatwości prowokacji i inwigilacji, wewnętrznych niesnasek, celu dopiero uczącego się profesjonalnych działań obywatelskich. Jednocześnie wybór był podytkowany potencjalnym zagrożeniem, gdyż mówiące jednym głosem, dojrzałe politycznie, patriotyczne środowisko kibiców- właśnie takie, jaki powstawać zaczęło w Poznaniu i Warszawie, może stanowić dla oligarchicznej elity śmiertelny problem, promieniując na wszystkie grupy społeczne i zawodowe reprezentowane w stowarzyszeniach kibiców (czyli prawie wszystkie!). Na kibicach jednak na pewno nie skończy.

Jeżeli była gdzieś „zadyma”, jeżeli ktoś gdzieś złamał prawo- to należy taką osobę złapać i ukarać. Jeżeli prawo zostało złamane przez wiele osób, mimo, że nawet dziecko potrafiłoby stadion w Bydgoszczy zabezpieczyć lepiej, odpowiedzialność powinni ponieść również zabezpieczający teren ochroniarze i policjanci (czy dokładniej ich dowódcy), a śledczy powinni udowodnić winę indywidualnym sprawcom przestępstwa, ewentualnie, jeżeli przestępstwo było z góry zaplanowane- jego organizatorom. Należy zgromadzić materiał dowodowy i doprowadzić do sprawiedliwego osądzenia- skazania lub uniewinnienia podejrzanych. Tak takie sytuacje rozwiązuje państwo prawa.

Zupełnie jednak nie mogę więc zrozumieć, z jakiej okazji kara spada na Bogu ducha winnych kibiców, którzy w Bydgoszczy prawa nie złamali, albo tam nawet nie byli? Czy jeżeli w tłumie na głównej ulicy miasta ktoś kogoś okradnie, policja aresztuje dla przykładu wszystkich przechodniów? Czy jeżeli w szkole jest jeden diler, wszyscy uczniowie dostaną zakaz wejścia do budynku? Czy jeżeli na Przystanku Woodstock pije na umór i ćpa kilka tysięcy nastolatków, aresztujemy 100 tysięcy trzeźwych dorosłych, imprezę przerwiemy, a Owsiaka posadzimy jako herszta mafii?

To może, stosując tą logikę, korzystając z jednej tylko z niekończących się ciągów afer, zamkniemy wreszcie wszystkich parlamentarzystów? Może referendum w tej sprawie zrobimy, Panie Premierze? Założymy się o wynik?

Nie zgadzam się z transparentem kibiców Legii wymierzonym w Adama Michnika poprzez atak na jego rodzinę(zdjęcie w artykule Piotra Lisiewicza na niezależna.pl). Nie widzę powodu, żeby miał odpowiadać za grzechy innych, zwłaszcza, że od 20 lat sam sporo nabroił przeciwko Polsce. Ponieważ nie mordowałem Żydów w czasie wojny, nie torturowałem AK-owców z kaźniach UB, nie biłem robotników będąc w ZOMO nie chcę, żeby ktoś w moim imieniu się przed kimkolwiek za to kajał. Podobnie, nie chcę zostać kiedyś uznany za współwinnego przestępstwa, które zostało popełnione przez kogoś innego, bez mojej wiedzy i zgody ileś tak kilometrów od mojego miasta, czy nawet- w tej samej kamienicy, w której mieszkam i ukarany, bo tak będzie jakiemuś politykowi i jakiemuś redaktorowi na rękę.

Gdyż od takiego systemu do faszyzmu nie jest już tylko jeden krok. Ten krok został, właśnie w POlsce, przynajmniej pod kątem odpowiedzialności zbiorowej, niestety zrobiony. To, co dzisiaj jest ograniczeniem możliwości wejścia na stadion dla kilkudziesięciu tysięcy ludzi- kiedyś może stać się zakazem zgromadzeń, czy nawet bezwzględnym pozbawieniem wolności dla kilku milionów. Po prostu taka zasada prawna jest niedemokratyczna- i nie można pozwolić na stosowanie jej nawet jeżeli nie kochamy podmiotu jej zastosowania, czy nie interesuje nas sprawa, o którą chodzi. Godząc się na odpowiedzialność zbiorową w jednej sprawie pozwalamy rządowi zastosować ją w każdej kolejnej.

Brzydząc się politykami, których większość obnosi się z szalikami klubów i reprezentacji, a na co dzień depcze nasz naród i nasz sport, jako nie-kibic apeluję, żeby w tym sporze kibiców poprzeć. Gdyż dziś traktowani jak zwierzęta są oni (porównanie jest uzasadnione- jeżeli zachoruje na chorobę zakaźną jedna kura, czy krowa w hodowli, to często karane- zabijane są wszystkie osobniki w stadzie), a jutro na nas może paść cień sovieTuska i nasze typowo polskie „a dobrze im tak” szybko pryśnie...

"Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.
"

Martin Niemöller

 

Łamanie praw człowieka jest złe. Zawsze i wszędzie. Tym razem bądźmy z kibicami.

Marcin Janasik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka