letni letni
176
BLOG

Nauka płynąca z programu 500+

letni letni Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Wprowadzenie programu 500+ wiąże się z koniecznością zwiększenia wpływów do budżetu. Wprowadzane są dwa nowe podatki – bankowy i od sklepów – które jednoznacznie są kojarzone z potrzebami wynikającymi z 500+. Prawdopodobnie oba podatki spowodują (oby jak najmniejsze) wzrosty cen usług bankowych i towarów w wielkich sieciach handlowych. I tu pojawia się nauka.

Neoliberałowie mają rację, że pieniądze publiczne to inaczej pieniądze obywateli przekazane państwu. Mają też rację, że żeby komuś dać sławne 500 złotych, to najpierw komuś trzeba je zabrać. I zasadniczo to nic złego, choć na przykład sympatycy p. J. Korwina-Mikkego twierdzą, że to samo zło. Przypominam sobie wypowiedź pewnego właściciela dużej firmy, który argumentował, że państwo wcale nie powinno interesować się żłobkami czy przedszkolami, bo jeśli pracownik zarabia, to kupi sobie usługę przedszkola dla swego dziecka. Nie dodał tylko, że jego firma w środowisku ma opinię płacącej niezwykle mało. Ale wróćmy do 500+.

Żeby rząd p. B. Szydło mógł zarządzić przekazanie pieniędzy rodzicom, najpierw objawią się one między innymi w postaci droższych towarów czy zwiększonych opłat za prowadzenie konta. Zdaje się to pierwsze taki przypadek, gdzie widać dość bezpośrednio, że to nie „rząd daje” ale obywatele, czyli my wszyscy. Mam (niewielką) nadzieję, że wśród wyborców coraz częściej będzie pojawiać się narracja rodzaju „na co chcemy płacić swoimi pieniędzmi” zamiast „politycy chcą/nie chcą przeznaczyć pieniędzy z budżetu”.

Historia pokazuje, że „słuszni ideologicznie” zarządcy niekoniecznie sprawdzali się w działaniach praktycznych, więc przyszłość 500+ nie musi być różowa. Pesymiści wieszczą, że inflacja może zjeść kwotę wyglądającą dziś dość pokaźnie. W przypadku recesji czy kłopotów ze spłatą długu publicznego, pieniędzy może najzwyczajniej w świecie nie starczyć. Zostawmy te narzekania: dobry początek został zrobiony. Niezależnie od możliwych modyfikacji projektu, może on stanowić bazę do prowadzenia odpowiedzialnej polityki społecznej, gdzie obywatele rzeczywiście zdają sobie sprawę, że polega ona na dzieleniu się z innymi. Miejmy nadzieję, że PiS nie zmarnuje danej sobie (i reszcie Polaków) szansy.

Żeby nie wyszło, że napisałem PiSowi laurkę. Mam niskie mniemanie o PiSowskich kadrach. Przykład: Byłem przeciwny sposobowi wprowadzaniu sześciolatków do szkół przez rząd PO. Moim zdaniem ta zmiana była (łagodnie pisząc) nieprzygotowana. Dlatego zapowiedź „wyprowadzenia” sześciolatków przyjąłem pozytywnie. Ale nie wystarczy chcieć, trzeba też umieć – innymi słowy dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Piekło choćby dla rodziców trzylatków, dla których strasznie ciężko będzie znaleźć miejsce w przedszkolach po wakacjach. Rozwiązaniem jest skierowanie sześciolatków do oddziałów przedszkolnych w szkołach. Jak dodamy do tego umieszczenie w podstawie programowej „zerówk" nauki czytania, pisania i liczenia, to wyjdzie na to, że nic się nie zmieniło. Tylko bałagan większy.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo