letni letni
1938
BLOG

Refleksje po proteście ZNP

letni letni Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Jak wieść gminna głosi, choć może to nieprawda, nauczyciele są najbardziej pokłóconą wewnętrznie profesją. Znane są opowieści o wzajemnej wrogości rodzącej się w pokojach nauczycielskich, bo ktoś dostał dodatek motywacyjny o 20 złotych większy od kogoś innego. Albo jak to dyrektor szkoły wciela w życie metodę „dziel i rządź”, pozwalając, żeby jego podwładni kopali pod sobą dołki.

Działania ministerstwa, być może bez takiej intencji, wprowadzają nowe podziały. Propozycje nowej siatki godzin wyraźnie preferują „humanistów” względem „przyrodników”. Planowana likwidacja egzaminu z tych przedmiotów wyraźnie pokazuje, że nikomu nie będzie zależeć na egzekwowaniu wyników nauczania z chemii czy fizyki – ale to uwaga na boku. Nauczyciele liczą godziny w propozycji MEN i wychodzi im, że pracy po reformie sumarycznie będzie mniej niż teraz. Tak wiem, to na razie propozycja, ale dająca do myślenia. Przypomina się slogan z lat 90-tych „Na twoje miejsce mogę wziąć jednego z 20 czekających na ulicy…” Karta przetargowa żadna. Krążą wieści, że trwa usilne poszukiwanie pracy – nauczyciele gimnazjów dreptają do podstawówek, rzadziej do liceów. I że zadowolą się nawet najmarniejszymi warunkami. A w dodatku ZNP i „Solidarność” do zagadnienia likwidacji gimnazjów podchodzą zupełnie inaczej.

Dzisiejszy protest ZNP jest drastycznie nieskuteczny. A konkurencyjna „Solidarność” na razie wspiera rząd. Ze zdumieniem znalazłem w Tygodniku Solidarność słowa: Minister zapewniła, że na likwidacji gimnazjów nie ucierpią nauczyciele. Czas pokaże czy nie ucierpią. Część na pewno zostanie zwolniona. Tak po prostu. Słowa godne probalcerowiczowskiego neoliberała a nie związkowca. W tym samym artykule czytam: Według ZNP zwolnienia grożą również pracownikom administracyjnym. (…) Nie żebym serca nie miał, ale to są oczywiste konsekwencje. Bolesne, ale oczywiste. Jeszcze raz zaglądam na okładkę: Tygodnik Solidarność z roku 2016. A napisane jak w Gazecie Wyborczej dwadzieścia lat temu.

W tej sytuacji minister A. Zalewska może się nie przejmować tym, że jej oschły, belferski wizerunek nie przysparza sympatii. Działa zdecydowanie, nie przejmując się niczym. Bo cóż mogłoby ją zatrzymać? Chyba tylko ogólnopolski strajk solidarnościowy. Ale to już nie te czasy, kiedy pół Polski stawało w obronie zwolnionej suwnicowej. Nie było takich rzeczy w latach 90-tych, nie będzie i dziś. Zresztą trudno wyobrazić sobie, żeby nauczyciel podstawówki ujął się za swoim kolegą z gimnazjum, w sytuacji kiedy ten jest naturalnym kandydatem do zajęcia jego miejsca pracy.

* * *

Ale problemy nauczycieli gimnazjów, są problemami tylko tej grupy zawodowej. Ogół rodziców może natomiast obchodzić czego ich dzieci będą nauczane. Jakoś jednak nie widzę w zapowiedziach MENu jakież to nowe treści pojawią w zreformowanej szkole (oprócz ogólnych uwag o historii). Na czym będą polegać lepsze i skuteczniejsze od dzisiejszych przyszłe metody nauczania? Jak zostanie zmieniona ocena pracy ucznia, która przekłada się na ocenę pracy nauczyciela? Dziś mamy egzaminy. Też sądzę, że są złe, ale co dostaniemy w zamian? Na razie ministerstwo zauważa, że termometry działają wadliwie, więc najlepiej je stłuc.

I już na koniec trochę sarkazmu, ale może zainteresować to rodziców dzisiejszych przedszkolaków: Jakiś czas temu redaktor J. Żakowski powiedział, że wspólne przebywanie siedmiolatków i roczników odpowiadających dzisiejszemu gimnazjum w jednym budynku, powinno zaowocować powstaniem nowych fundacji o nazwach w rodzaju „Ratujmy maluchy”. No i powtórzył w ten sposób poglądy p. A. Zalewskiej wypowiedziane przez nią w czasach, gdy była jeszcze posłanką opozycji a nie ministrem. To się właśnie nazywa ironia historii.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (80)

Inne tematy w dziale Technologie