letni letni
121
BLOG

Punkt programu wyborczego – oszustwa kredytowe

letni letni Kredyty Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Drodzy liderzy partii rządzących i opozycyjnych, podpowiadam wam w jaki sposób przysporzyć sobie sto-dwieście tysięcy wdzięcznych zwolenników. Opozycjo parlamentarna, co to nie potrafisz zaproponować jakiegoś konkretu, który mógłby przekonać swych wciąż potencjalnych wyborców; opozycjo pozaparlamentarna nie potrafiąca pokonać progu 3% poparcia (nie mówiąc o progu wyborczym); koalicjo rządząca, której co prawda nie maleje, ale i nie rośnie – to notka dla was. Jeśli poważnie potraktujecie poniższą pisaninę, możecie liczyć na rzeczywisty wzrost w sondażach.

Jakiś czas temu, przy okazji RODO, pisałem o uprzywilejowanej pozycji instytucji finansowych – banków, choć nie tylko. Na czym polega przywilej? Na istniejącej szybkiej ścieżce windykacji długów. Nie chcę rozgryzać (nie)słuszności twierdzenia „jak się ma długi, to trzeba je zwracać” – to temat na poważną dyskusję, do której zresztą nie czuję się na siłach dziś stanąć. Chodzi mi o spłacanie długów, których się nie ma.

Co roku kilkadziesiąt tysięcy ludzi w Polsce pada ofiarą specyficznego rodzaju oszustw. Chodzi o pożyczki czy kredyty do wzięcia których wystarczy dowód osobisty, a nawet skan takiego dowodu. Przy czym dowód nie musi być prawdziwy – wystarczy, że pojawią się na nim dane prawdziwej osoby. Oszuści korzystają nie tylko z ukradzionych czy zgubionych dokumentów. W darknecie można kupić „dowody” osobiste o różnorakim stopniu „prawdziwości”. Wszystkie one mogą posłużyć do popełnienia przestępstwa. Po zainkasowaniu pieniędzy oszust znika, a spłata spada na zupełnie nieświadomego i niewinnego człowieka.

Niby istnieje coś takiego jak baza skradzionych/zgubionych dokumentów tożsamości. A nawet dwie, bo zgłoszenie na policji nie generuje odpowiedniego wpisu w bazie „bankowej”. Co więcej zgłoszenie do swojego banku utraty dowodu, nie uchroni nas przed działalnością firm lichwiarskich. Zresztą jeśli chodzi o banki: tylko teoretycznie oszust nie może wziąć wtedy kredytu w innym banku. Żeby stracić oszczędności życia wcale nie „trzeba” gubić dowodu, wystarczy że oszust dostanie zestaw danych osobowych ofiary. Skąd? Do dziś w wielu miejscach skanuje się dowody osobiste. Szczególnie w zagranicznych hotelach często trzeba „zostawić” dokument tożsamości, do momentu rozliczenia się z pobytu. Do uzyskania fałszywego dokumentu nie potrzeba więcej danych niż imię, nazwisko, PESEL i numer prawdziwego dowodu. W wielu przypadkach są to dane możliwe do osiągnięcia.

Rocznie kilkadziesiąt tysięcy osób musi spłacać nie swoje długi. I spłaca. Prawo i praktyka sądownicza są tak skonstruowane, że ofiara musi udowodnić, że fizycznie nie mogła wziąć pożyczki czy kredytu. Czyli ratuje ją jedynie długotrwały pobyt na OIOMie albo wczasy zagraniczne. Doliczając członków rodzin dłużników i ich znajomych – to około dwieście tysięcy wyborców, którzy byliby szczęśliwi, że nie muszą udowadniać swojego wielbłądztwa. Dziś ich walka skazana jest na porażkę.

* * *

Szybka droga windykacji to inaczej minimalizacja kosztów w bankach. Problem nie swoich długów dotyczy mniej więcej ćwierci procenta dorosłych Polaków, więc – parafrazując słowa lorda Farquadda – jest poświęceniem, na które system finansowy jest gotów, żeby zapewnić sobie wygodę i skuteczność. Może w końcu czas to zmienić?

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka