Wyobraźmy sobie, że do Biedronia przychodzą dwaj nieznajomi panowie i mówią: „Mamy tu dla ciebie 20 tysięcy złotych w reklamówce. Weź je. Tylko jeden warunek - masz zorganizować partyjną uroczystość urodzin Stalina. Przyślemy tam swoją wysłanniczkę, żeby trochę pofilmowała te urodziny. Zgódź się, a dwadzieścia tysięcy będzie twoje. W tej oto reklamówce.” Indagowany pieniądze wziął, ale o urodzinach zapomniał. Dwaj nieznajomi panowie spotkali go jednak czas później i przypomnieli się. „Wziąłeś od nas banknoty w reklamówce! Organizuj urodziny Stalina! Po forsie ani śladu, ale przecież z umów, nawet ustnych, trzeba się wywiązać. No i nie zapomnij o naszej wtyczce - koniecznie musi wziąć w tym udział.” No i ten się zgodził.
Albo dla odmiany wyobraźmy sobie, że do Gowina przychodzą dwaj nieznajomi panowie i mówią: „Mamy tu dla ciebie 20 tysięcy złotych w reklamówce. Weź je. Tylko jeden warunek - masz zorganizować partyjną uroczystość urodzin Breivika. Przyślemy tam swoją wysłanniczkę, żeby trochę pofilmowała te urodziny. Zgódź się, a dwadzieścia tysięcy będzie twoje. W tej oto reklamówce.” Indagowany pieniądze wziął, ale o urodzinach zapomniał. Dwaj nieznajomi panowie spotkali go jednak jakiś czas później i przypomnieli się. „Wziąłeś od nas banknoty w reklamówce! Organizuj urodziny Breivika! Po forsie ani śladu, ale przecież z umów, nawet ustnych, trzeba się wywiązać. No i nie zapomnij o naszej wtyczce - koniecznie musi wziąć w tym udział.” No i ten się zgodził.
Jeśli te historie wydają wam się do cna głupie, to podzielacie moje zdanie. Ciekawe, że prokuraturze i dziennikarzom partii rządzącej historie tego typu głupie się nie wydają. Wątpię, że mają rację, bo gdyby jednak mieli, oznaczałoby to, że tzw. narodowcy, którzy dali sobie owe 20 tysięcy wcisnąć, są bardzo, bardzo głupi. Aż tak bardzo, że się chyba nie da.
