letni letni
1829
BLOG

Hieronim Bosch – Kuglarz

letni letni Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Od jakiegoś czasu przetacza się w mediach i nie tylko burza pro/anty-klerykalna, bo to i sojusz ołtarza z tronem, i film „Kler”, i „anegdota” papieża Franciszka, i porównanie walki z pedofilią do Holokaustu czy działań bolszewizmu, i pewnie coś jeszcze by się znalazło. Więc dziś dla oddechu, dzieło o którym ciężko coś powiedzieć z całą pewnością. A już na pewno czy rzeczywiście jest antyklerykalne, a jeśli nawet, to w jakim zakresie.

image

To co widzimy to kopia obrazu Hieronima Boscha. Kopia, ale nie powinna się różnić od zaginionego oryginału, bo ocenia się, że powstała w jego pracowni. Sam Bosch, tworzący na przełomie XV i XVI wieku, jest dość tajemniczym malarzem. Wiadomo, że należał do lokalnego Bractwa Najświętszej Maryi Panny, więc wnioskować można, że był przykładnym katolikiem. Źródła pisane nie mówią wiele więcej – ot trochę średniowiecznej biurokracji, gdzie tu i ówdzie pojawia się osoba malarza. Malował on obrazy głównie o tematyce religijnej i gdyby nie kilka dzieł, nieprzystających do naszych dzisiejszych wyobrażeń o przyzwoitym malarstwie sakralnym, niewiele byśmy o nim słyszeli. Ale jak się ma na swoim koncie „Ogród rozkoszy ziemskich”, to trudno nie być sławnym. Tak działa popkultura :)

Jak widać, obrazek przedstawia scenkę rodzajową. Sztukmistrz pokazuje sztuczki przygodnej widowni, a złodziej korzystając z zamieszania kradnie pieniądze jednemu z oglądających. Czyli mamy przestrogę: nie daj się oszukać. Można się zastanawiać, na czym polega sztuczka. Może to być ówczesna wersja „trzech kubków” tylko z dwoma kubkami. Kuglarz trzyma w ręku metalową kulkę (a może perłę?) i być może zaraz umieści ją pod jednym kubkiem i „magicznie” przeniesie pod drugi. Wtedy żaby – jedna jest na stole, druga w ustach głównego obserwującego – byłyby symbolem zła lub głupoty. Istnieje również druga interpretacja, że sztuczka polega na „wyrzygiwaniu” żab, jedna już jest, a druga właśnie wylatuje.

image

Zanim skupimy się na nieszczęśniku z żabą w ustach, zwróćmy uwagę na złodzieja. Patrzy w niebo (jako jedyny z grona gapiów!) i jest ubrany jak… dominikanin. Co prawda habit nie jest kompletny – brakuje kaptura i pasa – ale reszta, a szczególnie kolorystyka nie pozostawia szerokiego marginesu do domysłów. Trochę to niespodziewane, bo dlaczegóż zakonnik miałby kraść? Na pierwszy rzut taka interpretacja nie wydaje się przekonująca, ale znając sytuację Niderlandów końca XV wieku, może być sensowna.

Ojczyzna Boscha była w tym czasie bogatym krajem, korzystającym gospodarczo z handlu. W 1477 roku dostała się pod panowanie Habsburgów. Wraz ze stopniową utratą niezależności, do kraju dochodziły nowe prądy. Między innymi inkwizycja, której przedstawicielami byli właśnie dominikanie. Dziś może się nam wydać głupie, że wykształceni ludzie doszukiwali się sytuacji w których „bardzo wiele osób obojga płci, utraconych z wiary katolickiej, wstąpiło do związków cielesnych z diabłami”. Ówczesnym obywatelom Niderlandów też nie wydawało się to mądre. Znany jest przykład, gdy pewien dominikanin oskarżył o herezję kilku mieszkańców Gandawy, a wtedy władze świeckie zamiast dokonać na nich sądu – jak pewnie stałoby się na przykład w takiej Hiszpanii – umieściło zakonnika w areszcie. Rada miejska zabroniła też mieszkańcom dawania jałmużny dla zakonu i uczestnictwa w nabożeństwach odprawianych przez zakonników. Ogólnie rzecz biorąc: dominikanie mieli złą opinię. Uważano, jakże słusznie, że sami wymyślali przestępstwa, które potem ścigali. Nie dziwota, że na obrazie zakonnik jest wspólnikiem czarodzieja, którego działalność powinien przecież zwalczać.

Ale to nie jedyna interpretacja. Habsburgowie byli postrzegani z jednej strony jako wyzyskiwacze, z drugiej zaś strony jako sojusznicy papiestwa. Pierwszy habsburski władca tych terenów, książę Maksymilian ściśle współpracował z dominikanami. Nawet jak wizytował 's-Hertogenbosch – rodzinne miasto mistrza Hieronima – to ostentacyjnie zatrzymał się w dominikańskim klasztorze. Pokazał tym samym, gdzie jest „u siebie”. Z tego punktu widzenia, postać zakonnika stanowiłaby symbol anty-habsburski.

Pozostaje nam teraz przyjrzeć się ofierze przedstawienia. I znów można pospekulować, czy to również nie jest osoba duchowna. To ryzykowne założenie, bo jeśli zauważymy klucz u jej boku, to od razu skojarzymy, że to symbol św. Piotra. Czyżby autorowi chodziło o papieża, który daje się oszukać? Nawet jeśli, to nie powinniśmy czuć się zgorszeni. Akurat kilku papieży przełomu XV i XVI wieku prowadziło się bardzo niemoralnie, więc nie ma ich co żałować. Wtedy moglibyśmy pozwolić sobie na interpretację: Czy na pewno Kościół rządzi inkwizycją? Sparafrazowałem znane powiedzenie o służbach specjalnych, ale przecież inkwizycja w jakimś sensie taką rolę pełniła, więc sobie pozwoliłem.

image

Nie należy jednak za bardzo przywiązywać się do powyższych spekulacji. Może wcale nie są prawdziwe. Tego się jednak nie dowiemy z pewnością. Do dziś wiele symboli boschowskiego malarstwa nie jest wyjaśnione. I może dwie żaby, pies, sowa i kulki stanowią układankę, jaka nie odpowiada dwóm powyższym interpretacjom. Sam p. W. Fraenger, najznańszy badacz Boscha nie widzi tam żadnej krytyki duchowieństwa, choć przy okazji analizy innych obrazów, wywodzi z nich, że malarz był ewidentnym heretykiem. Już jako ciekawostkę podam, że według niego okradana osoba jest kobietą. Niepewność co do płci bohatera/ki na obrazie z przełomu XV i XVI wieku? Czyżby średniowieczny dżender?

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura