Markos Markos
168
BLOG

Co po demokracji liberalnej?

Markos Markos Polityka Obserwuj notkę 4

Na przestrzeni ostatnich kilku lat w regionie Europy Środkowo-Wschodniej możemy dostrzec pewien proces - społeczeństwa ukształtowane przez traumy transformacji ustrojowej i zmęczone demokracją liberalną, ciągłym "doganianiem Zachodu", coraz częściej kwestionują pryncypia, m.in.:

  • ekonomiczne (wolny rynek, elastyczność zatrudnienia, traktowanie każdej dziedziny życia w kategoriach rynkowych)
  • kulturowe (np. programy telewizyjne będące kalką zachodnich rozwiązań, rodzime firmy o nazwach angielskich, czy zanik tradycji lokalnych na rzecz skomercjalizowanych tradycji globalnych)
  • społeczne (każdy ponosi odpowiedzialność tylko za siebie i nie ponosi żadnej odpowiedzialności za otoczenie, w którym żyje)

Na tym tle dojście do władzy partii Fidesz na Węgrzech, PIS w Polsce oraz przejście partii systemowych na pozycje antysystemowe (socjaldemokratyczne SMER na Słowacji i CzSSD w Czechach) nie było żadnym przypadkiem, tylko protestem wobec powyższych zjawisk, wyrażonym w sposób pokojowy, demokratyczny.

W przypadku gdy wybrane siły polityczne nie spełnią pokładanych w nich nadziei, istnieje ryzyko wzrostu tendencji radykalnych, niekoniecznie odpowiadających na ważne potrzeby społeczne. Możemy to już zaobserwować na Słowacji, gdzie na fali rozczarowania (spowodowanej m.in. stagnacją płac realnych) w tegorocznych wyborach do parlamentu dostały się dwie partie nacjonalistyczne, w tym jedna wprost neonazistowska (Partia Ludowa). 

Myślę, że jest tu wielka szansa dla Polski i naszego społeczeństwa - w oparciu o nasze własne demokratyczne tradycje i kulturową specyfikę wypracować autorski model demokracji wspólnotowej, który podkreślałby bankructwo ideologiczne demokracji liberalnej. Oznacza to, że w przypadku utraty władzy przez PIS w demokratycznych wyborach, liberalny establishment skupiony wokół PO i Nowoczesnej musiałby obejść się smakiem i raz na zawsze pożegnać się z możliwością rządzenia i wpływania na społeczeństwo.Jednocześnie taki model byłby w stanie zagwarantować prawa wspólnoty bez naruszania praw jednostki (w opozycji do putinowskiego, typowego dla konserwatystów integralnych modelu demokracji nieliberalnej/demokracji suwerennej). Miałby zatem za zadanie chociażby:

  • ochronić interesy polskiego państwa przed zagranicznymi grupami interesów (takimi jak lobbyści OFE z Banku Światowego)
  • realnie włączyć grupy wykluczone do społeczeństwa, przy pomocy odpowiedniej polityki społecznej, uwzględniającej tych, których demokracja III RP rządzona przez konserwatystów liberalnych miała w pogardzie
  • maksymalnie rozszerzyć wpływ społeczeństwa na władzę poprzez różne mechanizmy demokracji bezpośredniej (np. budżet obywatelski na poziomie lokalnym)

Od tego, czy szansę tą zdołamy wykorzystać, może zależeć nasze miejsce w globalnym szeregu. W końcu państwo peryferyjne, jakim obecnie jesteśmy, to nie tylko peryferyjność ekonomiczna, ale także, a może przede wszystkim peryferyjność myślenia.

Markos
O mnie Markos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka