W notce http://rybitzky.sportifo24.pl/1965,we-wroclawiu-legii-nie-lubimy Rybitzky określił co mogą, a czego nie powinni robić „Szanowni Państwo z Warszawy”. W komentarzach roli edukacyjnej podjął się też bloger Leszek. Jako „Sz. P. z Warszawy” pozwolę sobie więc zaproponować konkurs.
Rybitzky napisał
"..powody niechęci do Legii wynikają z całych dekad warszawskiej arogancji. Może Śląsk nie musiałby czekać 35 lat na drugi mistrzowski tytuł, gdyby nie apetyty wojskowych z CWKS."
Prześledziłem tą 35 -letnią "drogę przez mękę" i wychodzi na to, że najbliżej tytułu mistrzowskiego Śląsk był w sezonie 1981/82. W ostatnim meczu rozgrywanym na swoim boisku do zdobycia tytułu wystarczył remis z Wisłą. WKS przegrywał 0-1.Jedank w końcówce meczu sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podszedł Tadeusz Pawłowski, ale jego strzał obronił bramkarz. Pytanie co mogło być tego przyczyną ?
odp. a/ przyszedł rozkaz z Warszawy. Wiadomo - Śląsk to coś w rodzaju kolonii, a w Warszawie mieli apetyt , żeby mistrzem został Widzew.
odp. b/ Pawłowski zadumał się nad cegłówkami wywiezionymi z Wrocławia do odbudowy stolicy i się zdekoncentrował.
odp. c/ Pawłowski, Sobiesiak i spółka byli przekonani, że "dogadali się" z Wiślakami (Zdzisław Kapka). Sposób wykonania ewentualnego rzutu karnego też był ustalony, ale bramkarz rzucił się nie w ten róg bramki, w który "powinien".
Mam nadzieję, że brak nagród nie zniechęci do wzięcia udziału.