libellus libellus
2706
BLOG

O polityczny bon ton

libellus libellus Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

    Od północy z piątku na sobotę zacznie się cisza wyborcza. I mówiąc szczerze, nie mogę się już doczekać tej chwili. Wzmożona, szczególnie w ostatnich dniach, agitacja wyborcza stała się tak agresywna i prostacka, że marzy mi się odizolowanie od wszelkich jej przejawów. I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu tzw. czarny PR postrzegany był jako zjawisko nieetyczne, naganne i ordynarne. Dzisiaj nikogo już nie tylko nie oburza, ale nawet nie wydaje się czymś niezwykłym, a kampania wyborcza oparta na argumentach, propozycjach rzeczowych rozwiązań, poważnym traktowaniu elektoratu stała się utopijną wizją.

     Coś stało się ze społeczną wrażliwością i przyzwoitością. Nie dziwi brak szacunku dla majestatu śmierci, ani to, że prostactwo, wulgarność, nieokrzesanie i trywialność na stałe wpisały się w wyborczą narrację. Można mieć nadzieję, że apogeum osiągnięte zostało w chwili, kiedy były prezydent, kreowany na męża stanu i bohatera narodowego, lży publicznie zmarłego właśnie Kornela Morawieckiego. Jednak nie jestem aż taką optymistka i dlatego sądzę, że jeszcze niejedno zobaczymy do 13 października.

     Co najbardziej paradoksalne, celem niewybrednych ataków są nie tylko politycy, ale nawet potencjalni wyborcy, których aktor-celebryta nazywa dyszącymi chęcią zemsty potomkami chłopów folwarcznych. Prawdopodobnie wypowiedź ta miała się wpisywać w metodykę pedagogiki wstydu, autorowi umknęło jedynie uwadze, że taki przekaz przestał już być skuteczny. Po czterech latach Polacy przywykli do tego, że wybrana przez nich władza okazuje im szacunek, przestali robić zakupy „na zeszyt”, spłacać jedną chwilówkę drugą, żeby kupić dziecku buty na zimę, wierzyć w to, że są gorsi od coraz skuteczniej kompromitujących się „elit”, notabene za przykład wzoru osobowego stawiających źle wykształconego aroganta, któremu udowodniono płatne donosicielstwo.

     Pamiętam przytoczoną przez kogoś anegdotkę. Starszy pan zatrzymał na pasach równie wiekową panią, która nie zauważyła czerwonego światła okrzykiem „uważaj”. Następne 15 minut z niekłamanym zawstydzeniem przepraszał ją, że zwrócił się do niej na „ty”. Zdumiewające, jak mało musi być takich ludzi, skoro zachwyt budzą mężczyźni traktujący z kurtuazją kobiety, dla których dyshonorem jest kłamstwo, niemoralny postępek czy brak cywilnej odwagi oraz kobiety z klasą, niewyobrażające sobie, że mogłyby zachować się w sposób ordynarny.

     Nie wierzę w istnienie partii, gdzie nie znalazłby się ani jeden głupiec, łapówkarz, oszust czy karierowicz. Ani takich, które nie popełniają błędów. Ufam jednak tym, które się na tych błędach uczą i tych, które odcinają się od zniesławionych na własne życzenie polityków. Nie wierzę też, że kultura, sposób walki politycznej i maniery nie określają człowieka.

     Zagłosuję na człowieka, który nigdy nie pozwolił sobie na prostacką wypowiedź wobec politycznych przeciwników, którego kampania nie nosi nawet śladu brudnych gierek w celu zdezawuowania innych. Na kogoś, do kogo szary człowiek mógł się zwrócić o pomoc i on nigdy tej pomocy nie odmówił, nawet jeśli chodziło o podwiezienie do lokalu wyborczego schorowanych starszych państwa. Na polityka pozbawionego „pleców”, wiernego idei pracy u podstaw. Wreszcie – co dla mnie nie bez znaczenia – na osobę, w której światopogląd wpisuje się hasło „pro live”. Na szczęście bowiem są jeszcze tacy politycy.


libellus
O mnie libellus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka