Jakiś rok temu czytałem tu ironiczną notkę sugerującą, że PiS dostał od światowych wajchowych 2 lata na załatwienie swoich spraw, po czym państwo wróci na utarte tory.
Śmiałem się wtedy.
A tu po 2 latach:
1. Nocna zmiana wymiotła rząd pomimo wysokiego poparcia.
2. Odpuszczono politykę międzynarodową. Pamiętamy jeszcze o Międzymorzu, zrównaniu dopłat, reparacjach, Polakach na wschodzie, Szlaku Jedwabnym, Grupie Wyszehradzkiej? Nie pamiętamy, mamy za to wysyp Polsko Izraelskich Komitetów Do Spraw Wszelakich. Bo Izrael tupnął nóżką w błachej sprawie IPNu?
3. Re industrializacja wygląda tak, że liczba upadłości polskich firm wzrosła o 25% r/r, a zagraniczne dostają dotacje na zatrudnianie Ukraińców.
4. Elektromobilność wygląda tak, że wprowadzono w paliwie elektromobilny podatek. Acha, baterie do aut wyprodukują u nas Koreańczycy zatrudniający Ukraińców za pieniądze pochodzące z dotacji rządowej i do tego w specjalnej strefie ekonomicznej. Za ten podatku zapewne.
5. Obrona... wiadomo coś o obronie?
6. Prokurator jak umarzał, tak umarza, policja, jak była skorumpowana, tak jest, w sądach też bez zmian.
7. Socjal rośnie, podatki też. Podatki dla Polaków. Niektórych. Po staremu.
I na koniec Duda ogłasza Dudne referendum. Czy tylko ja mam deja vu?
Czy te 15 punktów to cały program naprawy państwa? Czy tylko na tyle Wam pozwolono?
Jak można się tak samozredukować? Wajchowy kazał czy rzeczywistość zweryfikowała możliwości?
