Lubicz Lubicz
144
BLOG

Cudzoziemiec na Salonie.

Lubicz Lubicz Polityka Obserwuj notkę 55
Gdyby cudzoziemiec przypadkowo znający język polski trafił na Salon24 lub inne blogowe forum polityczne miałby duży problem. A mianowicie problem wiarygodności tego, co czyta. Komu wierzyć? Czy własnym krajowym i innym międzynarodowym mediom czy też polskim blogerom, dziennikarzom i politykom. To co wyczytałby bowiem w tekstach znakomitej większości salonowych blogerów i przedstawicieli dziennikarskiego oraz politycznego establishmentu, to obraz nędzy i rozpaczy, w którym państwo polskie chyli się ku upadkowi, a moralność władzy i części popierającego ją elektoratu sięga właśnie kolejnego dna. Krajem rządzi klika kombinatorów, która władzę zdobyła (przy wydatnej pomocy obcych sił w postaci mediów Alexa Springera) czczymi obiecankami i która to klika trzyma się przy władzy wyłącznie straszeniem jednej części elektoratu (oczywiście kłamstwami o PiS) i przekupywaniem drugiej (czytaj dopuszczaniem do ciemnych interesów). Gospodarka ledwo dycha, a to co wyprodukuje i tak zagarnia mafia. Polityka zagraniczna dyktowana jest z Brukseli i Berlina (w najlepszym wypadku) a komuniści na spółkę z faszystami i zagranicznymi agresorami tylko czekają na okazję aby nam zabrać nawet tę nędzną namiastkę wolności. Sodoma i Gomora gdzie człowiek nie spojrzy od (niepewnej) granicy na Odrze do jeszcze mniej pewnej granicy na Wschodzie. Kraj któremu daleko nie tylko do krainy Kwitnącej Wiśni, czy mitycznej bogactwem Irlandii lecz wręcz do naszego białoruskiego sąsiada.
 
Pominę skrajnie różne historyczne oceny pierwszych lat transformacji jak „Okrągły Stół“, reformy Balcerowicza, etc., które to fakty dzisiaj stawiane są w Europie jako wzór ... roztropności, politycznego wyważenia i zdolności dalekosiężnego przewidywania (cech których nikt nam raczej wcześniej nie przypisywał) i zajmę się dniem dzisiejszym.
 
Jesteśmy postrzegani przez naszych sąsiadów jako państwo z ogromnym potencjałem rozwojowym i jako państwo, które dokonało największego skoku gospodarczego w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Zaczynamy być stawiani jako wzór nawet w państwach wielokrotnie bogatszych od nas jak Austria czy Niemcy. Tu już nawet nie chodzi o to, że jesteśmy chwilowo jedynym państwem UE ze wzrostem gospodarczym czy o wzorcowo rozegrany spór z EUREKO (tylko w polskich mediach ta sprawa utonęła pod „aferami“) tylko, że dzięki gospodarczym wynikom, a także sprytnie prowadzonej polityce zagranicznej zaczynamy się liczyć jako polityczna siła i najważniejsze państwo w regionie. To ostatnie widać szczególnie w Brukseli gdzie Polska staje się powoli reprezentantem nowych państw UE. Od pewnego czasu zachodnie media nie piszą już o postulatach Grupy Wyszehradzkiej, Republik Baltyckich, etc, tylko po prostu (bez owijania w bawełnę) o postulatach polskich. To, że te postulaty (np w sprawie kosztów redukcji emisji CO2) są postulatami całej grupy państw jest zrozumiałe samo przez się. Z chwila wprowadzenia w życie TL nasz Jerzy Buzek stanie się jedna z trzech najważniejszych postaci na europejskiej scenie politycznej.
 
Polscy ekonomiści, dziennikarze, ludzie kultury, naukowcy i politycy stają się powoli stałymi gośćmi w telewizyjnych programach publicystycznych, a wywiady z nimi na stale zadomowiły się na stronach nawet najpoważniejszych gazet. A co najważniejsze, ich opinie zaczynają się liczyć. Ostatnio pojawia się coraz więcej fachowych artykułów i filmów dokumentalnych o Polsce. O naszej historii, o naszej walce i o naszych ... dzisiejszych sukcesach. Po raz pierwszy od czasów Solidarności, Wałęsy i JPII powracamy w centrum zainteresowania europejskiej społeczności.
 
Błyskawicznie zmienia się (negatywne) spojrzenie na polskich emigrantów. Polak to już nie jest drobny kombinator, złodziej samochodów czy nieznajacy żadnego języka i klnący głośno po polsku w metrze zarzygany opijus. Wręcz przeciwnie. Bycie Polakiem zaczyna być rozpoznawalną i szanowaną marką jakościową. Okazało się bowiem, że Polak bije na głowę nie tylko indywidualnym wykształceniem ale także punktualnościa, dokładnością i ... pracowitością przeciętnego mieszkańca UE o przybyszach z tzw. „Trzeciego Świata“ nie wspominając. Okazało się także, że Polacy potrafią sie, nie tylko doskonale asymilować, ale także błyskawicznie uczyć i jest tylko kwestią czasu kiedy postać polskiego gastarbeitera na budowie czy zmywaku zostanie zastąpiona przez postać polskiego inżyniera, bankowca, menedżera. Tak jak polskiego zbieracza truskawek u niemieckiego bauera już dawno zastąpił schludnie ubrany polski hydraulik z francuskiego plakatu. To tylko najprawdopodobniej kwestia jednego pokolenia a dzieci dzisiejszej emigracji zaczną obejmować ważne lub może nawet kluczowe stanowiska w administracji gospodarzy.
 
Więc dlaczego jest tak źle (w opinii mediów) skoro jest tak dobrze? Może rzeczywiście jest tak, jak twierdzą niektórzy, że to tylko nasze kompleksy i co tu dużo mówić, pewna (historycznie uwarunkowana?) zaściankowość? Poczucie niedowartościowania połączone z obliczonym na poklask publicznym darciem szat jako obraz prowincjonalnej dulszczyzny? Dowodem na poparcie tej tezy byłby fakt, że z ogromnej większości tekstów i komentarzy (pomijając nieznajomość europejskich realiów czy wręcz klaustrofobiczny strach przed wszystkim co obce) przebija całkowicie irracjonalne i oderwane od rzeczywistości przekonanie, że wszystko co się w polskiej polityce wewnętrznej dzieje (głównie niedobrego) odbija się szerokim echem w Europie. Do pewnej części społeczeństwa (tym bardziej przykre, że głównie tej części z przynależnościowymi aspiracjami do intelektualnych elit) nie dociera tak oczywista prawda, że naszych sąsiadów i europejskich partnerów serdecznie mało obchodzą nasze dzisiejsze, prawdziwe czy wydumane afery bo wszyscy mają po dziurki w nosie swoich własnych. Bardziej od naszych, mniej lub bardziej głośnych, politycznych bijatyk oraz (niewątpliwych) zasług w obalaniu komunizmu, obrony Europy przed nawała turecką i przepięknych kart w historii walki za „wolność waszą i naszą“ obchodzą ich takie przyziemne sprawy jak nasz dochód narodowy, ciągłość prawna, skuteczność biurokracji, obciążenia (ulgi) fiskalne dla inwestorów, etc., etc.. A także (co ostatnio ważne) uszanowanie podstawowych demokratycznych praw obywatelskich jak ochrona danych osobowych, sfery prywatności czy przestrzeganie tajemnicy handlowej (także w międzynarodowych przetargach).
 
Obcokrajowcem co prawda nie jestem, ale z powodu trzydziestoletniego (we wrześniu stuknęła okrągła rocznica) zamieszkiwania w różnych państwach ościennych postanowiłem się w takowego zabawić i spojrzeć na polskie media (głównie blogowiczów będących tych mediów kwintesencją) oczyma cudzoziemca. To co widzę i czytam niestety nie napawa optymizmem. To co serwują zachodnie media – wrecz przeciwnie. Czyli jak to jest – dobrze jest czy tragicznie? Czy też może wszystko zależy od punktu siedzenia? ;–)
 
PS. W powyższym kontekście mało cieszy nawet wyjątkowa zgodność oceny umiejętności naszych piłkarzy. Bo niby, tak z ręką na sercu, z czego tu się cieszyć ;–(
 
PS2. Aby uniknąć uporczywych zapytań w rodzaju … proszę podać gdzie, kto i kiedy … informuję (po raz kolejny), że po pierwsze nie jestem zawodowym dziennikarzem, po drugie moje archiwalne ciągotki trzymają się w pewnych granicach i po trzecie nie czuję się w obowiązku. Powyższy tekst to wrażenia postronnego obserwatora i codziennego konsumenta zachodnich środków przekazu.
 

Rock’n‘roll 

Lubicz
O mnie Lubicz

If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it. Ludzie do mie pisza :) Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch? Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Polityka