Lubicz Lubicz
311
BLOG

Ser analogowy lub produkt politycznopodobny

Lubicz Lubicz Polityka Obserwuj notkę 13
Ponieważ koniec starego i  początek nowego roku tradycyjnie już kusi, nie tylko do wszelkiego rodzaju zestawień, porównań, remanentów, głębszych  lub  płytszych refleksji lecz  także  życzen wszelakich, postanowiłem w tym miejscu dorzucić, jak to się mówi, moją skromna cegiełkę.
 
W minionym roku, w niemieckojęzycznej  części Europy, sporo hałasu (a przy okazji językową karierę) zrobił  produkt o nazwie „Analogkäse“ czyli ser analogowy, lub jak kto woli, produkt seropodobny. Ten, do złudzenia przypominający (wyglądem, smakiem, zapachem) ser, amerykański wynalazek zkońca XIX wieku, z prawdziwym serem nie ma  oczywiście nic wspólnego. Jak wiadomo prawdziwy ser uzyskuje się z mleka i TYLKO z mleka. W prdukcji sera analogowego, tluszcz mlekowy zastępowany jest  tłuszczami pochodzenia roslinnego. Do tego dochodzą skrobia, sól, woda, białka (najczęściej  roślinne), emulgatory, barwniki, wzmacniacze smaku i zapachu oraz cała paleta innych  skałdników z szerokiej oferty  przemysłu chemicznego. W samych tylko Niemczech produkuje się około 100 000 ton rocznie i nie  byłoby w tym niczego złego gdyby nie smutny fakt,  że ten  żywnościowy ersatz (podobno nieszkodliwy) coraz  częściej oferowany jest jako  pełnowartościowy produkt.
 
Dlaczego  właśnie teraz przyszło mi to  nieszczęsne  seropodobne coś do  głowy?  Może dlatego,  że przeglądając codzienną europejską prasę nie mogę oprzeć się wrażeniuże nasi politycy są takim  właśnie czegoś-tam-podobnym produktem. Niby z pozoru wszystko gra ale jakczłowiektylko zerknieuważniej pod podszewkę to robi mu się niedobrze. Pominę smutny obrazek z moich przybranych (analogowych jak kto woli) ojczyzn w postaci Węgier czy Austrii i skoncentruje sie na tej pierwszej czyli jedynej i prawdziwej. Obrazek jaki widzę raczej nie napawa optymizmem. Po dwóch latach barwnych i pełnych fajerwerków (niestety równie jak one trwałych) działań rządu pod przewodnictwem PiS mamy do czynienia z cichszym, ale pod względem wymiernych efektów porównywalnym do poprzedników, dwuleciem  rządów obecnej koalicji. Przykro mi (pokładałem spore nadzieje), ale muszę napisaćże wart Pac pałaca. Dzisiejsza polska scena polityczna składa się wyłącznie z pozorowanych działań, uników, wolt, wielkich zamierzeń,  głośnych  słów i  małych czynów. Ersatz, złuda i pic na wodę. L’art pour l’art lub polityka dla samej  przyjemności  jej praktykowania. Niestety przyjemości samolubnej i jednostronnej bo ograniczonej do  zamkniętego grona samych polityków.
 
Gdy swego czasu  usiłowano nam wmówić, że produkt „czekoladopodobny“ może śmiało konkurować z najlepszą szwajcarską czekoladą a trabant lub maluch są  pełnowartościowymi pojazdami mechanicznymi  budziło to, w najlepszym wypadku,  uśmiech politowania. Kupowaliśmy bo innej  mozliwości nie  było ale przynajmniej w świadomości, że robi się nas w balona. Potem przyszły czasy wyboru między ćwikłą i octem oraz pracowicie gniecionych, wiadomo w jakim celu, gazet. Dziś, w zalewie pozornego dobrobytu, wystarczy barwne opakowanie, jeszcze barwniejsza, obiecująca cuda reklama i bez protestów kupujemy kota w worku, niczym ósmy cudświata. Tak już jakoś  zobojętnieliśmy lub oślepliśmy, że łykamy bez protestu wszystko jak leci. Człowiek podobno na  własnych  błędach się uczy a przecież nie tylko czytamy, ale nadal wierzymy (przynajmniej część z nas) gazetom – zapominając – że mimo zmiany właścicieli i szaty graficznej ich wtórny użytkowy charakter niewiele się zmienił od wczesnych lat  osiemdziesiątych. Gdyby nie internet żylibysmy dalej zdani na (nie)łaskę dziennikarzy i polityków. Takich i podobnych  przykładów  można by wymieniać bez końca.
 
Jak już wspomniałem na wstępie, Nowy Rok to wspaniała okazja do refleksji, o tym co i jak było oraz rozmyślan o zmianach. Także tych niezupełnie realnych. Tak więc przy tej okazji życzę sobie (a  także Wam wszystkim) aby na wzór produktów spożywczych zapanował obowiązek etykietowania polityków. Tak żeby każdy, czarno na białym, mógł się dowiedzieć z kim ma do czynienia i z czego taki homo politicus jest zrobiony. Czy on z krwi i kości, czy też ze słomy z dotatkiem emulgatora i smakowego dopalacza. Coś w rodzaju takiego politycznego atestu upoważniającego delikwenta do udziału życiu politycznym. Koniecznie w widocznym miejscu (na czole?), z pełną gwarancją natychmiastowej wymiany lub prawa odstąpienia od transakcji. Dotychczasowa praktyka, wedle której zdajemy się pod tym  względem na informacje samych polityków lub laurki dziennikarzy nie zdaje jakoś egzaminu wżyciu.
 
Kilkadziesiąt lat temu  obowiązywała żelazna zasada, że „towar macany należy do macanta“, czyli jak ktoś  powąchał ciastko to musiał je kupić i ewentualnie zjeść (narażając się na niestrawność) lub wyrzucić (co jak wiadomo powoduje moralnego kaca). Czasy się jednak  zmieniły i nie bardzo rozumiem dlaczego w dalszym  ciągu i z taki uporem trwamy przy tej - uwłaczajacej naszej godności przeczącej zdrowemu rozsądkowi - tradycji.
 
PS. Polityka jest takim samym produktem jak każdy inny (przynajmniej z mojego - reklamiarza - punktu widzenia).  Jeżeli polityk nie  spełnia naszych wymagań, jest wadliwy, uszkodzony, etc.,  jednym slowem  niepełnowartościowy lub  wręcz szkodliwy dla zdrowia, to powinien być natychmiast wymieniony i raz na zawsze wycofany z politycznego obiegu. Raz na zawsze, bo w polityczna ewolucję czy wręcz możliwość naprawy (nowe części czy jak?) nie wierzę. Pod tym względem jestem nieprzejednanym kreacjonistą i  uważam,  że co któremu politykowi Pan Bóg zapakował do  łepetyny, tako mu już zostanie. Nie mnie krytykować Jego działania ale uważam, że mógł się lepiej  postarać ;–)
 
Do siego Roku!

  

Lubicz
O mnie Lubicz

If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it. Ludzie do mie pisza :) Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch? Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka