... Hide it in a hiding place where no one ever goes / Put it in your pantry with your cupcakes / It's a little secret, just the Robinson's affair / Most of all you've got to hide it from the kids ...
Śpiewali kiedyś (dawno, dawno temu) Simon & Garfunkel. Żona premiera Irlandii Płn., pani Robinson (podobnie jak jej mąż z rządzącej Democratic Ulster Party) zapewne zapomniała o tej mądrej przestrodze lub miłość tak ją oślepiła, że było jej wszystko jedno. Jej afera miłosna stała się przyczyną politycznego trzęsienia ziemi w i tak już przypominającej baryłkę prochu Irlandii Płn., ale oznacza praktycznie koniec kariery politycznej premiera Petera Robinsona. Irlandczykami wstrząsneła nie tyle drastyczna różnica wieku (pani Robinson 60, młodzieniec 19 lat), nie plotki tabloidów o rzekomym romansie z jego ojcem, co fakt, że młody człowiek, wyłącznie dzięki protekcji pani Robinson (wbrew negatywnej opinii urzędu) otrzymał 50.000 funtów z rządowego funduszu jako kapitał startowy na założenie lokalu gastronomicznego. Premier Robinson nie widział innego wyjścia jak zawiesić premierostwo na kołku (oficjalnie na 6 tygodni) i (prze)czekać do wyjaśnienia wszystkich aspektów afery. Pani Robison zabarykadowała się na ten czas w ... klinice psychiatrycznej.
Pani Margaret Chan, z funkcji szefowa WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) też nie ma ostatnio powodów do radości. W 2003 roku, jeszcze jako najwyższy urzędnik odpowiedzialny za zdrowie w Hongkongu (Director of Health of Hong Kong) zebrała sporo słów krytyki za opieszałość w walce z SARS. Tak więc ogłoszenie przez nią w czerwcu zeszłego roku najwyższego stopnia pandemijnego zagrożenia wiele osób potraktowało jako nadreakcję wywołaną osobistymi doświadczeniami. Że pobudki kierujące decyzjami pani Chan mogły być zupełnie innej natury, podejrzewa Wolfgang Wodarg, przewodniczący podkomisji zdrowia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Jego zdaniem doszło do zmowy między koncernami a ekspertami Światowej Organizacji Zdrowia. Teza ta znajduje coraz większy posłuch u większości parlamentarnych opozycji rządowych w całej Europie, a także poza nią. Pikanterii aferze (bo trudno to już inaczej nazwać) dodaje fakt, że pani Chan osobiście zdecydowała się olać tak gorąco polecaną przez siebie szczepionkę ;–)
Wczoraj miał miejsce parlamentarny hearing pani Ashtons. Catherine Margaret Ashton, baronessa Ashton of Upholland, czyli w skrócie Lady Ashton w listopadzie zeszłego roku została wybrana na szefową unijnej dyplomacji na pięć lat w randze wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej i ma w przyszłości nadzorować kilkutysięczny korpus dyplomatyczny UE. Pani Ashton nie może co prawda poszczycić się jakimkolwiek doświadczeniem na arenie międzynarodowej (trudno za takowe uznać jej działalność w lewackiej i finansowanej podobno przez sowieckie służby organizacji „Kampania na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego“ czy też uczestnictwo w zjazdach brytyjskiej Partii Komunistycznej, współpracę z periodykiem "Marxism Today" i z Francuską Partią Komunistyczną) ale za to zasłynęła swego czasu jako gorąca rzeczniczka wycofania Wielkiej Brytanii z NATO i równie zagorzała przeciwniczka integracji europejskiej. Wczoraj pani Ashton twierdziła, że jeżeli nawet jej metody nie były do końca prawidłowe to cel był słuszny, a tym samym, całkowicie uświęcający jej działalność. Trzy godziny, 57 pytań, 57 odpowiedzi i ani jednej wiążącej deklaracji na temat przyszłej polityki zagranicznej UE. Taki retoryczny majstersztyk potwierdzający ogólne mniemanie, że Pan Bóg co prawda poskąpił pani Ashton urody i charyzmy ale zrekompensował jej to wielką zręcznością w odwracaniu kota ogonem. Jakby nie było i jak nie od dziś powszechnie wiadomo, cechą niezwykle przydatną w praktycznym uprawianiu polityki zagranicznej.
PS. Pozostawiam te trzy dzisiejsze NEWSy z prasy światowej zasadniczo bez komentarza. Jedyną dygresją z mojej strony niech będzie stwierdzenie, że emancypacja osiagnęła, jak widać, pełny sukces. Jeżeli w przeszłosci to głównie panowie zapisywali się, mniej lub bardziej, negatywnymi zgłoskami w historii europejskiej i światowej polityki, to w nowym stuleciu możemy liczyć także na panie ;–).
Nie muszę chyba dodawać, że dalszą karierę, zarówno Mrs. Chan jak i Lady Ashton, będę obserwował z baczną uwagą. O milczeniu pani Merkel, niedźwiedźim wdzięku (takowych przysługach) pani Steinbach jak też o telewizyjnej karierze pani Palin napisze wkrótce.
Rock’n‘roll
http://www.rp.pl/artykul/395885.html
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka