„Jerzy Kropiwnicki, choć został odwołany, to i tak wygrał, bo większość mieszkańców Łodzi nie poszła zagłosować“ – raczył oznajmic prezes PiS Jarosław Kaczyński – komentując wynik łódzkiego referendum. Wypowiedź pana prezesa, utrzymana w najlepszej tradycji złotych mysli jednego z naszych bohaterów narodowych, budzi wręcz natrętną analogię do panaprezesowej oceny wyborów parlamentarnych z roku 2007. Wtedy też nie miał on większych problemów ze wskazaniem prawdziwego, znaczy sie, moralnego zwycięzcy. Można się spodziewać, że ta godna mistrza loigika, znajdze także zastosowanie w niedalekiej już przyszłości.
Następnie pan prezes zauważył, że „musi być mechanizm, który pozwoli odwołać prezydenta, ale taki, który nie będzie prowadził do paradoksów moralnie niedobrych“ i tutaj trudno nie przyznać mu racji. Demokracja oddolna ma to bowiem do siebie, że bazuje (niestety często) na wysoce subiektywnych lub całkowicie irracjonalnych posłankach.
Pan prezes pozostał niestety dłużnym, jeżeli chodzi o receptę, jak takie rzeczy robić w przyszłości. Nie wiem czy zmęczyło go snucie planów koalicyjnych (na ten temat mówił ostatnio jeden z jego bliższych współpracowników) czy też wystrzelał całą amunicję przy okazji niedawnej próby naprawy (jak twierdza złośliwcy, ostatecznego sknocenia) kontytytucji. Tak czy siak. Szkoda.
W starożytnej Sparcie pwracających z pola bitwy wojowników witano z jednakowym szacunkiem, niezależnie od tego, czy bohater targał tarczę na plecach, czy też plecami był na niej niesiony. Horyzotalnie czy wertykalnie, wszystko jedno, ważne że tarcza była. Ci, którzy tarczę stracili (wszystko jedno w jakich okolicznościach), mieli do wyboru życie w hańbie lub skok w morskie otchłanie z najbliższego urwiska. Przyznam, że serdecznie mało mnie obchodzi czy pan Kropiwnicki był dobrym prezydentem zacnego mista Łodzi czy też nie. Sam fakt, że na swoim stanowisku utrzymał się przez blisko 8 lat, świadczy raczej na jego korzyść. Z ciekawości śledziłem jednak uważnie, dzieje łódzkiego referendum i muszę się przyznać, że dla mnie (mimo tak wybitnej pomocy ze strony samego pana prezesa) w dalszym ciągu, otwartą pozostaje kwestia tarczy pana Kropiwnickiego. Z tarczą on, na tarczy czy bez tarczy?
Rock’n‘roll
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka