Dziadostwo zapanowało na świecie. Kryzys bankowy i gospodarczy, bankructwo Islandii i Grecji wraz z nieuchronną niewypłacalnością kilku następnych państw europejskich, katastrofa platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej i jej ekologiczne oraz socjalne skutki, etc., etc wymieniać można zasadniczo bez końca. W Polsce po katastrofie lotniczej, kataklizm pogodowy i tylko Pan Bóg wie co, jaką plagę lub którą kolejną falę, przyniesie dzień jutrzejszy.
Powiecie Państwo że to różne nie mające ze sobą związku sprawy i nieszczęśliwy zbieg przypadków? Nic bardziej mylnego. Przyczyna wszystkiego co się zdarzyło – dzieje w tej chwili i być może już jutro nas dotknie – ma jeden wspólny mianownik, a tego nie można szukać gdzie indziej jak w zwyczajnym, pospolitym ludzkim dziadostwie. Trudno mówić o niedostatkach cywilizacyjnych czy strukturalnych tam gdzie dziadostwo występuje, bo gdzie człowiek nie spojrzy, w jakikolwiek zakątek naszego świata, widzi katastrofę goniącą katastrofę, kompromitację odpowiedzialnych i setki innych nieszczęść. Bawaria pod woda, wybuch gazu w Austrii, całe serie katastrof w kopalniach w Chinach i Rosji. niekończące się pożary w Kalifornii, susza w Australii, etc., etc.. Dziadostwo powiedziałbym globalne, charakteryzujące się brakiem (wszelkiej a wiec także politycznej) wyobraźni, bałaganiarstwem, bylejakością, niestarannością, luzactwem, marnotrawstwem, lekceważeniem norm i przepisów, zwyczajnym niechciejstwem czy wręcz złą wolą wypływającą – w najlepszym wypadku – z głupoty.
Powiecie Państwo, że przesadzam? Być może, ale przyjrzyjmy się uważniej kilku wymienionym we wstępie przykładom. Winnych kryzysu bankowego i gospodarczego (czy był to rzeczywisty kryzys czy tylko recesja pozostawiam do oceny czytelników) łatwo szukać w kręgach bankowców wskazując na hedge-fonds, łapczywych spekulantów, etc. Oczywiście łatwo (przyjemnie mieć winnego na widelcu) ale nie można zapominać, że banki i spekulanci (najczęściej w jednej osobie) wykorzystały wyłącznie narzędzia i możliwości, które im bezmyślni politycy wcisnęli do ręki. Nic innego nie zrobiły też koncerny farmaceutyczne. Wywierając presję na WHO, wykorzystały tylko okazję i słabość polityków, robiąc nas wszystkich w pandemologicznego balona. Lub weźmy na przykład wieżę wiertniczą i BP. Gdy za czasów rządów Busha jr. próbowano wprowadzić ostre przepisy reglamentujące odwierty na wielkich głębokościach w amerykańskim kongresie podniosło się wielkie larum i sprawa przepadła z kretesem. Czy winić za to należy BP, Shell, Exxon i jak one się tam jeszcze nazywają? Oczywiście można ale z logiką nie ma to nic wspólnego. 25 lat temu, problemem technologicznym byly odwierty na głębokości 80 metrów (Morze Północne) katastrofa zagrażająca Luizjanie wydarzyła się na głębokości 1.500 metrów (sic). Po prostu pewnych rzeczy człowiek jeszcze nie potrafi robić i z tym się niestety trzeba pogodzić.
Tak samo jak trudno winić Greków, że chcieli przechodzić na wcześniejsze emerytury, pobierać 14 lub wręcz 16 (urzędnicy) pensji rocznie lub swego czasu nieczystym sposobem wymienić słabiutką drachmę na silne euro. Bo jeśli winić Greków, to co powiedzieć o następnych w kolejce do golenia jak Belgia, Irlandia, Hiszpania, Portugalia czy Włochy i parę innych. Greków można winić za grecki rodowód takich terminusów jak kryzys czy chaos (demokracja, ha , ha) ale, tylko i wyłącznie, za to ;)
Zostawmy jednak świat, zostawmy Grecję i Europę i zerknijmy na nasze podwórko. Najpierw niewyobrażalna katastrofa lotnicza w której ginie prezydent, jedna trzecia przedstawicieli polskiej polityki i całe dowództwo sił zbrojnych, a zaraz po tej tragedii wręcz rozbrajająca bezradność wobec żywiołu, a wszystko to na tle niekończących się weekendowych hekatobomb na szosach, wybuchających piecyków gazowych czy wiecznie tlącej się instalacji elektrycznej. Czy rzeczywiście katastrofa nie ma z powodzią – a powódz z wypadkami na drogach – nic wspólnego?
Pozornie tylko. O ile jednak w wypadku tych ostatnich mamy do czynienia z naszym własnym, polskim dziadostwem, to w tym pierwszym spotkało się nasze swojskie z rosyjskim i rezultat tej konfrontacji był jaki był i ... być musiał. Do tej tragedii tak samo MUSIAŁO dojść jak musiało dojść do ogromnych strat powodziowych i jak musimy się liczyć z dziesiątkami zabitych w każdy weekend.
Tak samo MUSIAŁO dojść do światowego kryzysu, do bankructwa Grecji, do, do, do... Nie od dzisiaj wiadomo, że co ma spaść, wybuchnąć lub wystrzelić to prędzej czy później spadnie, wybuchnie lub wstrzeli. Wyłącznie od nas samych zależy kiedy to się stanie i jakie pociągnie za sobą szkody. Można oczywiście mówić o nieszczęśliwych zbiegach okoliczności, zrzucać wszystko na siłę wyższą, karmę czy diabelską złośliwość, można snuć najbardziej nieprawdopodobne teorie spiskowe ale to wszystko jest niczym innym jak alibi dla dziadowskich polityków (to INNI są winni) oraz możliwością zabłyśnięcia dla niektórych dziennikarzy i blogerów z wybujałym ego. Jeżeli jednak mamy świadomość (przynajmniej część z nas) że takie lub inne działania (lub ich zaniechanie) przynoszą takie lub inne reakcje i rezultaty to wypadałoby się zastanowić jak można temu zapobiec lub przynajmniej zminimalizować nieuchronne(?) szkody.
Dlatego już dziś należy podjąć poważną dyskusję jak najskuteczniej walczyć z globalnym dziadostwem bo jeżeli takiej debaty nie zaczniemy, to dziadostwo nas prędzej czy później (z opcją na to pierwsze) wykończy. Wykończy ostatecznie i raz na zawsze. Dinozaury dominowały życie na naszej planecie przez 160 milionów lat, neandertalczycy polowali na mastodonty czy inne mamuty przez ponad 350 tysięcy lat ale Homo Sapiens, człowiek myślący (czyli taki od którego per definitium można oczekiwać znajomości zależności między przyczyna i skutkiem) pojawił się stosunkowo niedawno a historia naszej cywilizacji jest – w porównaniu do wieku naszej planety i życia na niej - ewolucyjną nanosekundą. Przykro byłoby gdyby nasza historia zakończyła się jako najkrótszy period czasowy w historii globu, jako ewolucyjny kaprys i nieudany eksperyment czy też złośliwy wybryk natury.
Postscriptum, lub jak kto woli, memento: Tylko karaluchy są wieczne i niezniszczalne. Te były, są i będą zapewne zawsze. Dzięki ewolucyjnemu dostosowaniu owady przetrwały i dinozaury i kataklizmy o niewyobrażalnym dla nas rozmiarze – a wiec zapewne przetrwają i nas. Prawdziwą złośliwością natury byłoby to, gdyby okazało się, że to właśnie one, a nie my, są tym WYBRANYM species, namaszczonym przez matkę naturę na naturalnych i rzeczywistych władców naszej planety.
R’n’r
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka