Liczenie na Rosję, że cokolwiek wyjaśni, pomoże, rozwiąże w kwestii katastrofy smoleńskiej to jakieś wielkie nieporozumienie. I to nie z powodu jakiejś antypolskiej fobii czy, jak to niektórzy twierdzą, z powodu czegoś do ukrycia. Przyczyna jest bardziej prozaiczna i nam Polakom powinna być raczej dobrze znana, żeby nie powiedzieć swojska. Rosja jest jako państwo w stanie organizacyjnego i strukturalnego rozkładu. Ponieważ państwo ogromne, to i proces zmurszenia przebiega powoli, ale ten proces nie rozpoczął się wczoraj czy dziesięć lat temu, lecz trwa nieprzerwanie od lat kilkudziesięciu, powiedzmy tak – od końcowych lat Breżniewa (zlośliwcy twierdzą, że proces ten rozpoczął się w momencie śmierci carycy Katarzyny Wielkiej ale na złośliwców, jak wiadomo, nie ma silnych). Najlepszym przykładem są wydarzenia z ostatnich dni i tygodni. Katastrofalne upały i seria pożarów w centralnej Rosji obnażyły z całą bezwzględnością dziadostwo i całkowitą bezradność rosyjskiej administracji.
Okazało się, że Rosja nie tylko nie ma leśników i strażaków czy nie dysponuje sprzętem strażackim, ale nie ma nawet zwykłych map kartograficznych. Powiecie Państwo że to niemożliwe bo satelity, bo GPS, bo coś tam innego? Hmmm. Na poczatku sierpnia pożary zaczęły zagrażać obszarowi lasów w Republice Mordwińskiej, gdzie jeszcze w latach stalinowskich zbudowano wielki kompleks zakładów karnych, rosyjskie ministerstwo katastrof (ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych) postanowiło wysłać pociąg strażniczy w ten region. Znajac stan rosyjskich dróg, stara (czy nierdzewiejaca to inne pytanie) rosyjska miłość do wszystkiego co na szynach nie jest wcale takim przeżytkiem jakby się wydawało. Pociąg ze strażakami ujechał jednak zaledwie kilkadziesiąt kilometrów bo ... nagle skończyły się tory. Okazało się, że ktoś (w tym wypadku zarząd kolonii karnej) rozebrał po cichu nieużywane torowisko i tak już zostało. Byłoby nawet zabawne, jakby żywcem przeniesione ze starej czeskiej komedii, gdyby nie fakt, że kilka kilometrów od unieruchomionego pociągu ginęli w płomieniach ludzie.
Rosyjskie media starym sowieckim zwyczajem początkowo zaprzeczały o istnieniu jakiegokolwiek niebezpieczeństwa, a następnie, gdy było ono już widoczne gołym okiem, starały się zbagatelizować całą sprawę. Maczkiem i na stronie z kuchennymi przepisami pisano np. o niebezpieczeństwie, które tylko dzięki przypadkowi nie przerodziło się w katastrofę podobną do tej w Czarnobylu. Niedaleko Kirowa znajduje sie ogromna, jeszcze z czasów II wojny światowej, składnica amunicji, tzw. Maradykowski Arsenał. W tym miejscu Rosjanie zgromadzili (w celu neutralizacji, a jakże) zapasy bomb lotniczych z gazami bojowymi. Szacuje się że do neutralizacji pozostało jeszcze jakieś 7 tysięcy ton (sic) sarinu, somanu i innych podobnych. Tylko dzięki zmianie kierunku wiatru ta część Rosji nie zamieniła się w bezludną pustynię. Mniej szczęścia miała fabryka amunicji w okolicach miasta Perm, a już zupełnie przerąbane mieli mieszkańcy okolicznych wsi.
Po kilku tygodniach uników rosyjskie media postanowiły zmienić strategię, pokazując od rana do wieczora dzielnego premiera Putina, to za sterami samolotu gaśniczego, to przyjmującego z marsową miną czołobitne raporty gubernatorów. A propos samolotów, to dzielny premier Putin gasząc (podobno) własnoręcznie dwa pożary niejako skopiował sam siebie. W roku dwutysięcznym, w okresie najwiekszego nasilenia wojny w Czeczenii i na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi kamery pokazały dzielnego Putina w kabinie wojskowego jeta jako obrońcę zagrożonej ojczyzny. Wojna trwała co prawda jeszcze całe lata, ale prezydentem Putin oczywiście został. Złośliwcy na forach internetowych pisali po najnowszej prezentacji, że Putin robi wyłącznie rzeczy, których robić nie potrafi – lata samolotem i zarządza państwem. Na wszelki wypadek premier Putin podporządkował teraz zarząd lasów bezpośrednio rządowi centralnemu, co w kraju o dziewięciu strefach czasowych nie chciało już funkcjonować za czasów, wspomnianej już, Katarzyny Wielkiej.
A co z prezydentem Medwiedewem? Ten skrytykowal medialną (nad)prezencję niektórych polityków. Putina? Broń Panie Boże:) Medwiediew skrytykował te nieliczne głosy protestu ze strony opozycji, nazywajac je gromadzeniem politycznych punktów w obliczu narodowej tragedii. Hmmmm :)
Mógłbym tak wymieniać bez końca, ale fakty sa powszechnie znane przynajmniej w naszej części hemisfery. Rosjanie bardzo chętnie strzelają czy wyrzucają przez okna swoich niepokornych i zbyt ciekawskich dziennikarzy ale zagranicznych korespondentów, jak na razie, zostawiają jeszcze w spokoju i przy życiu.
Dlatego, ponieważ fakty są takie, jakie sa, zwracam się z gorącą prośbą do tych wszystkich optymistów (także z sejmowych i rzadowych ław) którzy z uporem godnym lepszej sprawy wierzą jeszcze, że Rosjanie cokolwiek wyjaśnią, pomogą, załatwią. Panowie, porzućcie płonne nadzieje bo szkoda naszego, waszego – na końcu także samych Rosjan – czasu. Rosjanie nie załatwią dokładnie nic, bo zwyczajnie tego akurat nie potrafią. Putin z Medwiedewem obiecają, wezwą gubernatorów, prokuratorów, śledczych, wydadzą z marsową miną instrukcje, wezwani pokiwają głowami i wezwą z kolei swoich podwładnych, ci wezwą swoich i tak w koło Macieju, w górę i w dół urzędniczo-dziadowsko-kafkowskiej maszynerii. Sprawa utknie tam gdzie zwykle utyka czyli na biurku jakiegoś zastraszonego urzędniczyny tzw. średniego szczebla, którego głowę, być może i w najlepszym wypadku, dostaniemy na otarcie łez. Na więcej bym jednak nie liczyl. Wbrew pozorom chaos to nie jest stan bezwładny lecz rządzi się swoimi własnymi prawami. Im prędzej to zrozumiemy, tym mniejsze będzie nasze rozczarowanie.
PS. Zapytacie się Państwo co robić. Odpowiem szczerze, że nie wiem. Wiem, że kiedyś dostaniemy do ręki coś w rodzaju oficjalnego raportu, który to raport (to akurat wiem z góry) nie zadowoli nikogo. Do czasu jego ukazania powstanie jeszcze tysiąc teorii spiskowych, ktoś nakręci film, ktoś zrobi doktorat, ktoś inny jeszcze napisze jedynie prawdziwą książkę ale czy poznamy przynajmniej coś, co będzie zbliżone do prawdy, w to osobiście śmiem wątpić. Tego smutnego stanu rzeczy nie zmieni nawet dziesięciu Macierewiczów, dwadzieścia komisji śledczych czy stu Millerów. Wiecie Państwo kto zastrzelił prezydenta Kennedy’ego? No właśnie, ja też nie.
Rock’n’roll
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka