1 sierpnia, 68 rocznica Powstania Warszawskiego i jak zwykle Salon zalała fala mniej lub bardziej patriotycznych, ociekających ckliwym patosem, tekstów. Jak zwykle też, jakby dla kontrastu, pojawiły się liczne teksty krytyczne, próbujące analizować Powstanie na chłodno (niekiedy cynicznie i podle), na zasadzie zysków i strat, co by było, gdyby go nie było.
W tym roku postanowiłem sobie odpuścić zarówno napisanie notki jak też branie udziału w dyskusjach, bo większość dzisiejszych notek ma niestety bardzo niewiele wspólnego z genezą, przebiegiem i historycznymi skutkami Powstania. Tradycyjnie już, bardziej chodzi o polityczną instrumentalizację i przywalenie nielubianym niz godne uczczenie i co ważniejsze, zrozumienie, tego co wydarzyło się 68 lat temu.
Pozwolę więc sobie tylko, przytoczyć tekst mojej Mamy i salonowej Blogerki, Samejsłodyczy czyli Potwora, który to tekst (moim zdaniem), bardziej oddaje to, czym była tragedia Powstania, niż wszystkie dzisiejsze teksty razem wzięte.
PS. Tekst ukazał się jako druga cześć tryptyku o Warszawie (polecam gorąco pozostałe części), 3 września 2010 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Mamy. Podówczas nie wywołał większego zainteresowania (z powodów opisanych powyżej) i obawiam się, że i teraz tak będzie.
Szkoda!
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura