Głos ludu czyli jest jeszcze nadzieja :)

Muszę przyznać, że każdorazowo gdy w mojej ukochanej ojczyźnie (a także innych znanych mi z autopsji zakątkach Europy) obywatele ruszają do urn, to ja mam z jednej strony całkiem niezłą zabawę z drugiej jednak, w takich momentach nachodzą mnie mało optymistyczne myśli na temat ludzkiej natury i demokracji jako takiej.

Według sondażu TNS Polska z początku tego miesiąca, na referendum ws. odwołania prezydent Warszawy wybierało się 37 proc. mieszkańców stolicy i 66 proc. z nich zamierzało głosować za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Pozostale 34 procent chciało – przynajmniej tak wynikaloby z prostego rachunku – zagłosować ... za HGW.

Boże ty mój – pomyślałem sobie – zmiłuj się nad lemingową głupotą. Rzeczywistość okazała się jednak łaskawsza od sondaży czy wręcz raportu PIAAC i z kilkudziesięciu procent zrobiło się zaledwie kilka. Przyznam, że odetchnąłem z ulgą. Nie dlatego, że HGW zachowała stołek, bo przy całym szacunku dla urzędu, nie da się ukryć, że pani Prezydent to typowy, zastępujacy ineligencję polityczną arogancją, aparatczyk z nadania. Odetchnąłem, bo wyniki referendum oznaczają, że jest jeszcze nadzieja i nawet dane OECD w tym kontekście niekoniecznie muszą w 100 procentach pokrywać się z rzeczywistością. A te kilka procent (lub 17.365 nie do końca politycznie zorientowanych warszawiaków)? No cóż. Nie każdemu Bozia nalała w co i gdzie powinna i z tym się trzeba widocznie pogodzić.

O tym, że lała (lub nie) raczej sprawiedliwie niech świadczą trzy przypadkowo i ad hoc dobrane (słowo daję!) komentarze z niezawodnego pod tym względem Onetu:

„ … Przepisy dotyczące referendum są kpiną demokracji bo na wybory do samorządu może pójść 5 % wyborców i wybory są ważne a do odwołania musi być prawie 30% frekwencji !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! . To jaka demokracja to dyktatura WŁADZY. (…) Za komuny jak był słaby Prezydent Miasta to go po prostu odwoływano lub poddawał się do dymisji ... „

„ … Niestety zapisy o referendach są głupie. Referendum powinno być ważne ZAWSZE nawet jeśli zagłosowałby tylko 1 wyborca. Wtedy w kampanii wyborczej wszyscy zachęcaliby o jak największą frekwencję i głosowanie za albo przeciw … „

„ … Prezydentem takiego miasta jak Warszawa powinien być architekt ,poniewaz tylko z takim wykształceniem mozna rozumieć rozwój tak duzych aglomeracji, jacy,s prawnicy ,socjologowie itd to moga co najwyżej kierować jakimis małymi komórkami...“

(Pisownia oryginalna, wytłuszczenia moje.)

Czy zacytowane powyżej wypowiedzi to jedynie obraz nudzącego się w szkole narybku czy też sfrustrowanego elektoratu, nie gra zasadniczo roli. Tak czy tak, w przyszłości ani zabawnych chwil, ani tematów do przemyślen, zabraknąć mi raczej nie powinno.

PS: Muszę przyznać, że każdorazowo gdy w mojej ukochanej ojczyźnie (a także innych znanych mi z autopsji zakątkach Europy) obywatele ruszają do urn, to ja mam z jednej strony całkiem niezłą zabawę z drugiej jednak, w takich momentach nachodzą mnie mało optymistyczne myśli na temat ludzkiej natury i demokracji jako takiej. Nie żeby mnie jakoś specjalnie ten cały cyrk (pomijając przyziemne finansowe korzyści) jeszcze specjalnie ruszał. Co to, to nie. Mój - jak to sie mówi – „obywatelski obowiązek“ spełniłem po raz ostatni w 1989 roku. Widząc efekty, porównując to co miało być do tego co jest, postanowiłem, że nigdy już nie dam się tak po chamsku wyrolować.

R`n`R

Raport PIAAC (ang.; niem.) znajdą Państwo tu: