Sprawa Gunthera Grassa zdaje się nie przycichać wręcz przeciwnie noblista idzie w zaparte, ok. jego prawo. Twierdzi że „nie może milczeć” i ma obowiązek zabierania głosu w ważnych sprawach by potem nikt mu nie zarzucił że „nie wiedział”. Uważam zatem że Grassowi dziennikarze powinni zadać kilka pytań, absolutnie kluczowych w Europie, w sprawach których absolutnie, nie można milczeć i udawać że się nie wie.
1. Dlaczego to tej pory nie zabrał głosu w sprawie Traktatu Lizbońskiego, Konstytucji Europejskiej po drobnym retuszu, uchwalonego z podeptaniem wszelkich zasad demokracji (Francuzi, Holendrzy i Irlandczycy odrzucili ów dokument w referendum).
2. Dlaczego milczy w sprawie ewidentnego ograniczania w Europie wolności słowa, pod płaszczykiem walki z tzw. mową nienawiści, rasizmem, tzw. homofonią.
3. Dlaczego milczy kiedy demokratycznie wybrany rząd Węgier jest bezpardonowo atakowany przez przedstawicieli UE, najczęściej mianowanych na urzędy w/g niedemokratycznych procedur.
4. Dlaczego milczy widząc bardzo liberalne przepisy karne, sprawiające że w wielu krajach nawet najgroźniejsi kryminaliści wychodzą na wolność po kilku najdalej kilkunastu latach.
5. Dlaczego nie zabierał głosu w sprawie wojny w Czeczenii, konfliktu jakby na to nie patrzeć w Europie, a nie jak w przypadku konfliktu izraelsko – palestyńskiego w Azji.
6. Czy możemy się za strony Pana Grassa spodziewać podobnej krytyki stosunków Niemiec z Rosją, ze szczególnym uwzględnieniem pewnych projektów biznesowych.
7. Dlaczego Pan Grass kontynuuje swoje milczenie wobec coraz bardziej degradującej się edukacji w Europie, w końcu jako intelektualiście powinno mu na tej dziedzinie szczególnie zależeć . Zwłaszcza propagowaniu różnego rodzaju dewiacji, wolności bez odpowiedzialności, zastępowaniu wartości patriotycznych swoistym internacjonalizmem. Gdy np. na wielu uniwersytetach propaguje się idee że prawa ludzi na innych kontynentach (Azja, Afryka) są ważniejsze niż nasze interesy.
