Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński
40
BLOG

Dyplodisneyland czyli rządu Tuska polityka zagraniczna

Łukasz Bardziński Łukasz Bardziński Polityka Obserwuj notkę 3

 

Trzeba być dyplomatołkiem i kamikaze, żeby podjąć się krytyki polityki zagranicznej ekipy Tuska i to po tak krótkim okresie trwania „cudownego” rządu. Ale kiedy widzę, że polska dyplomacja zaczyna przypominać kreskówkę Disneya trudno było mi milczeć. Z zewnątrz mnóstwo uśmiechów, atmosfera optymizmu i sukcesu. Z punktu widzenia interesu Polski wielkie NIC, bo jeżeli pojawiają się korzyści jak w przypadku zniesienia embarga na mięso, to wynikają raczej z manifestacji politycznej siły Kremla, oraz słabości i ustępliwości polskich władz. Polityka to nie bajka i nie wystarczy miła atmosfera dla załatwienia problemów.

Jeszcze zanim PO objęła rząd wspólnie z PSLem sporo można było usłyszeć krytyki pod adresem rządu Jarosława Kaczyńskiego, a szczególnie jego posunięć w polityce zagranicznej. Skoro dopuszcza się ktoś tak totalnej krytyki to można przypuszczać, że albo uprawia krytykanctwo, albo sam posiada ogromna wiedzę teoretyczna i praktyczną w dziedzinie w której zabiera głos. W końcu nie można wymagać od innych tego, czego sami od siebie nie wymagamy. Czas polityki opartej na krytyce w wykonaniu PO się skończył. Przyszła pora aby samemu wziąć odpowiedzialność za rządzenie i zostać z tego rozliczonym. A jak wyglądały pierwsze posunięcia „Poważnej ekipy” na arenie międzynarodowej?

Kto niszczy autorytety?, Pierwsze kroki.

Już na samym początku Tusk zapewnił sobie „ochronę” w działaniach dyplomatycznych. Powołując do swojej ekipy profesora Bartoszewskiego. Autorytet klasy Bartoszewskiego w rządzie ma gwarantować, że polityka zagraniczna będzie na najwyższym poziomie. Z jednej strony mamy tutaj doskonałe posunięcie marketingowe. Z drugiej strony Tusk robi to samo co zarzucał PiSowi ( ta obłuda PO) - niszczy autorytety. Patrząc na dotychczasowe dokonania rządu PO, obawiam się, że i prof. Bartoszewski ryzykuje bardzo wiele firmując swoim nazwiskiem posunięcia Platformy. Sam zresztą też za bardzo chyba przejmuje się swoja rolą w PO i pozwala sobie na obrażania politycznych przeciwników i ich zwolenników w sposób nie mający wiele wspólnego z subtelnością. Słowa o „dyplomatołkach”, mimo, że sprawiały przykrość to były jednak na swój sposób zabawne. Mówienie natomiast o „bydle”, pozostawię już bez komentarza. Tak więc wplątując Bartoszewskiego w rząd PO i PSL, Tusk może zniszczyć człowieka, który był jednym z ostatnich ludzi, którzy za autorytet mogli uchodzić. Tusk gwarantuje nam natomiast ochronę autorytetów wątpliwych takich jak Wałęsa. Najpierw mamy bowiem cenzorskie zapędy( a to Pis miał być partią antydemokratyczną – kampania przeciw obłudzie trwa) i chęć nie dopuszczenia do ujawnienia prawdy o Wałęsie ( co to za autorytet, który ukrywa błędy z przeszłości?). Mamy też doniesienia o planach umieszczenia Wałęsy w Konwencie Mędrców, który ma wpływać na przyszłość UE. Biorąc pod uwagę wypowiedzi Wałęsy i jego pomysły, można mieć poważne obawy o to jaką opinię zapewni :”autorytet” Wałęsy naszemu państwu. Ale symboliczna była również pierwsza podróż zagraniczna premiera, która ma symbolizować zgodnie z przyjętym obyczajem priorytety polityki zagranicznej nowego rządu. Z całym szacunkiem dla Litwy. Mam nadzieję, że rezygnacja z pierwszeństwa dla Brukseli, USA czy innych znaczących państw na rzecz Litwy, nie jest zapowiedzią określenia nowej roli jaka chce odgrywać Polska w stosunkach międzynarodowych.

 

Miłość, czyli samym uśmiechem raczej nikogo nie nuda się uwieść.

Miłość obiecywała PO narodowi polskiemu. I dała, szczególnie w stosunkach międzynawowych. Gorzej z tym na krajowym podwórku, ale „cudotwórcy” na pewno to nadrobią. Powiedzmy, że spijanie śmietanki po poprzedniej ekipie i brak wdzięczności za wstąpienie do Strefy Schengen mogło zdarzyć się każdemu, kto jest POważnie zajęty rozdawaniem uśmiechów. A było ich sporo szczególnie w stosunkach z sąsiadami. Zacznijmy od Niemiec. Spotkanie premiera Polski i Kanclerz Niemiec obfitowało w uśmiechy. I tak naprawdę poza uśmiechami nic nie przyniosło. Może i Tusk pozyskał sobie nową przyjaciółkę w Niemczech, ale dla Polski nie przyniosło to żadnych profitów. Żadna prośba strony Polskiej nie została spełniona. Ale jak mogła zostać spełniona, skoro tak naprawdę nic nie mieliśmy do zaoferowania. Owszem Pani Kanclerz pochwaliła niektóre pomysły, ale sama nie zrezygnowała z niemieckich planów budowy rurociągu na dnie Bałtyku do spółki z Gazpromem, czy powstania Centrum Wypędzeń. Tak więc o żadnym sukcesie nie może być mowy. Podobnie jak w relacjach z Rosją. Bo czym było cofnięcia embarga na polskie mięso, jak nie manifestacją wpływów i potęgi kremla. „Dobry car” daje i zabiera, Jak wytłumaczyć, że cała sprawa z mięsem wybucha zaraz po wygranych wyborach przez partię, która głosi twardą politykę względem Kremla. Natomiast gdy rządy w Polsce obejmują ludzie skłonni do ustępstw i na „dzień dobry” rezygnują z weta w sprawie wstąpienia Rosji do OECD, oraz nie widzą problemu w przejmowaniu przemysłu energetycznego przez Rosjan, to co pozostaje innego Kremlowi jak wynagrodzenie Polaków odwieszeniem embarga. W przypadku embarga pojawia się jeszcze jeden problem.

Dyploplatforma w akcji

 

Sukcesem Polskiej dyplomacji w czasach rządów PiS było uzyskanie wsparcia UE w negocjacjach co do problemów polskim mięsem w Rosji. Tymczasem obecny rząd za nic mając to o co walczyli poprzednicy negocjował mięsne embargo bez konsultacji z innymi państwami UE. Podjęcie współpracy w członkami UE w kwestii polityki wschodniej leży w polskim interesie narodowym, gdyż wzmacnia naszą pozycje w regionie. Tymczasem zwyczajnie rząd Tuska podważa naszą wiarygodność w Unii. A przecież tak dużo mówili przedstawiciele PO o dialogu i wewnątrz unijnym kompromisie. Ale to nie jedyny przykład podważenia naszej wiarygodności. Co możemy pomyśleć o partnerze, który o tym, że wycofuje się z zadanie w którym obiecał nam pomóc dowiadujemy się z mediów? A tak właśnie potraktowano władze największego mocarstwa na świcie, ogłaszając zakończenie misji w Iraku. Pominę skutki decyzji o wyjściu z Iraku, mam tylko nadzieję, że zamach na Bhutto w Pakistanie był odosobnionym przypadkiem, a nie zwiastunem nasilania się fundamentalizmu islamskiego w sytuacji kiedy koalicjanci wycofują się z wojny z terroryzmem.

Karta Praw podstawowych -Cień debaty Kaczyński – Tusk

Premier z Gdańska, startujący w wyborach z Warszawy - Donald Tusk nie podpisał Karty Praw Podstawowych mimo, że obiecywał to. Tłumaczył swoja decyzję między innymi arytmetyką parlamentarną. Ale nawet nie próbował przekonać PiSu do ustępstw. Jak widać wola dialogu jest ze strony Tuska niewielka. Ale czy chodzi tylko o głosy PiS czy może jako liberał zrozumiał Tusk, co tez obiecywał podczas debaty z Jarosławem Kaczyńskim. „Przykro mi, że Pan prezes Kaczyński jako premier polskiego rządu nie wie, na czym polega Karta Praw Podstawowych, przykro mi, ze nie ma odwagi powiedzieć opinii publicznej, że ta karta praw podstawowych np. w czwartym rozdziale Solidarność mogła by zagwarantować w Polsce podobnie jak i całej Europie naprawdę godziwe życie ludziom” mówił przy aplauzie swoich buczących sympatyków do Premiera Rzeczpospolitej. I dlaczego tak łatwo się wycofał z obietnic, z troski o „godne życie”? Czyżby jako liberał zdał sobie sprawę, że socjal na europejskim poziomie będzie zabójczy dla polskiego budżetu ? Tak więc z punktu interesu Polski decyzja słuszna w przypadku rządu Tuska, była okupiona kłamstwami i obłudą, które trudno usprawiedliwić tym, że takie są „realia kampanii wyborczej”

Gdzie jest minister?

Mało coś w tej dyplomacji widać ministra Radosława Sikorskiego. W kuluarach pojawiła się nawet plotka o tym jak jeden z posłów PO poprosił telefonicznie Sikorskiego o wskazówki, gdyby został zapytany o sprawy polityki zagranicznej. W odpowiedzi dowiedział się, że minister nie zna stanowiska i że to premier podejmuje decyzje. Faktem jest, że konstytucja III RP dzieli politykę zagraniczną pomiędzy obowiązki Szefa MSZ, Premiera i Prezydenta. Ale na podstawie powyższej historii można wnioskować, że Tusk sam zaczyna prowadzić autorytarną politykę. Podobnie zresztą jak podczas wymyślania spotów w kampanii wyborczej PO zaczerpnęło pomysł od PiS, a właściwie od prezydenta. Lech Kaczyński nie ukrywał, że polityka zagraniczna będzie polem do budowania kapitału politycznego aby uzyskać reelekcję. „Prezydent” Tusk oczywiście podchwycił pomysł, bo sam przecież też marzy o fotelu prezydencki. Przy okazji może również marginalizować Sikorskiego, który już nie raz był wymieniany jako kandydat na fotel prezydencki.

Co z tą Platformą?

Jak długo taka osobowość jak Sikorski wytrzyma marginalizowanie? I jak długo Tusk będzie kopiował rywali w pomysłach na budowanie kapitału (rząd PRowski to też nic innowacyjnego- casus Marcinkiewicza). Jak długo media będą wspierać brak kreatywności? Czy może komuś zależy na biernym rządzie w naszym kraju? Boję się, że wiele z tych pytań jeszcze długo pozostanie bez odpowiedzi. Oczywiście PR i budowanie atmosfery pełnej wiary w sukces jest ważne. Ale należy odróżnić dobre wrażenie od kłamstw i pustych obietnic. Cudu gospodarczego nie będzie. PO bardzo łatwo porzuciła hasła wyborcze. Miała mnóstwo pomysłów na cud gospodarczy, a oddała ją w ręce koalicjanta (dwa lata wcześniej w ogóle PO nie podjęła się wzięcia za nią odpowiedzialności, co i tak jest postępem). Polityka zagraniczna to natomiast pole gdzie PO dotrzymuje obietnic. Mamy uśmiechy, może nawet pojawi się miłość. Pozostaje pytanie jak to się przełoży na korzyści dla Polski, a te powinny być priorytetem każdego rządu.

urodzony w roku 1984, marzy o świecie będącym przeciwieństwem książki Orwella, z której tytułem jego urodziny się zbiegły. Politolog, przez monarchistów uznany za przedstawiciela romantyzmu politycznego. Uwielbia poznawać świat i odkrywać pozapolityczne aspekty romantyzmu. Pisze i czyta w dużych ilościach. Najlepiej przy akompaniamencie dobrego rocka w tle.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka