Kolalicja PO-PiS-LiD, czyli koalicja prawdy

Dzisiaj Donald Tusk nie wykluczył powstania "wielkiej koalicji" złożonej z PO,PiS i LiD. To byłaby prawdziwa koalicja prawdy- bowiem wszystkie trzy wiodące ugrupowania są zwolennikami neoliberalizmu społeczno-gospodarczego, różnią się tylko stopniem konserwatyzmu światopoglądowego (nawet SLD jest konserwatywne- podczas swoich rządów nic w tych sprawach nie zrobili).

Powstanie takiej koalicji, choć na razie wydaje się mało prawdopodobne, byłoby korzystne o tyle, że uporządkowałoby scenę polityczną. Wiedzielibyśmy, że mamy do czynienia z jedną formacją neoliberalno-konserwatywną, co otworzyłoby drogę do tworzenia alternatywnych formacji. Z drugiej jednak strony jest ryzyko, że nastąpi "zglajszachtowanie" wszelkich mniejszych i większych konfliktów społecznych (np. najważniejszy spór praca-kapitał, ile płacy a ile zysków, ile państwa a ile indywidualizmu/społecznej atomizacji). To że nie doszło do koalicji PO-PiS było szansą, że oba ugrupowania konkurując ze sobą będą starały odróżnić się od siebie, dzięki czemu powstałyby dwa różne programy co stanowiłoby jakąś alternatywę dla społeczeństwa. Niestety dzisiaj poza sporem dotyczącym peryferiów głownych problemów społeczno-gospodarczych, nie ma różnic pomiędzy PiS, PO, a nawet LiD. Ludzie z PiS i PO sami przyznają że niewiele ich różni. Podobnie LiD i PO. Może więc lepiej żeby się połączyli, a alternatywę wobec neoliberalno-konserwatywnego "konsensusu" trzeba tworzyć od podstaw, wychodząc od społeczeństwa i prawdziwej merytorycznej dyskusji politycznej.