Jarosław Kaczyński wyraził ogromny żal z powodu rezygnacji Zyty Gilowskiej z mandatu poselskiego, a tym samym opuszczenia przez nią klubu PiS. Zyta Gilowska ma liberalne poglądy na gospodarkę i finanse publiczne. Była zwolenniczką obniżania podatków, szczególnie najbogatszym- doprowadzając do uchwalenia przez koalicję obniżki górnej stawki z 40% na 32% (od 2009 roku). Obniżyła także składkę rentową, co pozwoli sporo zaoszczędzić pracodawcom. Sprzeciwiała się za to na przykład propozycji podwyżki składki zdrowotnej, którą złożył Zbigniew Religa.
Tak, Zyta Gilowska ma poglądy liberalne, co oczywiste skoro wywodzi się z liberalnej partii jaką jest Platforma Obywatelska, a nawet była jednym z jej liderów i autorką programu społeczno-gospodarczego tej partii. Takie poglądy podobają się polskim mediom, na czele z Gazetą Wyborczą, którzy dla polityki liberalnej nie widzą żadnej alternatywy. A skoro takie poglądy podobają się mediom- to także zapatrzonym w nim polskim wykształciuchom. Z takiego założenia wychodził Jarosław Kaczyński, dla którego jednym z głównych celów powołania Zyty Gilowskiej do rządu było przejęcie części elektoratu Platformy Obywatelskiej.
Jak się później okazało, poglądy Zyty Gilowskiej zostały w pełni zaakceptowane przez Jarosława Kaczyńskiego, ale także- kto by się tego spodziewał- Andrzeja Leppera. Szybko zapomniano o głoszonym przed wyborami sporze między Polską solidarną i liberalną. Okazało się że także dla PiS nie ma alternatywy dla liberalnej polityki społeczno-gospodarczej. Co prawda przyhamowano prywatyzację, ale i tak już niewiele do prywatyzacji zostało. Zresztą sama prywatyzacja nie jest wyznacznikiem liberalizmu, a raczej polityka dystrybucji i redystrybucji dochodu narodowego, która preferuje posiadaczy kapitału ponad ludzi pracy.
Teraz Jarosław Kaczyński musi szybko zastąpić Zytę Gilowską jakimś godnym jej następcą, o podobnych poglądach. Podpowiem Panu Przewodniczącemu, kto mógłby nim być. Jest taki liberał w Polsce, który obecnie jest bez zajęcia politycznego, a najwyraźniej, sądząc po jego wypowiedziach medialnych, bardzo by chciał mieć wpływ na politykę społeczno-gospodarczą Polski. Chodzi o Leszka Balcerowicza. Jest on osobą, która mogłaby godnie zastąpić Zytę Gilowską w PiS-ie i być „głównym ekonomistą” tej partii.
Wobec Leszka Balcerowicza nie ma żadnych zastrzeżeń merytorycznych, jako do liberała. Jakieś podejrzenia o jego udziale w układzie trzeba chyba uznać za bezpodstawne, skoro bowiem przez dwa lata rządów najsprawiedliwszego, najuczciwszego i najskuteczniejszego Ministra Sprawiedliwości nic na niego nie znaleziono, to chyba „jest czysty”?Elektorat PiS jakoś by go zaakceptował, tak jak zaakceptował liberałkę Zytę Gilowską. Zresztą elektorat ten nie ma wyjścia- i tak poprze PiS, nawet gdyby nie odpowiadała mu jego polityka społeczno-gospodarcza, bo tylko PiS gwarantuje walkę z układem. A jak wiadomo, po zwalczeniu układu nastąpi w Polsce powszechny dobrobyt, wtedy żadna polityka socjalna nie będzie nikomu potrzeba.
Tylko czy Leszek Balcerowicz się zgodzi? Chyba nie… Za bardzo jest związany z opozycją wobec PiS i IV RP, chociaż Zyta Gilowska też zanim związała się z PiS było do niego w mocnej opozycji w ramach PO, i co z tego? Ale na pewno Leszek Balcerowicz może wskazać kogoś zaufanego, o sprawdzonych liberalnych poglądach, bez jakiś socjalnych aberracji… Na przykład kogoś z fundacji CASE. Następcę Zyty Gilowskiej trzeba szukać w tym kręgu!
Już 100 lat temu Henry Ford zauważył, że żeby gospodarka się rozwijała- jego pracowników musi być stać na samochody, które produkują.... Gospodarka i społeczeństwo mogą rozwijać się tylko w równowadze. Odrzucam skrajne idee- liberalna, gdzie nie widzi się roli społeczeństwa w rozwoju gospodarki, oraz skrajnie lewicowe- gdzie w ogóle nie widzi się zagadnień gospodarczych. Najlepiej radzą sobie kraje, które znalazły dobrą równowagę, "umowę społeczną" między gospodarką i społeczeństwem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
