Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
6469
BLOG

„Lech Kaczyński - ostatni wywiad” już wkrótce

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 47

 

„Lech Kaczyński – ostatni wywiad” – tak będzie się nazywać moja książka, którą wkrótce będą Państwo mogli kupić. To książka bardzo nietypowa, bo smoleńska tragedia skrzywiła także i jej los.

Na początku tego roku udało mi się namówić prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wywiad rzekę. Chciałem rozmawiać o niespełna pięciu latach prezydentury, nie o całym politycznym życiorysie, bo na to zbrakłoby i dwóch tomów. Planowaliśmy wydanie książki w najgorętszym okresie kampanii. Zgoda prezydenta była dla mnie w dwójnasób miła. Raz, że dla każdego dziennikarza wywiad rzeka z urzędującą głową państwa to wyróżnienie. Dwa, że Lech Kaczyński świetnie wiedział, że w wielu sprawach mocno różnimy się poglądami. Mimo to uznał, że w tej rozmowie będę na tyle rzetelny, iż warto mi zaufać.

Spotykaliśmy się intensywnie w marcu i na początku kwietnia. Postanowiliśmy podzielić nasze rozmowy na wątek krajowy i międzynarodowy. Wątek krajowy udało nam się skończyć, zaczęliśmy rozmawiać o sprawach zagranicznych. 7 kwietnia, w środę, po południu zjawiłem się w Pałacu Prezydenckim, aby odbyć 11. rozmowę. Tym razem tematem był traktat lizboński i słynne, dramatyczne negocjacje w Brukseli. Podczas większości rozmów towarzyszyli nam pracownicy Kancelarii Prezydenta. Była szefowa biura prasowego Anna Kasprzyszak, czasem Maciej Łopiński, a także śp. Paweł Wypych. Jednak 7 kwietnia byliśmy sami.

Rozmawialiśmy – już prywatnie – o spotkaniu Tuska z Putinem oraz o tym, co prezydent chciał powiedzieć w sobotę w Katyniu. Pożegnaliśmy się w drzwiach gabinetu prezydenta.

Trzy dni później, kilka minut po 10, uświadomiłem sobie, że jestem w posiadaniu ostatnich wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, które w dodatku składają się na bardzo kompleksową opowieść o jego poglądach, koncepcjach, działaniach. Cyklu rozmów nie doprowadziliśmy do końca – zabrakło nam czterech, może pięciu spotkań. Nie zdążyliśmy porozmawiać szerzej o sprawach zagranicznych, w tym o Rosji. Jednak materiał i tak wystarczył na książkę – nie dokończoną, tak jak kadencja Lecha Kaczyńskiego.

Mam nadzieję, że przeczytają ją nie tylko zwolennicy polityki zmarłego tragicznie prezydenta RP, ale także jego przeciwnicy, bo ona pokazuje poglądy nie przefiltrowane przez niczyj publicystyczny pryzmat. Tam prezydent mówi sam we własnym imieniu – w czyjejś ocenie słusznie, w czyjejś niesłusznie, ale sam za siebie.

Książkę wydaje Prószyński, w księgarniach będzie już 4-5 listopada.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka