Deklaracja ideowa to o wiele za mało, żeby na jej podstawie oceniać w sposób definitywny nowe ugrupowanie. Deklaracja ideowa jest ze swojej natury ogólna, a nawet ogólnikowa i może być dopiero podstawą do skonstruowania bardziej szczegółowego programu. Trudno zatem przesadnie się nią entuzjazmować, ale też nie jest rozsądne narzekanie na jej ogólnikowy charakter i brak konkretów. W przypadku PJN ogłoszona wczoraj deklaracja jest o tyle ważna, że to pierwszy dokument, w jakikolwiek sposób mający tę grupę definiować. I definiuje ją jako formację umiarkowanie konserwatywną, w jakimś stopniu także liberalną.
Przeciwnicy PJN – głównie rekrutujący się spośród sympatyków PiS, bo tak się jakoś kolejny raz w polskiej historii składa, że najmocniej wojują ze sobą ci, co mają do siebie najbliżej – wskazują, że pod czymś takim mógłby się podpisać właściwie każdy. Czy na pewno?
PiS – zapewne nie. Choćby dlatego, że brakuje w tej deklaracji wyraźnego nacisku na sprawy socjalne, na etatyzm, na sprawiedliwy podział dóbr – czyli sformułowania, maskujące tendencje socjalizujące. Nie ma zdecydowanego, moralizującego potępienia przeciwników politycznych – rysu, bez którego dzisiejszy PiS by nie istniał i który wyznacza jego kurs polityczny.
Nie ma też niestety – moim zdaniem z powodu bezzasadnych obaw lub może nawet tchórzostwa – wyraźnego zaznaczenia, że PJN jest ruchem konserwatywnym, ale i liberalnym. To pozwoliłoby mu odróżnić się wyraźnie ideowo – nie personalnie – od PiS.
Nie jestem z kolei pewien, czy politycy PO podpisaliby się bez zastrzeżeń pod paragrafem o chrześcijańskiej tradycji. Z punktu widzenia PO zbyt mało może być też mowy o „ciepłej wodzie w kranie”, a za dużo wizji. Choć akurat ostatnie dwa akapity mogłyby z powodzeniem zostać przeniesione do „apolitycznego” programu PO.
Wątpliwe, by zarówno PiS, jak i PO podpisały się pod punktem, który szczególnie mi się podoba, a który mówi o pożądanym sposobie realizacji polityki zagranicznej. „Polityka zagraniczna musi być roztropna w formie i stanowcza w treści. Zdecydowana i pragmatyczna. Nie może być ani agresywna lecz nieskuteczna, ani na pozór rozsądna a w istocie ugodowa”. Ten lapidarny opis dość dobrze oddaje meandry, jakimi podążała polityka zagraniczna Polski od roku 2005. Oczywiście pozostaje pytanie, co miałoby to oznaczać w praktyce.
Inny przytyk do obu głównych sił politycznych to paragraf, sprzeciwiający się zamienianiu politycznej debaty w wojnę o wykluczenie przeciwnika. Taki poziom debaty publicznej, jaki prezentują dwie główne siły, służy wyłącznie naszym przeciwnikom i jest po prostu groźny dla państwa. Wkrótce na portalu wPolityce.pl pojawi się mój tekst, w którym tę tezę rozwijam. Jeśli politycy PJN będą potrafili wyrwać się z tego chocholego tańca, to będzie ich ogromna zasługa. Jeśli traktują to stwierdzenie tylko jako chwytliwe hasełko, nie ma o czym mówić.
W dokumencie PJN podobają mi się jeszcze dwa wątki. Pierwszy to odwołanie do tradycji republikańskiej – choć to samo w sobie nie jest jeszcze wyróżnikiem – ale z wyraźnym podkreśleniem roli wolności. Mam wrażenie, że oba rządy po 2005 roku nie doceniały tej kwestii, tak ważnej dla klasycznego liberalizmu. Rząd Tuska jest pod tym względem nieporównywalnie gorszy, ponieważ pod hasłami przywracania tej wolności, w rzeczywistości przykręca śrubę: w mediach, w finansach (wywiad skarbowy), w codziennym życiu (ustawa antynikotynowa).
Druga sprawa, którą uważam za istotną, to wymienienie w deklaracji katastrofy smoleńskiej i jej wyjaśnienia jako warunku zachowania wiarygodności Polski. To jedyny konkretny polityczny postulat, umieszczony w deklaracji i jest to fakt istotny dla określenia ideowej formacji PJN.
W sumie – przyzwoity początek. Spójna, obiecująca podstawa do stworzenia konkretów. Chyba że ich nie będzie, czego także nie można wykluczyć. Nie można zakładać z całkowitą pewnością, że PJN okaże się efemerydą, a za deklaracją nie pójdą żadne konkretne decyzje, wybory i postulaty. PJN wyląduje wówczas w jednym koszyczku, a może raczej koszu, z Polską XXI i innymi nieudanymi inicjatywami. Na razie daję nowej formacji jednak znacznie większe szanse – choćby z powodu posiadania klubu w Sejmie.
Jarosław Kaczyński powstanie deklaracji skomentował przytykiem do poziomu moralnego osób, tworzących PJN. I ta uwaga oraz sposób prowadzenia sporu z przeciwnikami jest najlepszą ilustracją patologii dzisiejszej polskiej polityki.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka