Polecam lekturę teczek personalnych osobowych źródeł informacji Służby Bezpieczeństwa, również osobom spragnionym świadectwa więzi międzyludzkich. Przeprowadzka źródła do innego miasta rodziła u oficera prowadzącego tęsknotę i pragnienie odnowienia znajomości (przyjaźni). Na skutek przeprowadzki źródła funkcjonariusz Komendy Stołecznej napisał w sierpniu 1976 r.:
Kilkakrotnie próbowałem „złapać Cię” telefonicznie w Teatrze, ale moje próby spełzły na niczym. Stary, naprawdę nie wiem, jak się z Tobą porozumieć, dlatego piszę list. Bardzo mi zależy na skontaktowaniu się z Tobą, ponieważ przez te „wakacje” straciłem kontakt ze wspólnymi znajomymi i może Ty znasz ich nowe adresy. Może napisz do nich i przedzwoń do mnie. Będę czekał na sygnał telefoniczny od Ciebie 3, 10, 17 września od godz. 800 do 900 i od 1500 do 1600. A może wpadniesz do stolicy?
Czekam na Ciebie z niecierpliwością
Pozdrowienia i same serdeczności
Paweł
Dwa lata później sytuacja się powtórzyła i oficer zwracał się listownie do źródła z prośbą o telefon, ale już z mniejszym uczuciem:
Jeżeli zgubiłeś mój numer telefonu, to podaję Ci jeszcze raz: 45-64-42.
Muszę Cię bardzo pilnie zobaczyć. Jestem pod podanym wyżej telefonem od 800 do 900 i od 1500 do 1600 każdego dnia.
Jeśli masz kłopoty, to tym bardziej muszę o nich wiedzieć, a takie wypinanie się na mnie nie ma żadnego sensu.
Paweł
Źródło odwzajemniało uczucia oficera prowadzącego, choć nie wysyłało do niego listów. W krytycznej dla siebie sytuacji życiowej, tak tajny współpracownik tłumaczył brak wiadomości:
/.../ nadal jest całkowicie zdecydowany, aby pracować dla SB i wyraził chęć utrzymywania ze mną kontaktów. Dość długi okres braku wiadomości od niego t.w. tłumaczył kłopotami osobistymi. Dziewczyna, która była jego sympatią /nie chciał podać jej danych/ zaszła w ciążę i /.../ [tw] uzgodnił z nią, że zawrą związek małżeński, aby dziecko nosiło jego nazwisko, a następnie wezmą rozwód, gdyż oboje nie odpowiadają sobie charakterami i nic do siebie nie czują. Obecnie sytuacja wygląda w ten sposób, że po zawarciu związku małżeńskiego owa dziewczyna robi mu trudności z rozwodem. T.w. nie chcąc nadawać temu rozgłosu sam musi uporać się z tym problemem. Jak stwierdził, jestem jedyną osobą z Warszawy, która wie o całej tej sprawie, gdyż nawet nie mówił o tym swoim rodzicom.
Oficer prowadzący Paweł jedyną wtajemniczoną osobą z Warszawy – to wzruszające.
Znawcy tematu opisują specyficzną więź między werbownikiem a donosicielem, coś na kształt syndromu sztokholmskiego. W chwili obecnej obserwuje się ją na sali sądowej podczas rozprawy lustracyjnej. Kpię tu sobie z uczuć między dwoma osobami, a na poważnie to do rozpowszechnienia telefonii komórkowej funkcjonariusze służb specjalnych w różny sposób radzili sobie z niedomogami telefonów stacjonarnych. Współczesnemu człowiekowi trudno sobie wyobrazić, z jakim trudem obywatele PRL komunikowali się na odległość. Gdy dochodziło do tzw. zerwania spotkania, z trudem umawiano się na następne. W przypadku tego bardzo zajętego tw zwykle kończyło się na najściu w domu, ale tylko w Warszawie, bo po wyprowadzce pozostawał im listonosz.
Jeszcze bardziej nowatorski jest pomysł funkcjonariusza Pawła, aby źródło
a) zdobyło informacje od Bogusławy Blajfer i Zofii Winawer listownie
b) listy z informacjami przesłało Pawłowi na adres Komendy ul. Nowolipie 2.
SB-ek spotkał się z odmową, ponieważ: „Jeżeli ktoś próbuje w listach poruszać jakieś ważne sprawy lub posługuje się nazwiskami konkretnych osób uważany jest automatycznie za prowokatora i natychmiast izolowany.” Na szczęście po dwóch latach nieobecności źródło powróciło do Warszawy i jego współpraca z SB (Pawłem) mogła się normalnie rozwijać. Odnośnie bliższych szczegółów o dokonaniach tego tw mogę dodać, że to ten sam wspominany w Notkach o Teresie Boguckiej i jeszcze o nim tu będzie.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura