Marek Mądrzak Marek Mądrzak
387
BLOG

Joannie Siedleckiej o Bolesławie Solińskim

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 We wzorcowym dziele Joanny Siedleckiej na temat wstydliwego fragmentu historii polskiej literatury współczesnej pada pytanie o tożsamość kontaktu operacyjnego „S”. Chociaż problematyki literackiej starałem się nie dotykać, mimowolnie, jak mniemam, rozwiązałem tę zagadkę. Z udostępnionych mi w IPN zapisów ewidencyjnych Służby Bezpieczeństwa wynika, iż w charakterze kontaktu operacyjnego zarejestrowano Bolesława Solińskiego, redaktora (sekretarza redakcji) tygodnika „Literatura”. Ponieważ Soliński był członkiem PZPR, nie zastosowano wobec niego werbunku w charakterze tajnego współpracownika. Rejestracji ko dokonał funkcjonariusz stołecznej jednostki SB - ppor. Wojciech Gaudyn Wydz. III, a później III-1.

 

Uprzedzając pytania o charakter i ciężar współpracy ko „S” przytoczę trzy fragmenty z kilku znanych mi dokumentów sygnowanych ko „S”. Pierwszy pochodzi z 27.04.1978 r., czyli niewiele ponad miesiąc od rozpoczęcia współpracy, a dotyczy wyborów w oddziale Warszawskim Związku Literatów Polskich, w zasadzie kluczowego dla starcia władza-opozycja w tym środowisku:

 

/…/ Z licznych rozmów, które t.w. przeprowadził w ostatnim tygodniu, m.in. z J. Putramentem, A. Kuśniewiczem, L. Prorokiem, J. Koprowskim, Wasilewskim, czy w wyniku ciągłych dywagacji w zespole „Literatury” wynika, że największe szanse na prezesa OW ZLP ma Gisges, Bartelski i Abramow-Newerly. Gisges jest nazywany fenomenem organizacyjnym, jest kulturalny i ogólnie poważany przez jedną i drugą stronę, ma osobisty urok itp. I. Newerly ma również duże szanse. Już w Łodzi w 1972 roku uzyskał bardzo dużą ilość głosów i uplasował się za Iwaszkiewiczem, mniej więcej w stosunku 60 : 80. Jednakże stanowisko to wymaga dużego nakładu pracy codziennej i niewykluczone, że Newerly odmówiłby przyjęcia tego stanowiska zasłaniając się wiekiem /75 lat, obchodzi w tym tygodniu/. Syn Jarosław Abramow ma nieduże szanse. L. Bartelski ostatnio jest dość niepopularny, szczególnie za zadzieranie nosa i fochy, które ludzie wybaczyliby np. Iwaszkiewiczowi, nie jemu. Bartelski naraził się ludziom, jest nie lubiany np. powszechnie znany jest fakt załatwienia przez niego mieszkania swojej córce z puli literatów. T.w. osobiście uważa, że Bartelski jest bez szans i nie należy brać poważnie pod uwagę jego kandydatury. Nie bez szans jest również A. Szczypiorski, za którym idzie nimb prześladowanego człowieka. Jest b. energiczny i lubiany, szalenie popularny w środowisku warszawskim.

Brauna i Abramowa /syna/ należy wykluczyć. Po prostu nie ta klasa, nie mają odpowiedniego autorytetu do pełnienia tej funkcji. Podobnie L. Prorok, który może wejść do Zarządu Oddz. Warsz.

Prorok jest bardzo zdolny, jest dobrym organizatorem i silnie, dość dziwnie związany z opozycją.

Z A. Braunem solidaryzują się oczywiście wszyscy moi koledzy z redakcji. Szczególnie mocno K. Dziewanowski, J. Syski, Miklaszewska. Incydent z Braunem na Zjeździe w Katowicach rozegrany został błędnie. Doprowadził do solidarności literatów z Braunem po wystąpieniu wojewody. Niektórzy nawet uważają, że Braunowi mogło to pomóc w wejściu do Zarządu. I kto wie, co by było gdyby nie autorytatywny głos Iwaszkiewicza. Wykopania Brauna z Zarządu nie należy traktować jako sukces. Nikt z opozycji literackiej nie będzie forsować skompromitowanego kandydata, to są bardziej realiści niż przypuszczamy. Chciałbym zwrócić uwagę na skład Sądu koleżeńskiego ZG, którego szefem jest Szczypiorski i jakie z tego wynikają konsekwencje. Otóż oprócz jednej osoby, nie ma tam ani jednego naszego człowieka i w związku z tym wszelkie decyzje będą wydawane z korzyścią dla opozycji literackiej, drugiej strony. Dlatego też, nie ma po co iść z Braunem do niego, ponieważ wynik będzie z góry przesądzony i może zaważyć na ostatecznym rozwiązaniu tego incydentu. A myślę, że jest dużo w tej sprawie jeszcze do wygrania.

Najbardziej duchowo i moralnie wspierają Brauna Bartoszewski i Dziewanowski, którzy są prowodyrami w prowadzonej kampanii w obronie Brauna. Niepokojącym symptomem jest niesubordynacja wśród partyjnych członków Zarządu /jest ich 9/, kiedy była omawiana strategia działania, w ogóle nie stawił się Nowak, który fetował chrzciny swojego kuzyna, a Koźniewski głosował nie wiadomo dlaczego przeciw kandydaturze Kruka z Olsztyna, który tym samym nie wszedł do Prezydium. Również przeciw głosował A. Kuśniewicz, przyczyny nie są znane. Innym niepokojącym wydarzeniem jest sprawa H. Auderskiej i E. Kabatza. Putrament był tym, który poinformował ją, że musi ustąpić z kandydowania do ZG. Wywołało to płacz ze strony Auderskiej. Doszły do tego jeszcze przykre i żenujące wręcz historie z dojazdem jej do Warszawy i umieszczenie chorej w szpitalu – na korytarzu. Nie chcę przytaczać zasług zarówno Auderskiej, jak i Kabatza, ale w ten sposób zraża się ludzi, którzy duszą i ciałem są po naszej stronie. Myślę, że powinno się przynajmniej im coś powiedzieć.

Jedynym poważnym i liczącym się dla nas człowiekiem ZG jest Putrament. Odegrał dużą rolę w kampanii przedwyborczej. Obecnie jest już spokojny i usatysfakcjonowany. Zrobił dobrą robotę np. jego pomysłem była akcja prowadzenia rozmów. Drugi zastępca Krasiński, myślę, że przecenia znaczenie tej funkcji, np. wystąpił z propozycją do Putramenta, aby wystosować do Sekretarza KC program pracy nowego Zarządu Głównego. Oczywiście Putrament „ostudził” go w zapałach.

Nie przewiduję, aby nowy zarząd miał łatwe zadanie. Piętrzą się coraz to nowe problemy. Duża różnica wieku pogłębia problem. W opozycji do zarządu znajdą się zawsze – Szczypiorski, Dziewanowski, Prorok, Kozioł, z którymi trudno będzie walczyć ukonstytuowanemu na nowo zarządowi. /…/

 

Drugi fragment pochodzi z dokumentu sporządzonego przez Gaudyna 3.10.1978 r.:

 

/…/ A. A[…] w zaufaniu wyznała mi, że uciekła z domu i wynajęła mieszkanie na mieście, ponieważ nie mogła wytrzymać już ze swoim ojcem, który ostatnio nawet nie trzeźwieje. Dokłada się do tego daleko posunięta skleroza i całkowita jego niekomunikatywność z otoczeniem. Wyraziła się, że nie chce być również przy jego śmierci, ponieważ obawia się, że będzie to dla niej nie do zniesienia. Ostatnio doszło do tego, że daje się jej umówić z chłopakiem. Putrament stwierdził na temat A[…], że jest „starą kartą” i nawet KOR nie traktuje go poważnie, a jedynie okazjonalnie dąży do wykorzystania jego nazwiska. W domu A[…] była dyskusja na temat sukcesji po Parandowskim /wybory nowego prezesa PEN-CLUBU/. Agnieszka stwierdziła, że bezsprzecznie musi być to osoba, która dogada się z władzami i wymieniła nazwisko Parnickiego jako najpoważniejszego literata w kraju o sławie międzynarodowej. Podobne oceny można było zanotować również w innych kręgach literackich. PEN-CLUB jest swoistego rodzaju redutą, której nie można nawet dotknąć, skupiającą międzynarodową masonerię. Spełniał przez wiele lat funkcję azylu dla jej członków, a Słomiński i Kisielewski jechali na jej subwencjach. /…/

 

Trzeci fragment pochodzi z tego samego dokumentu, ale nie dotyczy układów personalnych w kontrolowanym przez SB środowisku, nie dotyczy informacji o rodzinie jednego z najbardziej zwalczanych w owym czasie przez SB pisarzy, ale dotyczy kombinacji operacyjnej w redakcji tygodnika:

 

Omówiono również z KO. sprawę znalezienia etatu w zespole „L”, bądź „KULTURY” dla człowieka, którego chcielibyśmy widzieć w jednej z tych redakcji.

 

Po niedawnej lekturze innej teczki – osoby wprowadzanej do redakcji – mogę stwierdzić, iż ko „S” wywiązał się ze swojego zadania, natomiast pojawiły się trudności ze strony Rektora UW, o czym za kilka miesięcy.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura