Sobotę coraz częściej przeznaczam na własne komentarze dotyczące publikacji prasowych i znowu będzie o Wojciechu Ladzie, ale nie od razu. Nie polecam lektury ostatniego „W sieci”, ale sam zdumiałem się, jak można niszczyć instytucję jeszcze niedawno wychwalaną w swojej redakcji (i koncernie) przez lata. Przecież w redakcjach „UważamRze” i „Rz” (tamtych) obowiązywał dogmat nieomylności Kurtyki i jego kapłanów. Dopiero przy sprawie budynku Centrali Zaremba wygłosił herezję, że nie wszystko w IPN dobrze się działo, skoro przeputano budynek. Jako biskup wiary w IPN na terenie koncernu (diecezja Presspublika?) prezentował się Cezary Gmyz. Przypomnę jego tekst (tamto „URz”) akolity o lustrowaniu MSZ i jego pozytywnym bohaterze – dyrektorze Biura Lustracyjnego IPN Jacku Wygodzie - samotnie stojącym naprzeciw kłamców lustracyjnych. Przypominam jego tekst (tamta „Rz”) o zabraniu budynku Centrali IPN, aby sparaliżować lustrację i błędnego rycerza Jacka Wygodę. Przypominam tekst (tamta „Rz”) o żmudnych i mozolnych poszukiwaniach teczki biskupa Dziwisza w krakowskim Oddziale IPN pod dyrekcją Marka Lasoty.
Teraz okazuje się, że niemal w tym samym składzie osobowym (90%?) można puścić negatywny tekst o galicyjskim krajanie Kurtyki – tym samym Jacku Wygodzie. Jak wynika z artykułu Sławomira Cenckiewicza, Wygoda mimo pisma Naczelnika OBEP w Gdańsku (Cenckiewicza) o nowych dowodach w sprawie lustracji Wałęsy zdecydował o niezakwestionowaniu obowiązującego orzeczenia. Zastanawia mnie, czy nie zabrakło w artykule sformułowania zarzutu niedopełnienia obowiązków przez wysokiego funkcjonariusza państwowego. Wspomnę jeszcze o wypowiedzi na moim blogu Cezarego Gmyza:
"Ale oczywiście nie będę milczał w sprawie Wygody. Owszem uważam go za jednego z pięciu najlepszych prokuratorów jakich miałem w życiu zaszczyt poznać. Nie mówię przy tym o prokuratorach pionu lustracyjnego lecz o całej prokuraturze polskiej. Gdyby inni prokuratorzy pracowali tak jak on przestępczość w Polsce byłaby zapewne znacznie niższa."
W tym samym, najnowszym numerze zarzucono IPN, a może samemu radnemu PO Markowi Lasocie, niedopełnienie obowiązków polegających na prowadzeniu poszukiwań archiwalnych, przez podanie, że Adam Włodek to donosiciel UB. Tak się składa, że może dla opinii publicznej sprawa Włodka jest nowością, ale ja poprosiłem o jego dokumenty z IPN już 8.11.2010 r. Efekt? Żadnych dokumentów mi nie udostępniono. W świetle ostatnich publikacji na temat Włodka i Słomczyńskiego, wydaje się to co najmniej zagadkowe.
Pozornie wygląda na to, że nastąpiło proste działanie matematyczne: stare „URz” – naczelny Lisicki – śledczy Gmyz = „wSieci” > IPN. Jednak w tym numerze „wSieci” pojawiła się publikacja Wojciecha Lady. Przemyśliwuję, że całe zamieszanie rozszczepu starego „URz” na nowe „URz”, „wSieci” i tygodnik Lisickiego miało na celu umieszczenie wierszówek Lady we wszystkich trzech tygodnikach.
A na poważnie, jak skontaktować się z redaktor Różą Fabjańską w sprawie filmu dokumentalnego o malarzu Tadeuszu Dominiku?
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka