Organizacje sędziów i adwokatów oraz niektórzy wykładowcy prawa podnieśli larum z powodu ograniczenia nie tyle immunitetu sędziowskiego, co zmiany zasad jego funkcjonowania. W wielu demokratycznych państwach taki immunitet w ogóle nie istnieje.
Czy niezawisłość sędziów ma oznaczać ich bezkarność - można spytać, przysłuchując się protestom niektórych sędziów z powodu zaproponowanych przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro zmian w funkcjonowaniu immunitetu, chroniącego sędziów m.in. przed natychmiastowym aresztowaniem. Do dziś pamiętamy sprawę sędziego, który później stał się członkiem eseldowskiego rządu i którego przez wiele lat nie można było postawić przed sądem, gdyż chronił go immunitet.
W wielu demokratycznych państwach jeśli sędzia prowadzący samochód potrąci człowieka, znajdzie się natychmiast za kratkami, o ile zostanie mu postawiony zarzut. W Polsce by postawić takiego sędziego przed sądem musieliśmy czekać latami. Proponowane przez Ziobro zmiany mają tak naprawdę charakter kosmetyczny, a protestujący przeciwko nim chcą zachować status quo - by sędziowie w sytuacjach, gdy popełnią przestępstwo, w dalszym ciągu mogli stać ponad prawem.
Przy tej okazji należałoby rozpocząć dyskusję także nad koniecznością zmian innych regulacji dotyczących samych spraw sądowych i uprawnień sędziego. Często zdarza się, że sędzia nie zgadza się na nagrywanie przebiegu rozprawy, choć strony mogą zgłosić taki wniosek. Dlaczego sędziowie są niechętni takim praktykom? Otóż zdarza się na przykład, że świadek zeznaje 10 minut, a sędzia streszcza do protokołu jego wystąpienie w kilku zdaniach. Często sędzia zmienia istotę wypowiedzi świadka, czego sam byłem świadkiem. Kilka dni temu uczestniczyłem jako świadek w rozprawie. Sędzia próbowała zmienić znaczenie moich słów. W końcu zażądałem wpisywania do protokołu każdego mojego słowa, gdyż inaczej w protokole znalazłoby się wiele zmienionych przez sędzię treści.
Na szczęście już niedługo przebieg rozpraw ma być rejestrowany. Sędzia nie będzie w stanie zmienić istoty wypowiedzi uczestników rozprawy.
Fikcją jest także wniosek stron o wyłączenie sędziego z powodu domniemanego braku obiektywizmu. Wniosek taki "na kolanie" rozpatrują koledzy sędziego. Jakie będzie postanowienie w takiej sprawie, z łatwością można przewidzieć.
Także komisje dyscyplinarne działające przy sądach mają fikcyjny charakter. Nie przypominam sobie sytuacji, by jakiś sędzia po roku 1989 został ukarany przez tego typu komisję, złożoną z solidaryzujących się z kolegą innych sędziów. Np. w tarnowskim sądzie jeden z sędziów uznał wypowiedź "lokalna telewizja kablowa jest nieobiektywna" za przestępstwo. Zostałem w pierwszej instancji uznany za przestępcę! Transparency International oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka uznała ten wyrok za skandal prawny. W drugiej instancji zostałem co prawda uniewinniony w tym punkcie, lecz sędzia nie został ukarany w żaden sposób.
Bardzo często (zwłaszcza w mniejszych miastach) zdarza się, że sędziowie sądu okręgowego są dobrymi kolegami sędziów sądu rejonowego. Jak mogą być obiektywni w sprawach, w których strony odwołują się do drugiej instancji?
Zdaje się, że we Francji obowiązuje zasada rotacji przy zatrudnianiu sędziów. Co kilka lat muszą oni przeprowadzać się do innego miasta i rozpoczynać pracę w innym sądzie. Kiedyś rozmawiałem na ten temat z zastępcą prezesa jednego z polskich sądów okręgowych i przyznał mi rację, że wprowadzenie tego typu rotacji to dobry pomysł. Oczywiście problemem byłyby mieszkania służbowe dla takich przenoszonych co kilka lat sędziów.
Brałem już udział w kilkudziesięciu postępowaniach, w których wyrok w pierwszej instancji zasadniczo różnił się od wyroku w drugiej instancji. Czy młodzi sędziowie sądów rejonowych mylą się tak często wyłącznie z powodu małego doświadczenia? Ze względu na częste i spore różnice w wyrokach w sądach rejonowych i okręgowych należałoby się zastanowić np. nad wprowadzeniem zasady, że sędzia, który wyda kilka razy np. w ciągu jednego roku wyrok podważony następnie przez sąd drugiej instancji, traci prawo do wykonywania zawodu sędziego na pewien okres, w którym musi się dokształcać (lub też na zawsze?).
Jestem jednym z nielicznych Polaków, którzy wygrali sprawę sądową z Rzecząpospolitą Polską przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Trwało to 7 lat! Sądzę więc, że mam prawo wypowiadać się na temat ewentualnych zmian w prawie polskim, które sprawią, że nasz kraj nie będzie znajdował się na czele listy rankingowej państw, których obywatele najczęściej składają skargę na swoje państwo w Strasburgu.
patrz mój artykuł tutaj:
Jak wygrać z państwem polskim w Strasburgu:
oryg.w:W24
_________________________________________________ w czasie mojego wykładu w Chicago w lutym 2009 _________________________________________________ _________________________________________________ patrz: www.marekciesielczyk.com _________________________________________________ dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Fellow w European University Institute we Florencji, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago, autor pierwszej książki w jęz.polskim nt.KGB, 12 lat radny Rady Miejskiej w Tarnowie, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu do 31 marca 2011, Redaktor naczelny pisma i portalu Prawdę mówiąc - www.prawdemowiac.pl _________________________________________________ skopiuj poniższy adres i wklej - jest tu relacja telewizji POLONIA z mojego wykładu w Chicago w lutym 2009: http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=52245621 _________________________________________________
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka