Jak pisalem wczesniej, martwi mnie nie tyle bluznierczy sped bydla majacego – za CEP-em Siwcem - “twarz Polski uśmiechniętej, przekornej, dowcipnej, czasami prowokującej”,co instrumentalne uzycie tego bydla przez obecny oboz rzadzacy.
Wielu obroncow krzyza wskazywalo zadziwiajacy fakt, iz sluzby porzadkowe i policja zachowywaly sie tak, jakby byly w zmowie z bydlem, zupelnie jak niemiecka policja podczas zydowskich pogromow w latach trzydziestych ubieglego wieku.
( N.B. zachecony lektura dzisiejszego wpisu pana Macieja Eckhardta
Polak Polakowi sepem nie widze powodu, by powstrzymac sie od zlosliwosci i zapytac, czy MarJurkowcy zamierzaja zareagowac na jawne kpiny z krzyza i bluznierstwa, czy tez ich sily zostaly wyczerpane walka z “falszywym chrzescijaninem” kaczorem ).
Z blogu ks. Isakowicza:
Szantażysta Piesiewicza przeciw krzyżowi
Jedną z osób organizujących ataki na krzyż przed pałacem Prezydenckim jest Zbigniew S., pseudonim "Niemiec", oskarżony w sprawie szantażowania senatora Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Piesiewicza - poinformowało Polskie Radio.
Jego bogaty kryminalny życiorys ujawniło śledztwo dziennikarzy "Rzeczpospolitej" i Polsatu. Ustalili oni, że w 1997 roku Zbigniew S. został skazany za gwałt i napad z bronią w ręku na 9 lat więzienia.
"Ostatnim wyczynem było uczestnictwo w zastawieniu pułapki na senatora Krzysztofa Piesiewicza. W tym celu wykorzystano słabość senatora do prostytutek. Pod koniec 2008 r. dwie kobiety zarejestrowały intymne spotkanie. Nagranie było kompromitujące: widać na nim m.in., jak Piesiewicz przebiera się w sukienkę i wciąga nosem biały proszek" - czytamy na stronie internetowej PR.
Taśma stała się narzędziem szantażu. Piesiewicz początkowo płacił, ale postraszony możliwością publikacji kompromitującego materiału w internecie, powiadomił prokuraturę o przestępstwie. Dwie kobiety oraz Zbigniew S. zostali zatrzymani pod zarzutem szantażu. Zdaniem niektórych komentatorów cała akcja wymierzona w senatora PO została zorganizowana przez byłe Wojskowe Służby Informacyjne, nie mogące mu wybaczyć aktywnego udziału w procesie przeciwko zabójcom księdza Jerzego Popiełuszki. Kilkanaście lat temu nieznani sprawcy zamordowali jego matkę, krępując ją w identyczny sposób jak kapłana.
"Choć proces szantażystów właśnie się rozpoczął ( przybył w tej samej różowej bluzie), przez ostatnie dni Zbigniew S. przychodzi pod krzyż pamięci na Krakowskim Przedmieściu jak do pracy, na kilka godzin dziennie. Przyjeżdża czarnym Mercedesem S500. Można zaobserwować pewną zależność pomiędzy jego obecnością a aktywnością przeciwników krzyża. Pojawia się wtedy nowa energia do wznoszenia okrzyków, czy happeningów w rodzaju kładzenia się krzyżem na chodniku przed zniczami" - napisano na stronie Polskiego Radia.
Jerzy Bukowski
Powyzszy przypadek organizatora “spontanicznych protestow”, w kontekscie wypowiedzi pana premiera Tuska, ze nic zlego sie nie dzieje, bo przeciez poki co nikt nie zginal, wydaje sie swiadczyc, ze PO mobilizuje wlasnie swoj zelany elektorat z ZK, ze Zbigniewem S. wysunietym na pierwsza linii frontu w miejsce chwilowo zluzowanego chama z Bilgoraju.
Inne tematy w dziale Polityka