Nie jestem POlszewikiem. Nie jestem PISuarem. Jestem Polakiem (a także Ślązakiem - jedno nie wyklucza drugiego). I cała sprawa sporu o Trybunał Konstytucyjny jest dla mnie wybitnie gorsząca. Nieszczególnie obchodzi mnie to, czy pierwsze w psuciu państwa było PO, czy PiS, jak również, czy sędziowie Trybunału brali udział w opracowaniu ustawy o nim samym, czy też nie. Obchodzi mnie natomiast to, że pod pozorem troski o "standardy prawa", w rzeczywistości uprawia się klasyczne TKM, czyli "teraz k.. my". Dotyczy to w równej mierze obydwu stron sporu. Ustawa o TK przygotowana przez PO to grubymi nićmi szyta próba zapewnienia "swoim" odpowiedniego umocowania. Uchwała nowego parlamentu powołująca 5 sędziów, zanim nie zostaną wyjaśnione wątpliwości dotyczące obowiązującej (acz - "częściowo" niekonstytucyjnej, jak obecnie wiemy) ustawy to również grubymi nićmi szyte wprowadzanie "swoich" na miejsce "tamtych".
Jeśli TK ma w ogóle spełniać swoją rolę instytucji kontrolnej wobec prawodawczej działalności Parlamentu, musi być apolityczny. W przeciwnym razie zawsze będzie pokusa wykorzystywania go do politycznych rozgrywek. Wiadomo, że "apolityczność" w jakimś absolutnym sensie nie jest możliwa - każdy ma jakieś poglądy i afiliacje, dlatego należy przynajmniej dążyć do zminimalizowania wpływu polityków na TK. Ciekawe, że jak dotąd nikomu nie przyszło do głowy najprostsze rozwiązanie: rezygnacja ze stałego członkostwa w TK (kadencje, skład itp.), a zamiast tego wprowadzenie szerszego gremium osób, które byłyby uprawnione do orzekania w TK. Czy byłoby to 50, 100 czy 200 osób - to już kwestia techniczna. Uprawnienia do zasiadania w tym gronie wymagałyby określonej praktyki prawniczej (np. zdefiniowanej minimalną liczbą lat), a także zdania stosownych egzaminów. Na stałe powoływany byłby prezes TK, jako osoba odpowiedzialna za organizację pracy tej instytucji. Cała reszta składu powoływana byłaby natomiast do rozpatrzenia konkretnej sprawy - w drodze losowania. W ten prosty sposób politycy straciliby możliwość wpływania na funkcjonowanie TK i mógłby on spełniać swą rolę w sposób wiarygodny i bezstronny. Być może dla wprowadzenia tej zmiany wymagana byłaby także poprawka Konstytucji. Jeśli jednak wszystkim politykom rzeczywiście zależy na praworządności i apolityczności Trybunału, wprowadzenie takiej zmiany nie powinno być żadnym problemem.
Tyle, że najprostsze rozwiązania to zazwyczaj najgorszy koszmar dla polityków. Kto dobrowolnie pozbawi się władzy, poczuwszy jej smak...
Jesteśmy jak świnki morskie, a świat to laboratorium, które testuje nas w każdym momencie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka