j.makowski j.makowski
295
BLOG

Dziwowisko

j.makowski j.makowski Kultura Obserwuj notkę 0


Nowa powieść Manueli Gretkowskiej wtłacza w czytelnika szkodliwe intelektualne ekskrementy, którymi cyniczna autorka wydaje się mieć wypełnioną głowę. Po brzegi.

Obowiązująca obecnie „estetyka” polegająca głównie na wywoływaniu tanich skandali oraz obrzydliwym ekshibicjonizmie promuje styl bycia, wobec którego coraz trudniej pozostać obojętnym. W taką poetykę wpisuje się ostatnia książka Manueli Gretkowskiej „Trans”. W swoim zamyśle autorka chce pokazać jak toksycznym może być dla kobiety związek z toksycznym człowiekiem.

Muszę przyznać, że jest niezwykle ciekawą konstrukcja myślowa, w której kobieta chce odnaleźć swoje miejsce obok starego, zboczonego ramola, zachowując przy tym pozę naiwnej, pokrzywdzonej dziewczynki. Być może uwierzyłbym zamysłowi książki jeśli jej autorką nie byłaby właśnie Gretkowska. Uznałem, że moja właściwa ocena wartości tej książki wymaga spojrzenia uwzględniającego kontekst biografii samej autorki oraz okoliczności w jakich książka powstała. Kim, zatem jest Manuela Gretkowska? Obecnie jest pisarką, uważająca się za feministkę, eksliderka Partii Kobiet – formacji całkiem antyfeministycznej. W ostatniej kampanii występowała nago na plakacie wyborczym razem z innymi feministkami, licząc zapewne na nieliche poparcie starych i zboczonych ramoli - takich jak opisany w „Transie” Laski.. Na szczęście partia Gretkowskiej otrzymała poparcie zbliżone do możliwości intelektualnych swej liderki. Całe 0,28 % w skali kraju.

W przeszłości autorka „Transu” związana była z reżyserem, Andrzejem Żuławskim. Nie jest tajemnicą, że to właśnie ten związek opisuje Gretkowska w najnowszej pracy literackiej. W takcie tego związku Gretkowska chciała koniecznie sprawdzić się jako scenarzystka. Napisała scenariusz do „Szamanki” film, którego reżyserem był nie kto inny niż właśnie Andrzej Żuławski. Sukces obrazu odzwierciedlił potencjał twórczy duetu Gretkowska-Żuławski. Jedyne co się udało to zainkasowanie honorarium. Do tego udało się też zdobyć doświadczenia seksualne z reżyserem, w postaci wkładaniu butelek w pochwę oraz inhalacji, niewątpliwie natchnionymi, pierdami mistrza. Opisane sceny są na tyle odrażające, że warto postawić pytanie kim trzeba być, żeby godzić się na uczestniczenie w nich? Autorka od lat kreuje swój wizerunek skandalistki dzielnie walczącej o prawa kobiet. Wypada zatem zadać pytanie gdzie były te prawa kobiet i poszanowanie godności kobiety w tamtym czasie? Spały pod łóżkiem?

Warto też podkreślić, że w swojej najnowszej książce Gretkowska zaskakuje, ale jedynie poziomem infantylności i nieprzystającymi do wieku refleksjami natury ogólnej. Osobiście byłem zmęczony czytaniem frazesów, które nadają się do ciasteczek z wróżbą, a nie do poważnej literatury – nazwijmy to – społeczno-obyczajowej. Manuela Gretkowska z uporem godnym lepszej sprawy chce uchodzić za skandalistkę. Nie ma innego wyboru. Zakamuflowana opowieść o zachciankach starego grzyba nie mogłaby obecnie wzbudzić specjalnych emocji. Dlatego musi zrelacjonować toksyczny związek ze znanym reżyserem nasycając pretensjonalną i miałką fabułę opisem wyuzdanych praktyk seksualnych oraz kontrowersyjnymi refleksjami natury duchowo-społecznej. Wszystko na granicy odruchu wymiotnego.

Abstrahując od wartości „Transu”, warto zwrócić uwagę na zbieg okoliczności jaki towarzyszy wydaniu książki. Oto bowiem mamy proces sądowy, który wstrzymał wydanie „Nocnika” – książki napisanej przez Andrzeja Żuławskiego po szeroko komentowanym związku reżysera z Weroniką Rosati. Książka nie oszczędzała dziewczyny robiąc z niej wywłokę, która – podobnie jak swego czasu Gretkowska – nie dba o własną godność, przedkładając nad nią luksusowe życie, blichtr salonów i kontakty. Książka Żuławskiego stygnie w drukarniach, a tu nagle z za węgła wyskakuje Manuela pisząc „KontrNocnik”, w którym równa Żuławskiego z ziemią.

W żaden sposób nie staję po stronie Żuławskiego, który w moim odczuciu jawi się jako kuriozalna, obsceniczna postać, która dziwnymi praktykami   ordynarnemu wykorzystywaniu partnerek rekompensuje sobie brak talentu artystycznego. Jednak pytanie brzmi czy należy przy okazji rozgrywek personalnych zalewać księgarnie falą gówna, utrzymując przy tym, że oto nieświadomy czytelnik ma do czynienia z wielkim literackim wydarzeniem.

j.makowski
O mnie j.makowski

"To społeczeństwo nie rozumie moich słów. Jestem wysepką bardzo małą w morzu głów. Chyba nie stanę się uśmiechem w rękach mas. Chyba nie mogę być nieszczery wobec was." Zygmunt Staszczyk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura