Rządowy kanał informacyjny na swoim portalu tvn24.pl uruchomił przedwyborczą sondę, w której szacowne grono dobrze poinformowanych użytkowników mogło oddać swój głos na swoich faworytów. Nie byłoby w tym nic wartego uwagi gdyby nie fakt, iż w związku z zaskakującymi wynikami sondy, została ona anulowana. Oczywiście w imię prawidłowo pojętej rzetelności przekazywanych informacji.
Internetową sondę zamknięto z powodów, które dość groteskowo kontrastują ze swobodą wypowiedzi, przy jednoczesnym podkreśleniu, że chodzi o "zabawę". Na stronie z wiadomością możemy przeczytać m. in.
"Gdy w uruchomiliśmy sondę 17 lipca 2011 r. poparcie było zbliżone do tego z sondaży. Wygrywało PO, drugie miejsce zajmował PiS, a kolejne SLD i Ruch Palikota."
Dowiadujemy się zatem, że sonda miała odzwierciedlać jedynie słuszne poglądy: miejsce 1 - PO, 2 - PiS, 3 - SLD. Dla przypomnienia, że istnieje jeszcze Janusz Palikot jego też wymieniono w elektronicznej ankiecie.
Problem zaczął się gdy wyniki sondy zaczęły odbiegać od tych jedynie słusznych. Wyniki Nowej Prawicy - partii, słabo znanej poszybowały w górę lotem błyskawicy. Jak podaje portal, poziom poparcia dla NP osiągnął w szczytowej fazie ok 78% głosów. Redaktorzy tvn24.pl stwierdzają dramatycznie: "Zaczęliśmy podejrzewać, że ktoś przestał traktować sondę jak zabawę".
W ten sposób dochodzimy do konstatacji, iż dopóki wyniki są z grubsza podobne do powszechnie publikowanych sondaży opinii publicznej, ankieta internetowa pozostaje nieszkodliwą "zabawą",. Jednakże gdy wyniki ankiety odbiegają od sondaży, to wówczas mamy do czynienia z manipulacją, szkodliwą prowokacją etc.
Autorzy portalu piszą:
"Otrzymaliśmy kilka maili, sugerujących, że jest to zorganizowana przez Nową Prawicę akcja "mobilizująca" jej zwolenników do oddawania głosów w sondzie tvn24.pl."
oraz
"Okazało się, że na swojej stronie internetowej NP zamieściło notki, w której chwali się, że dzięki "zmobilizowaniu sympatyków i zwolenników w sieci" już w pierwszym dniu od uruchomienia sondażu na portalu tvn24.pl, partia uzyskała bardzo wysokie poparcie, na poziomie 73 proc."
Dziennikarze tvn24.pl nie zauważają, że ich sonda nie jest w żadnym stopniu miarodajnym wykładnikiem rzeczywistego poparcia, a co za tym idzie wyniki sondy mogą być różne. TVN i cała grupa ITI nie rozdaje jeszcze miejsc w sejmie, choć biorąc pod uwagę zachowanie niektórych dziennikarzy TVN może wydać się, że jest inaczej.
Ponadto należy stwierdzić, że jeśli jakaś grupa "mobilizuje się" do głosowania, to ma do tego prawo. Grupy internautów innych partii też mogły brać udział w sondzie i wykazać się podobną "mobilizacją". Z tej możliwości jednak nie skorzystały. dlatego wyniki są takie, a nie inne. W takim wypadku należało wyniki te uszanować, a nie podważać ich wiarygodność.
W ten sposób TVN24 podważa jedynie własną wiarygodność, gdyż - zdaniem stacji - informacja, która nie pasuje do przyjętego stanowiska salonu jest informacją błędną / nierzetelną / nieprawdziwą a zatem niepotrzebną. Bawcie się tak dalej.
"To społeczeństwo nie rozumie moich słów. Jestem wysepką bardzo małą w morzu głów. Chyba nie stanę się uśmiechem w rękach mas. Chyba nie mogę być nieszczery wobec was." Zygmunt Staszczyk
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka