j.makowski j.makowski
544
BLOG

Rudecka-Kalinowska o Lisach i Kaczkach

j.makowski j.makowski Polityka Obserwuj notkę 11

 

 

 

Szanowni Państwo,

Postanowiłem podjąć się próby polemiki z blogerką Renatą Rudecką-Kalinowską. Wiem, że część z Państwa uzna to za walkę z wiatrakami, ale cóż...Streszczając temat, w najnowszej notce autorka ocenia debatę Kaczyński-Lis. Ja też widziałem ten pożal się Boże program.

Zacznijmy rozbierać tekst Rudeckiej na kawałki.

Rzecz nie w tym, jak przebiega kampania wyborcza. Rzecz nie w tym, że świat się śmieje z Kaczyńskiego i jego megalomańskich popisów. Rzecz nie w głupocie, agresji, oszustwie i kłamstwie, jakich dopuszcza się PiS i jego sztab wyborczy. 

Słowa, słowa, słowa. Bez pokrycia. Blogerka nie sili się na zacytowanie słów, które mają być ewidentnym przykładem głupoty. Autorka też nie przytacza wypowiedzi "ze świata", które Kaczyńskiego wyśmiewają. Dlaczego? Ano może dlatego, że większość świata ma wybory w Polsce w dupie. Blogerka jednak wali w propagandę dezawuując Kaczyńskiego jako postać, którą wyśmiewa się na świecie. To nie jest fakt, a pomówienie. Odnosząc się do przytoczonego fragmentu o "głupocie, agresji, oszustwie i kłamstwie" to chciałbym zauważyć, że kampanię prowadzi nie tylko sztab PiSu. Nie sztab PiSu mówi "Oni pójdą na wybory, a Ty?". Dlaczego? Ano może dlatego, że elektorat PiSu jest bardziej zdyscyplinowany. Elektorat PO zaś trzeba za uszy ciągnąć z weekendowego piwka by zagłosowali. Przedtem trzeba ich jeszcze nastraszyć kibolami i staruszkami. No mój Boże.

Bo rzecz w ogóle nie w racjonalizmie, nie w zdrowym rozsądku a już z pewnością nie w rozumieniu polskiej racji stanu, potrzeb rozwojowych Polski i aspiracji cywilizacyjnych Polaków.

Powyższy fragment dla naszej autorki political-fiction jest symptomatyczny. Rości sobie bowiem prawa do całkowitego poznania i zrozumienia czym jest racja stanu, potrzeby rozwojowe czy aspiracje cywilizacyjne. A moje aspiracje cywilizacyjne są taki, że chciałbym żyć w uczciwym kraju gdzie polityk i „byznesmen” załatwiający korupcyjne interesy na cmentarzu idą siedzieć. To źle? Zapewne jest to zła aspiracja zdaniem blogerki.

Rzecz jedynie w tym, ilu jeszcze przetrwało spadkobierców PRL, tych, którym urwały się: pozycja we własnym środowisku, dochody i przywileje komuny oraz możliwość dorobienia „na boku”.
Rzecz w tym, ile jest jeszcze w Polsce ciemnoty, ograniczenia i komuszej mentalności, które potrzebują dowartościowania, które mają nadzieję na bezinteresowne lub interesowne danie w … lepszym, mądrzejszym, uczciwszym od siebie.
Rzecz w tym, ile jeszcze zostało elektoratu PiS.

I z czym tu można podyskutować? Czy z oszczerstwami pod adresem sporej części społeczeństwa? Odsyłam Państwa do wcześniejszej notki autorki pt. "Nie musisz wiedzieć czym BYŁ PIS". W  moich komentarzach do tej notki wskazywałem, że środowisko z którego wywiodła się Platforma i Donald Tusk klaskali postkomunistom, gdy ci rozkradali mienie państwowe. Ciekawe, że o komuszej mentalności nasz blogerka pisze w stosunku do ludzi, którym nie podoba się władza. Ludziom, którym nie podoba się kurs jaki obrała III Rzeczpospolita.

Ma rację Igor Janke, gdy pisze, że Tomasz Lis podczas rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim przekroczył granice dziennikarskie. Że to nie był wywiad – a bardziej debata polityczna.
Ale nie ma racji Janke, gdy stwierdza, że Lis zachował się nieprofesjonalnie.

Lis w swoim programie zachowywał się dokładnie tak jak od niego oczekiwał przeciętny wyborca Platformy. Naczelny "Wprost" macał teren gdzie tu "dowalić Kaczorowi". Rzecz w tym, że Kaczyński nie bardzo się dał boksować. Wręcz przeciwnie. Kaczyński sprawiał wrażenie rozluźnionego, w dobrym humorze, starszego Pana.
Czy zachowanie Lisa było profesjonalne? Nie mi oceniać. Dla mnie było nieprzyjemne i tyle. Jednak myślę, że do oceny Tomasza Lisa lepiej przygotowany merytorycznie jest redaktor Igor Janke niż Renata Rudecka-Kalinowska.

Przeciwnie. Tomasz Lis wystąpił w tej debacie (tak, to była debata), jako przedstawiciel większości Polaków, tej większości, która nie chce u władzy polityka nieudacznego, kiepskiego intelektualnie, marnego etycznie, ale bufonowatego i megalomańskiego, ignoranta z zapędami do aroganckiego lekceważenia wszystkiego, co mu nie sprzyja i wynoszenia samego siebie ponad własne możliwości.

Zadajmy sobie proste pytanie. Otóż, czy większość Polaków (w rozumieniu RRK) potrzebuje debaty z Kaczyńskim. Według mnie, nie. Zdecydowani wyborcy Platformy będą buczeli nawet wówczas gdy Kaczyński będzie mówił, że Ziemia jest okrągła i krąży dookoła słońca. Czemu miała służyć zatem debata? Może wykazaniu Kaczyńskiemu i jego potencjalnym wyborcom, że "patrzcie jaki to cymbał", "on się do niczego nie nadaje". W taką poetykę wpisują się słowa Renaty Rudeckiej-Kalinowskiej o Kaczyńskim. Zwrócę Państwu uwagę na sformułowanie "polityk nieudaczny". Abstrahując od wulgarnego języka oszczerstw, chciałbym podkreślić, iż w notce, którą wcześniej przytaczałem RRK twierdziła, że Kaczyńscy zawsze obsadzali stanowiska eksponowane. Cóż to zatem za "nieudaczny polityk" skoro pełnił najważniejsze funkcje publiczne?
Ogólnie rzecz ujmując w tym passusie autorka obrzuca Kaczyńskiego obelgami, co świadczy o jej wulgarnym prostactwie.

Wystąpił w imieniu tych wszystkich, z którymi Kaczyński debaty bał się i unikał.
I Lis w tym, co zrobił, był profesjonalny.
Profesjonalny i doskonale przygotowany.
W tej debacie: społeczeństwo kontra polityk – konwencję jej przebiegu narzucił Tomasz Lis. Ale tę konwencję zaakceptował Jarosław Kaczyński. Co więcej, ona wydała mu się właściwa i korzystna dla niego, szczególnie wtedy, gdy atakował Lisa mówiąc o JEGO środowisku o JEGO otoczeniu o JEGO poglądach, które z góry dezawuował.

Warto zastanowić się czy Kaczyński unikał debaty z lęku? Przyjmijmy na chwilę, że tak. Czymże mógł być taki lęk spowodowany? Czego może obawiać się lider partii, która cieszy się dość dużym poparciem? Nawet gdyby zdecydował by się na debatę z Tuskiem i wypadł w niej zdecydowanie źle, to i tak pozostałby mu "żelazny elektorat". Osobiście uważam, że u podstaw decyzji o odmówieniu debaty, Kaczyński kierował się niechęcią do prowadzenia jej we wrogim, medialnym otoczeniu. Myślę, że tak samo zrobiłby Tusk, gdyby debata miałaby się odbyć u Rydzyka. Nie oszukujmy się. W Polsce nie ma politycznie obiektywnych mediów. Kaczyński przychodząc do programu Tomasza Lisa, udowodnił swoją gotowość do konfrontacji że środowiskami mu nieprzychylnymi (mówiąc delikatnie).
Co do profesjonalizmu Lisa to pisałem o tym wcześniej. Szczególnie poraził mnie profesjonalizm pytań o piłkę nożną. Ponownie jednak chciałbym podkreślić stanowczość oceny Rudeckiej mimo, że jej kwalifikacje do oceny profesjonalizmu dziennikarskiego istnieją tylko w jej imaginacji. 
Co do ostatniego zdania to warto zapytać co ma mówić polityk, którego próbuje się marginalizować. A to mówi się - tak jak czyni to Rudecka - iż jest nieudolny, głupi itd. albo wręcz wysyła do psychuszki. Czy taki polityk nie ma prawa zwalczać i mówić głośno o środowiskach, które próbują dezawuować jego samego? Rudecka mówi tak: Nam zwalczać Kaczyńskiego wolno. Kaczyńskiemu zwalczać nas, nie! Przypomina Państwu to coś? Pewną postać z Sienkiewicza?

I to była ta pułapka, w jaką wpadł.
Kaczyński tę debatę przegrał straszliwie.
Nie dlatego, że wygrał ją Lis.
Przegrał dlatego, bo w tym starciu postaw, poglądów, etyki, intelektu i wiedzy – wypadł fatalnie. Bo przy skupionej, napiętej uwadze Lisa – pajacowanie, nadrabianie miną, dowcipasy, agresja i głupawy uśmieszek Kaczyńskiego – były obnażeniem samego siebie, z własnej nieprzymuszonej woli pokazaniem własnej małości i niedostatków.

W żadną pułapkę. Ot była to pogadanka jednej strony z drugą. Jedni mówią Kaczor przegrał, drudzy Kaczor wygrał. Rudecka źle jednak ocenia "w czym rzecz". Prawidłowa według mnie, ocena powinna dotyczyć tego czy Kaczyńskiemu udało się dotrzeć do niezdecydowanych czy nie? Czy postawa Lisa, który był natarczywy. Nie wiem czy zwrócili Państwo uwagę na postawę redaktora Lisa. To odchylenie do przodu charakterystyczne nie dla obiektywizmu, a dla napastliwości. To Renata Rudecka-Kalinowska zmilcza, albo nazywa profesjonalizmem.

Rzecz w tym, ilu jest jeszcze takich Polaków z prawem wyborczym, którzy tego nie są w stanie zauważyć ani ocenić i zagłosują na PiS.

No widzisz? Ty pisowski ciemniaku? Kiedy wreszcie przejrzysz na oczy? Kiedy uznasz, że Kaczyński jest głupi i się nie nadaje? Kiedy wyrzekniesz się swoich poglądów? Ba, kiedy wyrzekniesz się prawa do posiadania jakichkolwiek poglądów? To są pytania jakie stawia RRK. Przecież tylko Rudecka-Kalinowska może wyrokować co jest słuszne a co nie.

Pisze Renata Rudecka-Kalinowska często o niedostatkach cech osobniczych Kaczyńskiego ale i swoich blogowych adwersarzy.  Jednocześnie gdy jej wykazuje się niedostatki wścieka się albo - co już ociera się o komizm - pisze o "wyrobionej klawiaturze". Wsród blogerów, zauważyłem panuje opinia, iż Rudecka-Kalinowska nie jest warta dyskusji. Błąd. Myślę, że w pełni na nią zasługuje. Stąd mój tekst.

Ukłony dla wytrwałych czytelników
J.Makowski

j.makowski
O mnie j.makowski

"To społeczeństwo nie rozumie moich słów. Jestem wysepką bardzo małą w morzu głów. Chyba nie stanę się uśmiechem w rękach mas. Chyba nie mogę być nieszczery wobec was." Zygmunt Staszczyk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka