Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
145
BLOG

Carpe diem

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: "Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem". Lecz On mu odpowiedział: "Człowieku, któż mnie ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?"(Łk 12,13-21).

Mistrz Horacy poruszał się w swoim świecie ze swobodą, której my, ludzie innej mowy, pojąć do końca nie potrafimy. Jego chlebem powszednim było lekkie metrum krótkich i długich sylab, za sprawą którego łacina rzymskich żołdaków i przekupek zyskiwała pod jego piórem spiżowy kształt, zdumiewający samego Cezara i trwalszy od piramid. Horacy nie gardził homeryckim heksametrem, chętniej jednak sięgał po liry eolskie, opanowując je w stopniu doskonałym. Tu ne quaesieris, scire nefas…

Polski heksametr nie potrafi oddać w pełni tego kunsztu. Z braku iloczasu sylab posługuje się ich toniką, akcentem sylabowym, już nie tak lekkim jak antyczne stopy, cicho wystukujące nieśpieszny rytm trochejów (-’-) i daktyli (-’- -), niczym piechurzy z Pieśni Wajdeloty: Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki…

W naszych czasach właściwy dobór słów stracił na znaczeniu na rzecz ruchomego obrazu. Magicy ekranu wprawiają nim w ruch masową wyobraźnię, a politycy, ilekroć zabraknie im pod ręką trafnych słów, także sięgają po obraz. Wygląd stał się ważniejszy od słów, bo przy odrobinie wprawy można nim zasłonić niemal każdą nieporadność w myśleniu i działaniu. Współcześni demokraci potrzebują pudru. Logika Cycerona i argumenty Cycerona przestały im być koniecznie potrzebne do życia.

W kontrowersji dotyczącej spadku Jezus zwrócił uwagę na rangę powszednich słów. Sam był nauczycielem Prawa, ekspertem w dziedzinie bożego słowa, a jednak poproszony przez anonimowego słuchacza o podjęcie się roli rozjemcy w rodzinnym sporze, zrezygnował z tej roli i w bardzo stanowczych słowach napominał swego rozmówcę. To, co w oczach zachłannego spadkobiercy mogło wyglądać na poszukiwanie sprawiedliwej miary, w oczach Jezusa było nieumiarkowanym pożądaniem dóbr materialnych, niweczącym szacunek dla członków najbliższej rodziny i dla samego siebie. Jezus domagał się, żeby to pożądanie nazwać po imieniu zanim się przystąpi od szukania sprawiedliwości, bo tę można znaleźć tylko wtedy, kiedy umie się wyrazić miłość. Choćby tylko słowem. Choćby tylko na modlitwie.

Domagając się doboru właściwych słów od człowieka uwikłanego w spór, Jezus świadomie zrezygnował z roli Salomona, słynącego ongiś z rozstrzygania podobnych sporów, a tym samym bardzo wysoko podniósł rangę słów i sądów, jakie każdy modlący się człowiek może znaleźć podczas modlitwy. Dzięki obecności Jezusa wie, że powinien ich szukać wytrwale, ale dzięki własnej pracy uczy się odpowiedzialności i wyzbywa infantylnego stosunku do Boga.

 

Tekst w pierwotnej wersji ukazał się w "Dzienniku Polskim" 31 lipca--1 sierpnia 2010 r.

 

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości