Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
1892
BLOG

Polska i Rosja bez uprzedzeń

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Polityka Obserwuj notkę 77

Trudno się zgodzić z tezami Włodzimierza Marciniaka, jakoby Rosjanie nie chcieli uznać komunizmu za system ludobójczy, a w swej polityce wobec Polski sięgali chętnie po prowokacje (Polska słabość i rosyjska konsekwencja, Rzeczpospolita 13.04.2011).

Ani Raport MAK, ani pospieszna wymiana tablicy na kamieniu upamiętniającym wypadek w Smoleńsku nie były prowokacjami, a co najwyżej błędem w działaniu niektórych instytucji państwa rosyjskiego. Utożsamianie tych błędów z racją stanu Rosji jest błędem o wiele poważniejszym, z którego Marciniak powinien się jak najszybciej wycofać. Nawet jeśli przyjmiemy złośliwe założenie, że Tatiana Anodina nie lubi polskich pilotów, a każdemu Polakowi chętnie wypomni każdy promil alkoholu we krwi, to jednak nie możemy równocześnie twierdzić, że szefowa MAK, rozprawiając publicznie o tym, co jest przedmiotem jej inspekcji, działa na szkodę państwa polskiego, albo że prowokuje kogokolwiek na zamówienie rosyjskich władz, bo przecież te władze nigdy nie wypowiadały się nt. bezpośrednich przyczyn wypadku, a sam Miedwiediw powiedział niedawno, że Raport MAK może się wydawać kontrowesyjny. Dopóki władze Rosji nie powiedzą otwarcie, że ustalenia prawne podjęte z Polską lub akty prawne samej Polski są bzdurne, dopóty nie możemy mówić o żadnej prowokacji, a co najwyżej o niezręcznościach.

Kontrowersyjności słynnego upamiętnienia na smoleńskim kamieniu nikomu chyba nie trzeba dowodzić. Sama Zuzana Kurtyka w jednym z wywiadów stwierdziła, że tablica była jej prywatną, z nikim nie konsultowaną inicjatywą. Działania wypływające ze szlachetnej pobudki moralnej to jednak nie to samo co działania moralne w przestrzeni publicznej i międzynarodowej, te bowiem prócz szlachentych intencji muszą także respektować prawo, procedury i obyczaje, a tego tam zabrało. Niemal identycznym mankamentem moralnym obarczone było działanie gubernatora okręgu smoleńskiego, którzy po osłoną nocy, tuż przed oficalnymi uroczystościami, pośpiesznie wymienił wspomnianą tablicę. Nie ma znaczenia czy zrobił to z własnej inicjatywy, czy pod wpływem sugestii płynącej z góry lub z dołu. Liczy się to, że w sprawach tak ważnych jak szacunek dla zmarłych i relacje między państwami nie można postępować tak, jak on postąpił, niemniej o prowokacji możnaby tu mówić tylko wtedy, gdyby ów gubernator, zrobiwszy swoje, w ogóle się nie przejmował tym, co myślą inni, tymczasem tu gubernator jeszcze tego samego dnia podał motywy swoich działań i wyraził ubolewanie w związku z zaistniałym oburzeniem, w jego przekonaniu strona polska była poinformowana o jego zamiarach, po drugie, prezydenci Polski i Rosji tego samego dniu zakomunikowali, że sprawy smoleńskiego upamiętnienia nie będą już dłużej zrzucać wyłącznie na barki wdów, obywateli czy gubernatorów. Nie ma w tym śladu prowokacji.

Katyń 1940 jako ludobójstwo jest faktem, jednak Rosja ma własne, specyficzne powody, żeby patrzeć na to zdarzenie inaczej. Stalin nie mordował polskich oficerów po to, żeby wymordować Polaków, wręcz przeciwnie, on chciał ich w ten sposób uszczęśliwić. W jego wizji szczęścia klasa chłopów i robotników musiała wygrać walkę z klasami wyższymi, bo tylko w ten sposób mogła zakosztować ziemskiego raju, i nie chodziło tam tylko o walkę na słowa. Mord na jeńcach wojennych w Katyniu nie był w wyobraźni Stalina żadnym tytułem do chluby, wręcz przeciwnie, Stalin znał ciężar tej zbrodni i zawsze zrzucał winę na Niemców, ale też w jego pojęciowaniu nie był zbrodnią wobec historii, a co najwyżej niegodnym przyspieszeniem jej nieuchronych wyroków. Los sprawił, że wrogowie komunizmu, szczęścia ludzkości, nagle znaleźli się w jego rękach w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie, więc pokusa, żeby strzałem w tył głowy i bez wyroku pomóc wyrokom historii, była wielka, w wobraźni Stalina i jemu podobnych wciąż jednak była to inna, jakby szlachetniejsza pokusa niż ta, która Hitlerowi kazała walczyć o jedną rasę, a unicestwiać inne. Internacjonalistyczny komunizm nie tylko w Rosji zresztą miał swoich licznych zwolenników.

Tej klinicznie chorej wyobraźni nie da się uzdrowić jedną tablicą pamiątkową. Potrzebny jest wysiłek historyków i ludzi kultury, dzięki któremu każdy współczesny Rosjanin będzie umiał połączyć Stalina nie tylko z wojną ojczyźnianą, ale i ze stalinowskim ludobójstwem wobec innych narodów i samych Rosjan, tak jak każdy Polak łączy Stalina, a nie Rosjan, z Katyniem.

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka