Najwyższy kapłan rzekł do Niego: Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjaszem, Synem Bożym? Jezus mu odpowiedział: Tak, Ja Nim jestem (Mt 26, 63-64).
Dla Mateusza Jezus jest przede wszystkim zapowiedzianym Mesjaszem, spełnieniem bożych obietnic, dlatego jego pasja obfituje w szczegóły potwierdzające tożsamość Jezusa, a zarazem ukazuje wewnętrzną sprzeczność wysuwanych przeciw niemu zarzutów.
Jezus poleca uczniom przygotować w mieście paschę nie tylko dlatego, że rozpoczęły się już żydowskie przygotowania, przaśniki, czas niekwaszonego chleba i domowych porządków, ale przede wszystkim dlatego, że zbliża się jego czas, jego kairos. Znajomy Jezusa, dowiedziawszy się o tym, natychmiast udostępnia mu dom w Jerozolimie, w którym Jezus spożywa swoją paschę tylko w gronie dwunastu uczniów. Niełatwo im o świąteczny nastój, bo każdy z uczniów lęka się o własne życie.
Jezus chce ich ocalić, dlatego rozpoczyna swą paschę dzień wcześniej. Uczta jest skromna, a na stole brak paschalnego baranka. Uczniowie nie mogli przyrządzić go sami, powinni byli przynieść go ze świątyni dopiero nazajutrz, w wigilię Paschy, ale wtedy, jak się później okaże, zginie sam Jezus. Jego pascha, w przeciwieństwie tradycyjnych, biesiadnych obchodów żydowskich, jest jednak wierną kopią tej paschy, która przed wiekami ocaliła życie patriarchom w Egipcie, jest w niej bowiem ta sama gotowość wyruszenia w drogę i oddania wszystkiego Bogu, ta sama świadomość wielkiej próby i bliskości Boga, który mimo śmierci zawsze potrafi ocalić, dlatego Jezus nadaje tej uczcie wymiar liturgiczny, przy pomocy chleba i wina zamienia ją w sakrament swej wierności i obecności.
Apostołowie nie do końca to sobie uświadamiają. Mateusz wiele uwagi poświęca Judaszowi, pod adresem którego padają tam najcięższe oskarżenia. Jezus, który u Mateusza często ujawnia swoją mesjańską tożsamość, ujawnia także tożsamość Judasza, nazywając go zdrajcą, a nadto stwierdza, że „dla tego człowieka byłoby lepiej, gdyby się nie narodził”, co ma uprzytomnić Judaszowi, że błądzi nie tylko w sprawach teologicznych, sprzymierzając się z arcykapłanami przeciw Jezusowi, ale także w zakresie najprostszych odruchów sumienia, podstawowych wyborów dobra i zła, przyjaźni, lojalności i miłości. Dalsze losy Judasza ujawniają dramatyczny rozpad jego osobowości. Zrozumiawszy, że postąpił źle, Judasz wciąż nie potrafi zaufać Bogu, wątpi w jego dobroć i w konsekwencji traci wszelką wolę życia.
Zdrada Judasza, a później Piotra, w narracji Mateusza spotęgowana jest przez zdradę wszystkich dwunastu. W czasie nocnego pojmania ich mistrza szybko go opuszczają, mimo iż kilka godzin wcześniej jak jeden mąż zapewniali go o swojej wierności. Nieco wcześniej Mateusz szczegółowo opisuje dramatyczną rozmowę Jezusa z Ojcem, wyraz jedności, która za chwilę stanie się faktem mimo krzyża i mimo zdrady przyjaciół, ale którą nawet Jezus, choć jest Bogiem w ludzkim ciele, stale musi odnawiać i w której stale potrzebuje wsparcia.
Sceny sądu, podobnie jak sceny pojmania, ujawniają agresję zła, które bez wsparcia kłamstwa i przemocy nigdy nie mogłoby zaistnieć. Przez krótką chwilę argument siły pojawia się także po stronie Jezusa, jest nim miecz dobyty odruchowo przez Piotra, który jednym cięciem obcina ucho wysokiemu urzędnikowi, zastępcy szefa świątynnej administracji, czyniąc go tym samym do służby świątynnej niezdatnym w świetle mojżeszowego Prawa (Kpł 21, 18). Pojmanie Jezusa nawet w tym wymiarze staje się bezprawne, podobnie jak bezprawny jest cały jego późniejszy proces. Fałszywi świadkowie kłamią, a arcykapłan z całą powagą swego urzędu przypisuje Jezusowi bluźnierstwo i orzeka karę śmierci, czyni to jednak wyłącznie jako intrygant i polityk, a nie jako teolog, bo żadna ówczesna szkoła teologii, ba, żaden student teologii nie mógłby mu przyznać racji. Określenie Psalmisty „bogami jesteście i wszyscy – synami Najwyższego” (Ps 82), odnosi się bowiem nie tylko do Mesjasza, lecz także do każdego człowieka pełniącego wolę Boga, co potwierdzają później sami arcykapłani, gdy odmawiają przyjęcia należności zwróconej im przez Judasza, zapłaty za krew niewinną, aima athoon.
Spełniając dobro w imię dobra wyłącznie dobrymi środkami, Jezus bardzo się różnił od swoich współczesnych. Tę różnicę widać również dzisiaj w czynach, słowach, a nawet w najbardziej osobistych myślach, ale tylko w męce Jezusa widać ją na tyle wyraźnie, że dobro naprawdę może stać się dobrem.
Dziennik Polski 16-17 kwietnia 2011
Inne tematy w dziale Rozmaitości