Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą (J 10, 7-8).
Słowa Jezusa odczytane po jego zmartwychwstaniu zyskują nowy, niespodziewany sens. Zapowiedziany przez niego chleb z nieba traci smak cudownej manny, smak znany jedynie przodkom, a zyskuje zapach zwykłego chleba, w którym każdy wierzący może odtąd odnaleźć także smak przyjaźni z Bogiem, biesiadowania z Nim, dzielenia się z Nim wszystkim jak chlebem. Baranek paschalny, znak cudownego ocalenia, spożywany co roku w hebrajskich domach na pamiątkę dnia przechytrzenia śmierci i prymicji wolności, staje się odtąd chlebem powszednim, wcale nieodświętnym, a zarazem najświętszym, zdolnym nasycić człowieka tak, żeby mimo zła i śmierci mógł tu i teraz wybrać jedynie dobro.
W mowie wygłoszonej tuż po uzdrowieniu człowieka niewidomego od urodzenia, w okresie najostrzejszych sporów ze świątynnymi uczonymi, Jezus podał oryginalne kryteria wolności, kontestujące poniekąd wszystkie znane wtedy i późnej systemy etyczne. Nazywając siebie samego „bramą”, Jezus podaje wierzącym wzór wolności, który zarazem jest formalny i materialny, celowościowy i deontyczny, transcendentalny bardziej niż kategorie Kanta, a zarazem bardziej ontyczny i autentyczny niż heideggerowskie Dasein. Proste formy narracyjne, wyjęte jakby z bukolik, nadają jego kryteriom wymiar uniwersalny, a zarazem konkretny, egzystencjalny i praktyczny.
Jezus, brama owiec, jest nie tylko mistycznym dobrym pasterzem, prowadzącym swą trzódkę na zielone pastwiska, szukającym w cierniach zagubionych, a na noc kładącym się w wejściu do jaskini jak żywa brama przed wilkami, ale najpierw jest osobowym kryterium umożliwiającym rozpoznanie realnego dobrego pasterza i odróżnienie go dzisiaj, w czasie realnym od „złodziei i rozbójników”, interesownych pseudo-pasterzy żądających poświęceń, ale niezdolnych nikogo uświęcić. Wprowadzając radykalne rozróżnienie między sobą, dobrym pasterzem, i krnąbrnymi najemnikami, Jezus nie wtrąca nikogo do piekieł, a jedynie podkreśla bezwzględną ograniczoność ludzkiej mądrości i względność ludzkich usiłowań, które jedynie dzięki Bogu mogą zyskać wartość obiektywną, zbawczą. Wspomniani złodzieje i rozbójnicy, ciche kompromisy i krzykliwi idole, kwestionują samą możliwość dotarcia do uniwersalnego dobra, usiłują je zedrzeć z myśli i czynów jakby było zwyczajnym tombakiem, zanim jeszcze te czyny na dobre zadomowią się w ludzkiej wyobraźni, Jezus tymczasem zapowiada, że dobro można rozpoznać, odróżnić od zła i zaniechań, omówić w szczegółach, wybrać, spełnić i pomnożyć. Za każdą cenę, ale wyłącznie za cenę dobra.
Wybór dobra, podobnie jak wybór samego pasterza, nie jest chwilowym kaprysem, wręcz przeciwnie, ze słów Jezusa wynika, że ten wybór jest procesem rozpisanym na całe życie i obejmującym na wszystkie jego wymiary. Narracji o odźwiernym, który otwiera drzwi dobremu pasterzowi, o owcach, słuchających jego głosu, i o pasterzu, który woła owce po imieniu, wyprowadza je, staje na czele i prowadzi je bezpiecznie, stale im towarzysząc, nie da się sprowadzić ani do jednego aktu woli, ani wyłącznie do prostego katalogu wartości, ani tylko do etyki, ani tylko do liturgii, ani nawet tylko do życia duchowego i osobowej więzi wierzącego z Bogiem, choć niewątpliwie najsilniejszy akcent pada tu właśnie na tę duchową więź, głębszą niż inne, bo zawsze możliwą, uzależnioną nie od materialnych ograniczeń, a tylko od siły pragnienia i modlitewnej wrażliwości, jednak po zmartwychwstaniu Jezusa ta duchowa więź, jeśli chce być prawdziwa, musi się wykazać podobną zdolnością ożywiania czynów, jakiej sam Jezus doświadczył za życia i po śmierci, bo to w nim, Zmartwychwstałym, wierzący widzi źródło i cel, kryterium oceny, pomoc, natchnienie i sens życia.
Dobro, które woła po imieniu, staje w obronie i idzie przodem jak pasterz, nie może być tylko pragnieniem. Warto z Nim pobyć dłużej, żeby się o tym przekonać. Warto dać Mu czas, żeby powoli mogło zmienić od środka wszystko na tyle, żeby później samemu spełnić dobro i nigdy nie żałować, że się go nigdy nawet nie zauważyło.
Inne tematy w dziale Rozmaitości