Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
389
BLOG

Jedność z bliska

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Polityka Obserwuj notkę 9

Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was (J 14, 19-20).

 

Atmosfera wieczernika w niczym nie przypominała atmosfery zdarzeń, które ją zapowiadały. Jezus prawodawca, promulgujący nowe prawo miłości, nie zgromadził swoich uczniów na górze spowitej ogniem, jak to miało miejsce w chwili promulgacji dekalogu wiele wieków wcześniej, ale przy świątecznym stole, na braterskiej uczcie, w czasie której powierzył uczniom całe swoje dziedzictwo. Zebrani w wieczerniku nie musieli jak Mojżesz umierać z trwogi i padać na twarz przed Bogiem, wręcz przeciwnie, mieli się przekonać, że to Bóg jest sługą, kimś nieskończenie pokornym, kto klęka u ich stóp, żeby je obmyć, służy im do stołu i siebie daje za pokarm. Przejmujące głosy nieba i słupy ognia w oczach patriarchów, a nawet to niezwykłe światło, które sami widzieli na górze Tabor, w wieczerniku nie były do niczego potrzebne. Jezus zdołał im przekazać wszystko w kilku prostych, przyjacielskich słowach, powtarzanych odtąd w czasie każdej liturgii.

Prostota wieczernika nie miała w sobie nic z bezradności, z jaką wielki Sokrates tuż przed śmiercią próbował uzasadnić swój tragiczny wybór. Roztrząsając razem ze swoimi uczniami wszystkie za i przeciw, chciał ocalić w nich elementarne poczucie sprawiedliwości, nie mając żadnej pewności czy powróci ono kiedykolwiek do Aten. Jezus tymczasem nawet na chwilę nie przestawał być autorem nowego prawa, które z radością powierzał swoim uczniom, zwyczajnym grzesznikom, zapewniając ich przy tym gorąco, że z pomocą Ducha Bożego będą mogli łatwo spełnić i że dopiero kochając jak on, zaczną poznawać Boga tak, jak on ich poznanie, z bliska i ze stałą gotowością do służby.

Serdeczna atmosfera wieczernika nie jest wyłącznie programem duchowym. Życie społeczne potrzebuje jej nie mniej niż udana modlitwa. Programy reform pozbawione autentycznego dialogu bardzo szybko zamieniają się w bezproduktywne spory, a zaprawione bezsilnością i gniewem potrafią spopielić całe państwa w ogniu wojny, dlatego szacunek dla człowieka większy niż ważona w gramach tolerancja i miłość do człowieka większa niż chłodne sierocińce są zwyczajnym chrześcijańskim obowiązkiem.

Podnoszeniu temperatury i jakości usług, na jakie może liczyć obywatel, służy także rozwój społeczeństwa obywatelskiego. W wielu krajach opieka hospicyjna i rehabilitacja osób niepełnosprawnych otoczona jest wolontariatem i niemal w całości wykonywana przez organizacje społeczne lub wyznaniowe, co przy pewnym zróżnicowaniu podmiotów pozwala na łączenie jakości usług i reguł rynku z działalnością charytatywną.

W sytuacji wysokiego bezrobocia i rozległych obszarów wykluczenia społecznego standardowe działania pomocowe państwa mogą przypominać prace Syzyfa. Wizyta w powiatowym biurze pracy czy w gminnym urzędzie pomocy społecznej nie odnawia w nikim wiary w siebie, a co najwyżej wiarę w mityczną wszechmoc państwa, podtrzymywaną czasem przez nieodpowiedzialnych polityków, ale i przez na pół magiczne decyzje ministra pracy o wysokości płacy minimalnej, o której każdy na zdrowy rozum wie, że w drogiej metropolii nie może wynosić tyle samo co na dalekiej prowincji.

Zmarły przedwcześnie Marek Nawara, pierwszy marszałek samorządnej Małopolski, należał do ludzi, którzy święcie wierzyli w wyższość gminy nad regionem, a regionu nad państwem – nie w sensie absolutnym, ale w sensie zadań publicznych do wykonania. Marszałka Nawary nikt nie musiał przekonywać, że szkoła zadbana przez burmistrza będzie wyglądać lepiej niż ta, o którą zadba minister zza odległego biurka, bo tam, gdzie człowiek może porozumieć się człowiekiem, którego zna od lat, łatwiej uniknąć marnotrawstwa i działań pozornych. Wiara marszałka Nawary, zgodna z duchem encyklik, na swój sposób zmieniła Małopolskę, ale spora jej część, choćby regionalna płaca minimalna, współdziałanie uczeni i firm w zadaniach rozwojowych, praca dla bezrobotnych i terapia przez pracę dla bezradnych wciąż czekają na tych, którzy zechcą je podjąć niżej, pokorniej i bardziej po ludzku niż dotąd. 

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka