Obłok Obłok
1048
BLOG

Czyż nie dobija się koni?

Obłok Obłok Hobby Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Koń jest symbolicznym ucieleśnieniem naszych tradycji rycerskich i kawaleryjskich, a wizerunek tego zwierzęcia w galopie nieodmiennie kojarzy się nam z powiewem i dążeniem do wolności – jakże często traconej lub zagrożonej od zewnątrz lub z wewnątrz, szczególnie przez ponad dwa minione ostatnio stulecia.

Przypadające na bieżący rok dwóchsetlecie ustanowienia Stadniny Koni w Janowie Podlaskim mogłoby stać się wspaniałą okazją do uroczystego uczczenia tego symbolu – i to o znaczącym wydźwięku – bo tak się składa, że polskie tradycje hodowli koni czystej krwi arabskiej zyskały niekwestionowaną sławę i uznanie we współczesnym świecie, a nasze Święto Konia Arabskiego jest dla wielu ludzi, z mniej lub bardziej egzotycznych krajów, jedynym lub najważniejszym zdarzeniem kierującym ich myśli i serca ku Polsce.

O tradycji tej hodowli pisałem szerzej i ze szczegółami w lutym ubiegłego roku na Salonie24, w notce „Koniec układu z polskimi arabami” ( https://magmar.salon24.pl/698075,koniec-ukladu-z-polskimi-arabami ) - a nieszczęśliwą „okazją” ku temu było usunięcie ze stanowisk trzech osób kluczowych dla wagi i światowego znaczenia dzisiejszej hodowli koni arabskich w Polsce. Chodziło o ówczesnych dyrektorów stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie – Marka Trelę i Jerzego Białobłoka – oraz Annę Stojanowską, specjalistkę tej branży w ANR.

W przypadku obu panów wyrażałem obawy, że ich zdymisjonowanie przerwie wypracowaną przez wiele dziesięcioleci praktykę hodowlaną stadnin, a ponadto – to już o całej trójce – że ich obycie i rozległe stosunki w międzynarodowych organizacjach hodowców i osobiste relacje ze światowymi tuzami hodowli były ważnymi czynnikami utrzymującymi rangę i uznanie dla polskich polskich osiągnięć, a więc i sukces komercyjny.

Ta moja notka – jak i wiele głosów indywidualnych i zbiorowych petycji - miała charakter apelu do władz „dobrej zmiany” o refleksję nad słusznością i następstwami takiego radykalnego cięcia kadrowego, właściwie niczym nie uzasadnionego (co wykazały późniejsze śledztwa i audyty).

Odpowiedzią władzy było najpierw pełne pogardy milczenia, a później agresywne kroki podejmowane przez Wielkorządcę Rolnego Nowej Rzeczypospolitej, niejakiego Jurgiela, ministra zresztą.

Wtedy to napisałem kolejną notkę ( https://www.salon24.pl/u/magmar/704711,pan-senator-ludzie-i-konie ), tym razem uchylającą nieco kulisy zarządzeń jurgielowej „dobrej zmiany”. Nic w zasadzie nie pozostawało do napisania – wobec zwykłej, żeby nie powiedzieć ordynarnej, arogancji władzy wobec głosów obywatelskich.

Władza może, więc może potrafi obrócić wprowadzone zmiany na korzyść „reformowanego” sektora. Pozostało czekać na „po owocach ich poznacie”. Tymczasem w branży działo się tak źle, że pisać hadko.

Teraz pozostaje przypomnieć, że Święto Konia Arabskiego w Polsce to impreza organizowana w Janowie Podlaskim i Stadninach w Białce i Michałowie, której najważniejszym wydarzeniem jest aukcja starannie dobranej i uszeregowanej stawki koni z polskich hodowli (także prywatnych), tzw. Pride of Poland, a następnego dnia mamy dogrywkę stawką drugorzędną, tzw. Summer Sale.

Niektórzy mają te wydarzenia za targowisko próżności - jak to bywa przy imprezach handlu dobrami luksusowymi – jednak garnitur przybyłych gości (kupujących) i osiągane ceny i obroty są prostym i obiektywnym wyznacznikiem międzynarodowego prestiżu takich imprez (a w rezultacie też prestiżu kraju organizatora).

Pride of Poland 2016, pierwsze po „dobrej zmianie, zakończyło się niewielkimi wpływami i jednym wielkim skandalem – zmanipulowaniem licytacji przez organizatorów. Skwitowałem to notką „W jurgielowym emiracie” ( https://magmar.salon24.pl/724655,w-jurgielowym-emiracie ). Rzecz potraktowałem niemal obojętnie – bo mimo wrodzonego optymizmu nie spodziewałem się czegoś lepszego. Niejako w podsumowaniu napisałem wtedy tylko:

Dziś wiem niemal z całą pewnością, że przyszłoroczna letnia aukcja - jeżeli w ogóle się odbędzie - stanie się końskim jarmarkiem dla szemranych handlarzy,
Tyle zostanie z jednej najważniejszych imprez światowych, chwały polskiej hodowli. To niewiarygodne, jak można w tak krótkim czasie zrujnować znaczny walor polskiej tradycji”.

Wcale się nie cieszę z tego „a nie mówiłem”. Rezultaty handlowe tegorocznych aukcji Pride of Poland i Summer Sale są kompromitujące, a garnitur gości był nieco hmmm niestandardowy.

Nie można jednak powiedzieć, że „dobra zmiana” nie starała się i tym razem – wprost przeciwnie. Spółki skarbu państwa dołożyły nielichą składkę na sponsorowanie imprezy, patronat medialny objęły I programy Polskiego Radia i TVP, dopisali notable z kręgu Wielkorządcy Jurgiela – miało być szumnie i triumfalnie, wszak to okrągła rocznica w dziejach hodowli…

a tu kompletna klapa, nici z fanfar i splendorów.

W 2015 roku, jeszcze za starego, podobno niedolnego „układu” na Pride of Poland sprzedano konie za 3 mln 995 tys €, a w dogrywce Summer Sale za 602 tysiące €

W 2016 – w pierwszym roku po „dobrej zmianie” Pride of Poland dało wpływ 1 mln 271 tys €, a dogrywka 382 tys €

Jubileuszowy rok 2017 – wpływ z Pride of Poland wyniósł 410 tys €, a z dogrywki 144 tys €, czyli razem 554 tysiące, o 50 tys mniej niż z samej dogrywki w 2015.

W ostatnią niedzielę, a jeszcze bardziej w poniedziałek zrobiło się w Janowie, smutno i nieco nerwowo, ale przeszło. Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało, bo dobra zmiana została przeprowadzona, a to najważniejsze, więc wznoście biało-czerwoną wysoko i dumnie.

Skutki nie są istotne, bo miłośnicy końskich tradycji to pryszcz przy urnach wyborczych, są też nowe pomysły. Jakby co, to Włosi kupią każdą ilość koniny – kto powiedział, że nie może to być mięso arabów czystej krwi? Sprawa jest prosta – jeżeli z końmi są kłopoty, to zawsze pozostaje nóż rzeźniczy. Czyż nie dobija się koni?


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości