Gdzieś tam w świecie wojny i kataklizmy - nieszczęścia.
A u mnie dziś czuło się powiew wiosny.
Temperatura w okolicach +12 stopni. Słoneczko przyjemnie już przygrzewało. Białe "szaleństwo" się roztopiło. Co prawda, drzewa jeszcze smutne, trawy szare, ale...
Ptactwo obudziło mnie dziś swoim niemiłosiernym świergoleniem. Pod dachem mieszkają u mnie dwie ptasie rodziny, więc dały czadu. No i ruch w gniazdach, jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Odbudowa bądź przebudowa, idzie pełną parą.
Mój pies chyba wyczuł cieczkę u wilczycy z naprzeciwka i najczęściej siedzi w ogrodzie, gapiąc się na nią obsesyjnie. Zresztą, nie tylko on, bo kilku luzaków /bez smyczy/ też biwakuje w okolicy, wzdychając i robiąc do niej maślane oczy.
O kotach, które mijałam na sąsiedniej ulicy nie będę się specjalnie rozpisywać, bo maszyna salonowa mogłaby mnie zwinąć za nieobyczajny tekst. Dodam tylko, że przychówek może być pokaźny.
Cóż, wiosna, więc pobudka. I najlepiej bez depresji wiosennej.
Eric Charden i Stone:
Inne tematy w dziale Rozmaitości