W Wielkiej Brytanii szpitale mają kłopoty z szeregiem pacjentów, którzy nazbierali na sobie zbyt dużą ilość kilogramów, bo ponad 220. Zauważono problemy m.in. kiedy próbowano zrobić im badania rezonansem magnetycznym, przy użyciu standardowych skanerów - nie dało rady. I wtedy pomyślano o zastosowaniu do badań... urządzeń z ogrodów zoologicznych, bo te są przewidziane i na potężnych pacjentów, tych w futrach i nie tylko.
Podobne problemy mają Amerykanie, którzy już wcześniej weszli we współpracę z ogrodami... i weterynarzami.
Zresztą nie tylko skanery stanowią problem, ponieważ brakuje też odpowiednich wózków inwalidzkich, łóżek czy ubrań szpitalnych. A zatem, przy pewnej wadze brakuje skali przy urządzeniach i sprzętach, jak i odpowiednio dużych rozmiarów w wypadku odzieży.
A przy skali urządzeń, to przypomniałam sobie przeżycie jednego z moich znajomych /geologa/, który znalazł dobrą pracę w Niemczech, a po jakimś czasie /bo takie są przepisy/ został wysłany na badania okresowe. W czasie jednego z nich, kazano mu pedałować na rowerze stacjonarnym, aby sprawdzić "wyporność" jego organizmu. No to sobie "pojechał", przy tym czarując panią, która miała określić jego stan. I było całkiem miło, dopóki biedna kobieta nie spojrzała na wskaźniki, a tam przy badaniu ciśnienia krwi, licznik pokazywał 280 /w odczycie górnym/, bo na tym kończyła się skala. Ona chyba najpierw myślała, że urządzenie się popsuło, ale kiedy wszystko sprawdziła i wiedziała już, że jednak nie, to zapytała kolegę, czy on przypadkiem nie ma nadciśnienia. On z uśmiechem na ustach - bo to nie była dla niego żadna dziwota - powiedział, że MA. Wtedy pani kazała mu szybko zejść z rowerka i się położyć. Po czym spytała, trochę przerażona: Jak się pan czuje? Na to on: Dobrze, proszę się nie przejmować, ja mam wysokie ciśnienie od lat. Zdenerwowana kobieta nie mogła uwierzyć, że można się dobrze czuć, przy takich parametrach i skierowała kolegę na dalsze badania, które wykazały, że ma skopane dwie zastawki i powinien poddać się operacji serca. I wtedy kolega postanowił zmienić pracę, na taką, gdzie nie kazano mu pedałować. Bo, jak stwierdził: Co mu będą tam gadać. Jak chce mieć ciśnienie idealne, to wystarczy, że napije się wódki i ma, 140 / 80. I tak było, bo przeprowadzał przy mnie test, w czasie jednej z imprez u niego. No i czasami sobie łykał... dla świętego spokoju, żeby np. żonie udowowodnić, że przynajmniej pod względem ciśnienia, jak chce, to potrafi być całkiem normalny.
U niektórych osobników, nawet wódka czyni cuda, choć w przypadku otyłości, to - raczej - nie byłaby natychmiastowym lekarstwem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości