Aleksander Majewski Aleksander Majewski
750
BLOG

Macierewicz: Tusk jest człowiekiem skompromitowanym

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Polityka Obserwuj notkę 5

Jak pani doktor może przeciwstawić swoją opinię opinii człowieka, który był na miejscu, widział ciało swojej żony czy ojca i identyfikował, mówiąc: "Tak, to jest moja mama"? Nie czytałem wspomnianego przez Pana materiału, ale jeżeli rzeczywiście zostało tam coś takiego opublikowane, to jest poza komentarzem - mówi Antoni Macierewicz (PiS) w rozmowie z Aleksandrem Majewskim.

 
 

Jak ocenia Pan sprawę błędnej identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej?

 
Antoni Macierewicz: Nie jestem pewien, czy mieliśmy do czynienia z błędną identyfikacją. To pewna hipoteza, którą Państwo sformułowali, ale równie dobrze przyczyną tego, co się dzieje, mogą być różnorodne inne działania. Nie jesteśmy w stanie, na obecnym etapie, rozstrzygnąć, co doprowadziło do takiego stanu rzeczy. Czy to były działania błędne, czy nieświadome, czy może świadome, czy były związane z identyfikacją, czy może z innymi rozstrzygnięciami. Wiemy z pewnością jedno: w grobie Anny Walentynowicz w Gdańsku nie pochowano Anny Walentynowicz, tylko inną ofiarę tragedii smoleńskiej. Nie wiemy nawet kogo, nie wiemy, gdzie jest ciało Anny Walentynowicz.

 

A co wiemy?

 

Wiemy z całą pewnością, że prokuratorzy  - panowie Parulski i Szeląg - wprowadzali w błąd opinię publiczną, tłumacząc wówczas, jak i zupełnie niedawno, że nie mieli możliwości wzięcia udziału w sekcjach zwłok, które były przeprowadzone w Rosji. Dysponujemy dokumentem, sporządzonym i podpisanym w ich obecności, na posiedzeniu wspólnego Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, na czele z panem prokuratorem Bystrykinem. Ze strony polskiej, brali w nim udział właśnie panowie prokuratorzy Szeląg i Parulski, a także inni przedstawiciele rządu pana Tuska. Posiedzenie miało miejsce w nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku i zostało jasno sformułowane, że polscy prokuratorzy będą mogli brać udział we wszystkich akcjach, które się odbywają i będą odbywały. Właśnie dlatego trudno zrozumieć, dlaczego prokuratorzy tego obowiązku, wynikającego z kodeksu postępowania karnego nie wypełnili, zarówno na terenie Rosji, jak i później, gdy wróciły ciała naszych bliskich i przywódców. Dlaczego przez 2 lata opierali się sekcji zwłok? Sam byłem świadkiem, gdy na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej p. gen. prokurator Parulski deklarował, że nigdy nie wyrazi zgody na sekcje zwłok, dopóki ostatni skrawek dokumentu nie wróci z Rosji do Polski. Gdyby dotrzymał obietnicy, to w dalszym ciągu nie moglibyśmy otworzyć tych trumien.

 Dlaczego p. Arabski zakazywał otwierania trumien w Moskwie? A przecież jest świadectwo rodzin, które tam były. Dlaczego deklarował, że również po powrocie do Polski nie będą otwarte? Dlaczego p. premier Donald Tusk wtedy i później deklarował, że to on odpowiada za wszystkie decyzje, które zostały podjęte, ponieważ są dyktowane "polską racją stanu"? Należy zapytać, czy polską racją stanu jest to, byśmy nie wiedzieli, gdzie jest ciało twórczyni "Solidarności" Ani Walentynowicz? Czy o to w tej całej sprawie chodziło? Gdzie są ciała innych naszych przywódców i bliskich? Działania władzy są absolutnie w tej sprawie nie tylko niewiarygodne, są - po prostu - niebywale skandaliczne i dezawuują tych ludzi. Nie tylko w wymiarze ludzkim, za kłamstwa, które formułowali również z trybuny sejmowej, jak p. Kopacz, ale również w wymiarze państwowym, jako reprezentantów władzy publicznej w Rzeczpospolitej. Zespół parlamentarny na dzisiejszym posiedzeniu stwierdził, iż po pierwsze: domaga się natychmiastowej uchwały Sejmu, który ma zwrócić sie o powołanie międzynarodowej komisji ds. zbadania tragedii smoleńskiej, a po drugie: każda następna sekcja musi być przeprowadzana - jeśli tylko zażyczą sobie tego rodziny - w obecności i przy współudziale ekspertów, naukowców, biegłych, wskazanych przez rodziny, w tym także spoza Polski. Przypomnijmy, że prokuratura - ta sama, która nie dopełniła obowiązków - odmówiła, zarówno pół roku temu, jak i przed kilkoma tygodniami, uczestnictwa p. Michaela Badena ze Stanów Zjednoczonych, jak i szwajcarskich naukowców z Lozanny. Nie można tego tłumaczyć inaczej, niż jako uparte dążenie do trzymania w tajemnicy matactw, które samemu się popełniło. Mam nadzieję, że rząd p. Donalda Tuska opamięta się, a posłowie przyjmą uchwałę.

 

Prof. Wojciech Polak powiedział w wywiadzie dla naszego portalu, że premier powinien podać się do dymisji. Czy zgadza się Pan z taką opinią?

W pełni ją podzielam. Być może należałoby tę datę wyznaczyć na dużo dalej wstecz, w stosunku do naszych dzisiejszych stanowisk. P.Donald Tusk jest człowiekiem tak skompromitowanym moralnie i państwowo, że nie powinien pełnić tej funkcji. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z opinią, że powinien podać się do dymisji.

 

Mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim, złożył do prokuratury wojskowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa ws. zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak Pan ocenia ten krok?

Rozpatrywaliśmy zawiadomienie p. mec. Pszczółkowskiego, które zostało wniesione z datą 18 września br. i wskazuje, że popełniono przestępstwo z art. 231 i 239. Przywołuje także protokół z posiedzenia prokuratorów rosyjskich i polski z 10 kwietnia 2010 r. na dowód, że możliwość uczestnictwa istniała i właśnie w związku z tym wnosi o ściganie tych ludzi. Cała ta sprawa powinna - w trybie natychmiastowym - powinna odsunąć prokuratorów, a przede wszystkim p. prok. Szeląga, od jakichkolwiek czynności związanych z tragedią smoleńską. Oczywiście również p. prok. Parulskiego, jeżeli w ogóle ma z tym jakiś związek. Wydaje mi się jednak, że po wiosennych wydarzeniach, już się tego nie dotyka. Natomiast p. Szeląg z całą pewnością. Był wtedy w Smoleńsku, uczestniczył w tej naradzie i jest współodpowiedzialny za matactwa z jakimi mieliśmy do czynienia.

 

A jak odniósłby się Pan do doniesień medialnych wg których identyfikacja ofiar nie była możliwa? Taki wniosek można wysnuć choćby z rozmowy Agnieszki Kublik z dr Dorotą Lorkiewicz-Muszyńska z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, jaka została opublikowana w "Gazecie Wyborczej".

Proszę mi wybaczyć, ale to pytanie zaparło dech... Czy naprawdę jest ktoś, kto stwierdza, że identyfikacja ofiar nie była możliwa?! A czy ta pani była na miejscu? Czy oglądała wtedy zwłoki? Wie coś o tym? Skąd jej opinia? Jak wspomniana pani doktor może przeciwstawić swoją opinię opinii człowieka, który był tam na miejscu, widział ciało swojej żony, ojca czy matki i identyfikował, mówiąc: "Tak, to jest moja mama"? Wspomniana przez Pana kobieta ma czelność odebrać takiej osobie wiarygodność i  prawa do identyfikacji? Widziałem różne rzeczy w "Gazecie Wyborczej". Nie czytałem wspomnianego przez Pana materiału, ale jeżeli rzeczywiście zostało tam coś takiego opublikowane, to jest poza komentarzem. Poza wszelkim komentarzem. Nawet jak na to pismo, jest to coś strasznego. Oczywiście, jeżeli rzeczywiście miało miejsce.

 

Dziękuję za rozmowę.

 
Rozmawiał Aleksander Majewski

 

Wywiad ukazał się na portaluFronda.pl

 

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka